Panele obywatelskie mają pomóc europejskim liderom w przełamaniu politycznego impasu wokół zielonej transformacji.
– To, że tu jesteście, jest bardzo ważne, bo dzięki temu wasi parlamentarzyści będą czuli presję, by potraktować sprawę poważnie. Sama wasza obecność oznacza, że już traktują ją poważnie – mówił legendarny brytyjski twórca filmów, znawca i popularyzator przyrody David Attenborough, otwierając w sobotę w Birmingham obrady zgromadzenia, które ma wypracować rekomendacje dla brytyjskiego rządu w sprawie sposobu realizacji celu neutralności klimatycznej.
Brytyjski panel obywatelski został zainicjowany przez Izbę Gmin. Składa się ze 110 osób wylosowanych w taki sposób, by były reprezentatywne dla społeczeństwa pod względem płci, wykształcenia, pochodzenia, miejsca zamieszkania, a także niektórych poglądów. Są wśród nich zarówno osoby, które niepokoją się zmianami klimatycznymi, jak i takie, dla których nie stanowią one zmartwienia. Na prace mają przeznaczyć łącznie cztery weekendy.
Podczas pierwszej sesji uczestnicy zgromadzenia wysłuchali wystąpień ekspertów. Mogli też zadawać pytania. Jak relacjonowały brytyjskie media, członkowie zgromadzenia pytali, jak zapewnić sprawiedliwy rozkład kosztów zmian albo czy z punktu widzenia środowiska lepsze jest jedzenie wyprodukowanej w kraju wołowiny czy zagranicznego awokado. Inicjatywa panelu cieszy się szerokim poparciem – od biznesu przez związki zawodowe i grupy wyznaniowe po organizacje rolników i ekologów.
Rekomendacje uzgodnione w Birmingham w kwietniu mają zostać przedstawione parlamentowi. Ani on, ani rząd nie będą nimi formalnie związane. W kontekście tegorocznej konferencji COP26 w Glasgow i ambicji Londynu z tym związanych trudno jednak wyobrazić sobie, by wyrzucono je do kosza. W zeszłym roku Wielka Brytania jako jedno z pierwszych państw przyjęła cel zerowej emisji netto gazów cieplarnianych do 2050 r.
Podobne ciało już od kilku miesięcy funkcjonuje we Francji. Paryż, podobnie jak sąsiad zza kanału La Manche, chciałby być jednym z liderów europejskiej zielonej transformacji, ale z trudem przychodzi mu uzyskanie społecznego poparcia dla swojej polityki klimatycznej. To od wprowadzanych pod hasłem ochrony klimatu podatków paliwowych rozpoczął się konflikt Emmanuela Macrona z ruchem żółtych kamizelek.
Francuski panel też ma przedstawić efekty pracy w kwietniu. Propozycje przez niego wypracowane mają jednak – jak obiecał Macron – zostać „bez filtra” skierowane do parlamentu, poddane pod referendum albo wręcz bezpośrednio wcielone w życie w formie dekretów. – To nie są konsultacje ani badanie opinii. Nasi uczestnicy mają stworzyć konkretne, strukturalne rozwiązania, w tym sensie to coś zupełnie nowego – podkreśla główny sprawozdawca zgromadzenia Julien Blanchet.
Podobny panel obywatelski doprowadził do przyjętej w referendum liberalizacji prawa aborcyjnego w Irlandii. Czy format ten sprawdzi się także w rozwikłaniu dylematów polityki klimatycznej? Zdaniem Łukasza Molla z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Wrocławskiego nie jest to pewne. – Idea panelu jest taka, żeby rozładować napięcia polityczne. Ale diabeł tkwi w szczegółach: tym, jak jest moderowany, jacy eksperci są dopuszczani do głosu – mówi dr Moll. Zagrożeniem według niego jest również wykorzystanie efektów panelu jako pałki do pacyfikowania protestów społecznych.
Socjolog zastrzega, że każda propozycja, która daje szansę poprawy jakości dyskusji o klimacie, zasługuje na poparcie. A panel obywatelski daje ją, m.in. za sprawą sposobu doboru uczestników. – To lepsze narzędzie niż bardziej tradycyjne formy partycypacji, jak konsultacje społeczne czy sondaże opinii publicznej. Z jednej strony gwarantuje reprezentatywność, z drugiej – nie tylko daje możliwość przedstawienia swojego zdania, lecz także dostęp do informacji i możliwość dyskusji ze sobą nawzajem – dodaje Moll. Organizacja paneli obywatelskich jest jednym z podstawowych postulatów podnoszonych przez ruchy na rzecz ochrony klimatu także w Polsce. Jak do tej pory po tę formę sięgają jednak z różnym skutkiem wyłącznie samorządy.