Plan urządzenia lasu to podstawowy dokument gospodarki leśnej zatwierdzany przez ministra środowiska. Zawiera on opis i ocenę stanu lasu oraz cele, zadania i sposoby prowadzenia gospodarki leśnej. Jak potwierdziły jednak sądy administracyjne, dokument ten nie jest decyzją administracyjną, dlatego niemożliwe jest odwołanie się od niego ani jego zaskarżenie.
Jak wskazuje Komisja Europejska w wystosowanych właśnie zaleceniach, plany urządzenia lasu, które regulują działania związane z gospodarką leśną (np. pozyskiwanie drewna na obszarach chronionych), muszą zostać poddane ocenie pod kątem ich wpływu na obszary Natura 2000 przed wydaniem odpowiedniego zezwolenia.
KE zaznacza, że w Polsce takie oceny są przeprowadzane, ale polskie prawo nie zapewnia dostępu do wymiaru sprawiedliwości w odniesieniu do planów urządzenia lasu.
Okazuje się bowiem, że plany te mogą mieć znaczący wpływ na obszary Natura 2000, co oznacza, że społeczeństwo jest pozbawione skutecznej ochrony sądowej, która w tym obszarze przewidziana została w dyrektywie siedliskowej.
Co musiałaby zrobić Polska, aby spełnić wymagania KE?
- Najprostszym rozwiązaniem byłaby zmiana ustawy o Lasach Państwowych, z której jasno wynikałoby, że minister środowiska w formie decyzji administracyjnej zatwierdza plan urządzenia lasu – informuje Agata Szafraniuk z ClientEarth.
Lasy Państwowe zwolnione z ochrony
Komisja Europejska w swoich zaleceniach porusza też drugi wątek związany z ochroną gatunkową przewidzianą w dyrektywach ptasiej i siedliskowej w Polsce.
Do ustawy o lasach w 2016 r. został wprowadzony bowiem przepis, z którego wynika, iż jeśli Lasy Państwowe stosują swój ogólny kodeks dobrych praktyk, to tym samym nie naruszają przepisów dotyczących szczegółowych form ochrony środowiska, takich jak wspomniane wyżej dyrektywy.
- Nie można odgórnie założyć, że przestrzeganie wewnętrznego kodeksu praktyk powoduje automatyczne przestrzeganie dyrektywy ptasiej i siedliskowej. Każdy przypadek powinien być bowiem oceniany indywidualnie – zaznacza Agata Szafraniuk.
W sprawie „kodeksu dobrych praktyk” Polska nie ma już zbyt wiele czasu na dostosowanie się do wymagań KE. Do usunięcia naruszeń prawa zostaliśmy wezwani już bowiem w zeszłym roku.
- Niedawno pojawił się projekt zmiany ustawy o lasach dotykający wskazanego przez Komisję obszaru. Okazuje się jednak, że usunięte z tego aktu przepisy mają znaleźć się w bardzo podobnej formie w ustawie o ochronie przyrody – wyjaśnia Szafraniuk.
Jak się okazuje, taka legislacyjna żonglerka nie spełnia oczekiwań Komisji Europejskiej. Wobec Polski wystosowana została bowiem tzw. uzasadniona opinia. To ostateczny etap postępowania przed KE. Dokument zawiera bowiem formalne zarzuty, które mogą być postawione w ewentualnym postępowaniu przed TSUE. Na naprawę obowiązującego prawa dostaliśmy dwa miesiące.