Dyplomaci w Brukseli donoszą, że Polska jest głównym blokującym. Nie chce się zgodzić, by Unia Europejska jechała na konferencję z propozycją jeszcze bardziej ambitnych planów niż te dotychczas uzgodnione. A chodzi o większą redukcję emisji dwutlenku węgla.
Ta sprawa powraca co jakiś czas i już wcześniej Polska samotnie blokowała ambitne propozycje. Teraz jest w niezręcznej sytuacji, bo sama gościć będzie uczestników konferencji klimatycznej. Właśnie z tego powodu przedstawiciele litewskiego przewodnictwa i Komisji Europejskiej liczą jeszcze na zmianę stanowiska polskiego rządu. "Blokowanie porozumienia byłoby niekorzystne dla wizerunku kraju i Unii Europejskiej" - dodają. A Polska podkreśla, że zwiększenie z 20 do 30 procent redukcji emisji dwutlenku węgla w Unii ma sens tylko wtedy, gdy zobowiążą się tego także inni truciciele, jak Stany Zjednoczone, Rosja, czy Chiny.
Dziś unijni ministrowie na spotkaniu w Luksemburgu mają też zdecydować, czy zgadzają się na zaostrzenie norm środowiskowych jeśli chodzi o emisję CO2 przez samochody. Sprzeciwiają się temu Niemcy, które chronią interesu swojego przemysłu motoryzacyjnego.