Dyskusyjna decyzja o odstrzale wilków w rejonie Brzozowa ożywiła dyskusję na temat przyszłości wilków. W mediach pojawiają się głosy, że wilków jest „za dużo”. Na temat tego gatunku powstaje szereg mitów, które nie mają potwierdzenia w rzeczywistości. O wilkach z Karpat, ich najważniejszej ostoi w Polsce z dr. Bartoszem Pirgą, badaczem dużych drapieżników rozmawiał Paweł Średziński.

Paweł Średziński: Od jak dawna zajmujesz się badaniami wilków?
Dr Bartosz Pirga: Badaniami i monitoringiem populacji zwierząt drapieżnych od 1995 roku. Od 2001 roku w Bieszczadach. Jest to głównie codzienna praca terenowa, tropienia, obserwacje, stosowanie różnych metod i analizy – dające praktyczny i wieloletni pogląd na zmiany i trendy. Tematem mojej pracy doktorskiej była analiza wpływu czynników antropogenicznych na użytkowanie areałów przez wilki.
Media i zwolennicy wznowienia polowań na wilki twierdzą, że sytuacja w Bieszczadach jest nadzwyczajna. Te duże drapieżniki mają stanowić zagrożenie. Jak ta rzeczywistość wygląda z perspektywy badacza wilków, który codziennie jest w terenie?
W Bieszczadach nie ma obecnie żadnej sytuacji nadzwyczajnej. Wilki to zwierzęta o wysokich wymaganiach siedliskowych, funkcjonujące wśród kurczącej się przestrzeni, użytkowanej coraz intensywniej przez człowieka. Tracimy kluczowe siedliska. Z drugiej strony Karpaty są wciąż rezerwuarem populacji - miejscem stałego rozrodu i źródłem migrantów zasiedlających nowe tereny. Wskaźnik reprodukcji wynosi 6 – to średnia obserwowana liczebność miotu wilków w Bieszczadach. Cztery grupy rodzinne, które obecnie monitoruję na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego liczą tej zimy w sumie 25 osobników. To spadek w porównaniu z rokiem ubiegłym - 29 wilków. Zachodzą na obszar parku żyjąc w obrębie rozległych areałów o wielkościach przekraczających 200 km2. To duże przestrzenie, większe niż cały park i różne jednostki administracyjne.
W Bieszczadach nie ma obecnie żadnej sytuacji nadzwyczajnej. / Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze
Czy łatwo jest policzyć wilki? I czy rzeczywiście możemy mówić o gwałtownym wzroście populacji tego gatunku, skoro jak wskazujesz, w samym parku odnotowujesz tendencję spadkową?
Problem tkwi w sposobie liczenia wilków. O ile ja prowadzę dokładny monitoring, to na innych obszarach nie prowadzi się już tak precyzyjnych szacunków. Te same zwierzęta mogą być wielokrotnie liczone. Liczebność wilków wykazuje sezonowe fluktuacje – tak dynamiczne wzrosty jak i spadki. W latach 2006 – 2020 nie obserwowałem generalnego trendu wzrostowego liczby wilków na monitorowanym obszarze o wielkości 900 km2, skupiającym sumarycznie terytoria 4 wilczych rodzin. Średnia liczba wilków na tym rozległym obszarze w cyklu wieloletnim wyniosła 30 osobników, przy zagęszczeniach rzędu 2.60 - 4.98 osobnika / 100 km2. To wartości realne i spójne z innymi, publikowanymi dla Bieszczadów, Pogórza i Polski badaniami. Zagęszczenia te są podobne również do tych, które obserwowałem wcześniej – w latach 2001 – 2005, pracując w Stacji Badawczej PAN - również w Bieszczadach oraz Pogórzu Przemyskim. Obecnie pojawiają się jednak fenomeny - jak chociażby wstępne wyniku projektu genetycznego w ramach Państwowego Monitoringu Środowiska wskazujące na zagęszczenie ponad 9 wilków/100 km2, wartość prawie nigdzie na świecie nie notowana! W tym przypadku, nawet przy teoretycznym założeniu znacznie wyższego niż potwierdzony stopień reprodukcji każdej z grup, a nawet dodaniu określonego w literaturze 15% odsetku „dodatkowych” migrantów przewijających się w terenie teoretyczne zagęszczenie nie osiągnęłoby nawet 8 osobników/100 km2 przestrzeni! Wynik o tyle szkodliwy, że ekstrapolowany daje krytyczne przeszacowanie wielkości populacji. Czy jest to wynik błędów analitycznych, czy może efekt chwilowy - spowodowany jednosezonowym zbiorem prób osobników dorosłych i licznych młodych, których większość nie przeżywa pierwszego roku życia? Tego się nie dowiemy, ale podawane oficjalnie są niedokładne.
Wspomniałeś o wysokiej śmiertelności młodych. Pierwszy rok życia okazuje się być krytycznym dla wilczej rodziny. Jakie zagrożenia czyhają na wilki?
Wysokie wahania liczebności u wilków spowodowane są w dużej mierze śmiertelnością młodych w pierwszym roku życia. Jest ona wysoka i wynosi 40 - 60%. Osobniki dorosłe również często giną – z powodu chorób, głodu bądź agresji międzyosobniczej między sąsiadującymi grupami, szczególnie w populacjach o wysokim zagęszczeniu. Martwe wilki znajduję w terenie. Do powyższych czynników - dochodzi śmiertelność pochodzenia antropogenicznego. Świadczy o tym potwierdzana śmiertelność monitorowanych w ostatnich latach telemetrycznie wilków – stanowiących jedynie nikły promil populacji. Jaki procent stanowi całość przypadków – wilków „anonimowych” bez obroży? Tego się nie dowiemy, bo wiele takich zdarzeń nie zostanie ujawnionych i przebadanych.
Wysokie wahania liczebności u wilków spowodowane są w dużej mierze śmiertelnością młodych w pierwszym roku życia / Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze
Wilki oskarżane o szkody. Mają zjadać zwierzęta hodowane przez ludzi. Jak to wygląda w rzeczywistości?
Zajmowałem się szacowaniem szkód przez kilka lat odwiedzając wiele gospodarstw na Podkarpaciu w latach 2001-2005. „Szkód” było wtedy więcej, czasami, szczególnie u niewielkich hodowców były dotkliwe. W większości przypadków wilki zabijają owce - 85 proc. zwierząt gospodarskich. Tak jak obecnie wilki wtedy też zabijały psy - 4,5 proc. udziału w diecie na podstawie badań odchodów wilczych. Pies może być łatwą zdobyczą, jest konkurentem dla wilka w obrębie terytorium. Aktualnie liczba „szkód” nie rośnie, a wręcz odwrotnie. W roku 2020 na Podkarpaciu doszło do 143 ataków - 22.7 proc. spadek w stosunku do roku 2019 oraz 19.2 proc. spadek w stosunku do roku 2018. Świadczą o tym oficjalne i publikowane dane RDOŚ w Rzeszowie. Przybywa z pewnością sensacji, zaś ofiarami tego faktu były ostatnio dwa niespełna roczne wilcze szczenięta. Powszechny dostęp do mediów powoduje też mnogość krwawych zdjęć, w tym naturalnych ofiar drapieżników. Wilki to nie pluszowe maskotki. Widok krwi działa jednak na wyobraźnię a zmanipulowany przekaz medialny oraz wypowiedzi niektórych ekspertów, otwarcie popierających odstrzał wilków, wzmagają u ludzi strach i niechęć.
Dr Bartosz Pirga, badacz wilków, biolog. Od 1995 roku zajmuje się badaniami terenowymi dużych drapieżników w Bieszczadach. Pracuje w Bieszczadzkim Parku Narodowym / Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze
A zatem podsumowując. Nie taki wilk straszny, jak go niektórzy próbują przedstawić? Co zatem należy wiedzieć o wilkach w 2021 roku. Powinniśmy się ich bać, czy oswoić z faktem, że żyją obok nas?
Wilków w skali kraju rzeczywiście przybywa. Zasiedlają nowe obszary i jest to miara sukcesu ochrony gatunkowej wprowadzonej w roku 1998. Czytając ostatnią wypowiedź jednego z naukowców, który komentował sprawę pochopnej decyzji o odstrzale wilków w rejonie Brzozowa, zadaję sobie pytanie, czy ogłaszając 20–30 proc. wzrost populacji i możliwość polowania wilków na ludzi, rzeczywiście w to wierzy? Być może w tym przypadku zastosowaną miarą był zaczerpnięty z nomenklatury łowieckiej „przyrost zrealizowany” nie „rzeczywisty” – pomniejszony o wszystkie dodatkowe czynniki śmiertelności, o których pisałem wcześniej.
Z mojej perspektywy pracownika parku narodowego wiem jedno. Bieszczadzki Park Narodowy odwiedza obecnie ponad 700 tysięcy turystów rocznie i nie dochodzi do istotnych interakcji wilka z człowiekiem. Podczas rutynowych prac związanych z monitoringiem zwierząt drapieżnych dość często spotykam bezpośrednio wilki. W przeciągu wielu lat w terenie nigdy nie stwierdziłem artykułowanego w mediach „zmniejszenia dystansu wilków w stosunku do człowieka” bądź braku ich strachu. Mieszkam też na odludziu, wilki przechodzą mi czasem blisko domu. Spotkania bezpośrednie z tymi drapieżnikami cechuje niekiedy pozorny brak oczekiwanej reakcji ujawniającej się paniczną ucieczką zwierzęcia. Przez osoby niedoświadczone może być to odbierane jako zagrożenie, ale tak nie jest. Tu działa najczęściej wyobraźnia.
Wilki, które przypadkowo spłoszę najczęściej oddalają się lekkim truchtem, czasami się oglądając a czasami udaje się je podejść z dość bliska. Jest to spowodowane m.in. stosunkowo kiepskim wzrokiem tych drapieżników, niekiedy brakiem kompensacji tego zmysłu węchem i słuchem w określonych warunkach pogodowych. Przez wszystkie lata poznawania życia wilków nigdy nie spotkałem się z przypadkiem agresji skierowanej w moim kierunku - mimo częstej obecności „sam na sam” z tropionymi grupami wilków na obszarach nieraz znacznie oddalonych ostoi.
Takich spotkań życzę też zaufanym i odpowiedzialnym ludziom, którzy mają niepowtarzalną i coraz bardziej unikalną w skali Europy szansę zobaczenia kompletu drapieżników w Bieszczadach. To jedna z największych naturalnych wartości tego regionu. Pozwólmy wilkom żyć w ich krainie.
Dziękuję za rozmowę.
Dr Bartosz Pirga, badacz wilków, biolog. Od 1995 roku zajmuje się badaniami terenowymi wilków w Bieszczadach. Pracuje w Bieszczadzkim Parku Narodowym
Paweł Średziński, dziennikarz, miłośnik przyrody, wspiera działania Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze