Makulatura, plastiki i szkło są chodliwym towarem. Ale tylko według unijnych teorii. W praktyce w Polsce na surowce wtórne nie ma chętnych. Tracą na tym wszyscy, ze środowiskiem na czele.
– Rynek recyklingu jest pełen paradoksów – uważają eksperci. Z jednej strony rząd zachęca samorządy, by segregowały jak najwięcej odpadów, argumentując, że są one źródłem wartościowych surowców, które po odpowiednim przetworzeniu można ponownie wykorzystać. Z drugiej odzyskiwanie odpadów idzie nam jak po grudzie. Potwierdzają to gminy i branża odpadowa, które liczyły, że zarobią na sprzedaży m.in. rzadkich metali wyciągniętych ze starych, zużytych sprzętów. Te dodatkowe wpływy mogłyby pomóc odciążyć portfele mieszkańców. Ale niestety – w tym roku spodziewać się oni muszą radykalnych podwyżek opłat za wywóz śmieci. Bo popyt na produkty z odzysku jest znikomy.
– Wielu przedsiębiorców zakładało, że zyski z surowców wtórnych będą pokrywały koszty ich selektywnej zbiórki. W praktyce jednak gminy muszą dopłacać do ich odbioru. Tak jest np. z tworzywami sztucznymi – mówi Tomasz Uciński, prezes Krajowej Izby Gospodarki Odpadami.
Pozostało
84%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama