Likwidacja gimnazjów w wielu miejscach oznaczać będzie zmianę obwodów szkolnych - dzieci zostaną przypisane do innych niż obecnie podstawówek. Tak będzie np. w podwarszawskich Ząbkach czy na stołecznym Ursynowie. Choć nie ma jeszcze ustawy, samorządy już przygotowują się do reformy.

Podwarszawskie Ząbki to miasto specyficzne, bo najmłodsze w Polsce. Według danych GUS niemal co czwarty jego mieszkaniec (24,2 proc.) nie ukończył 18 lat. Działają tam trzy publiczne szkoły podstawowe i dwa gimnazja. Dla ząbkowskich dzieci reforma edukacji oznaczać będzie zmianę obwodów podstawówek; dotychczasowe gimnazja mają stać się filiami szkół podstawowych.

"Obwody szkół podstawowych nr 1 i 2 są tak skonstruowane, że w pobliżu podstawówek są gimnazja. Natomiast szkoła nr 3 nie ma dodatkowego zaplecza w postaci gimnazjum, a będzie musiała zmieścić już w przyszłym roku siódme klasy. Więc obwód +trójki+ zostanie odciążony na rzecz +jedynki+ - zostanie tam przesunięta część nowego rocznika klas pierwszych" - przewiduje sekretarz miasta Patrycja Żołnierzak.

"Zmieni się też obwód +jedynki+ - część dzieci z południowych części miasta przesuniemy na północ - do +dwójki+. To będzie szło równomierną falą przez całe miasto. Chodzi też o racjonalny podział pod kątem odległości miejsca zamieszkania od placówki" - dodała.

Władze miasta planują też, że dotychczasowe budynki gimnazjów nie staną się nowymi szkołami podstawowymi, ale filiami obecnych podstawówek.

"Przemawia za tym fakt, że nie musielibyśmy dostosowywać obiektów gimnazjalnych do potrzeb małych dzieci - przystosowanie sanitariatów, szatni byłoby kosztowne. Wówczas w dawnych budynkach szkół podstawowych uczyłyby się dzieci młodsze, w gimnazjalnych - roczniki starsze, co też jest pozytywnie odbierane przez rodziców młodszych dzieci" - powiedziała PAP Żołnierzak.

Rozmieszczenie szkół podstawowych w dwóch budynkach nie zmieni jednak obecnego stanu rzeczy, w którym nauka w ząbkowskich szkołach podstawowych odbywa się na dwie zmiany.

Zwolnień nauczycieli miasto raczej nie planuje. "My często mamy problem odwrotny, żeby znaleźć nauczycieli, np. przedmiotów ścisłych czy też nauczycieli wspomagających. Dlatego u nas reforma nie przyniesie dużych skutków w tym zakresie" - dodała.

"Jesteśmy przed spotkaniem z dyrektorami naszych wszystkich szkół w sprawie reformy. Ostateczne decyzje zapadną po wysłuchaniu ich zdania i opinii" - powiedziała Żołnierzak.

Jak podkreśliła, specyfika Ząbek sprawia, że największym problemem przy planowaniu reformy jest oszacowanie liczby uczniów i sfinansowanie zadań oświatowych.

"Połowa naszych mieszkańców tylko tu zamieszkuje, bez meldunku oraz opłacania podatków. Do tego większość zamieszkałych to ludzie młodzi z dziećmi w wieku szkolnym lub przedszkolnym" - powiedziała Żołnierzak.

Podkreśliła, że subwencja oświatowa nie finansuje w całości kosztów utrzymania dzieci w szkołach. "Do tego dochodzi wychowanie przedszkolne, które jest zadaniem własnym gminy. Wydatki bieżące na oświatę ogółem - przedszkola i szkoły stanowią ok 70 proc. całości budżetu Ząbek" - wskazała.

Na Ursynowie zarząd dzielnicy już 7 listopada przedstawił komisji edukacji propozycje zmiany granic obwodów szkół podstawowych, w związku z zapowiadaną przez MEN reformą edukacji. W dzielnicy do wygaszenia jest sześć gimnazjów publicznych i 13 placówek niepublicznych. Według nieoficjalnych informacji jedno z gimnazjów - nr 93 przy ul. Szolc-Rogozińskiego miałoby zostać przekształcone w liceum.

Rzeczniczka prasowa Urzędu Dzielnicy Ursynów Barbara Mąkosa-Stępkowska nie chciała na razie potwierdzić ani zaprzeczyć tym informacjom, bo - jak mówi - "jesteśmy w sytuacji zbyt wielu niewiadomych", co sprawia, że "trudno o konkretne planowanie".

"Mamy wstępną koncepcję nowej sieci szkół, o której jednak w tej chwili nie chcielibyśmy mówić, bo wszystko zależy od tego, jaki będzie ostateczny kształt ustawy" - powiedziała PAP Mąkosa-Stępkowska.

"Na pewno będą musiały zmienić się obwody szkół; jak - tego na razie nie wiadomo" - dodała. Mąkosa-Stępkowska zapewniła, że władze dzielnicy będą się przy tym kierowały m.in. opiniami rodziców. "Nie chcemy wykonywać żadnych ruchów, które potęgowałyby i tak duży lęk rodziców" - powiedziała Mąkosa-Stępkowska.

Władze Ursynowa nie przesądzają na razie, ilu nauczycieli trzeba będzie zwolnić oraz ile będzie kosztowała reforma.

"Niewykluczone, że jakieś zmiany w obsadzie nauczycielskiej będą musiały się odbyć, ale jaka będzie ich skala, na razie trudno oszacować" - powiedziała rzeczniczka.

Po spotkaniu burmistrza z radnymi ursynowskiej komisji edukacji, lokalne media donosiły, że koszt reformy jednorazowo wyniesie ok. 2 mln zł.

"Koszty będą dokładnie szacowane. Bo to nie tylko samo przekształcanie szkół, ale też np. wyposażenie pracowni specjalistycznych" - powiedziała PAP Mąkosa-Stępkowska. Dodała, że niepokój władz dzielnicy budzi "niejasne finansowanie reformy". "Kto ma ponosić te koszty? Obawiamy się, że to same samorządy kosztem innych zadań będą musiały sfinansować tę reformę" - powiedziała rzeczniczka.

We wtorek w Sejmie odbędzie się pierwsze czytanie projektów ustaw wprowadzających reformę edukacji. Zgodnie z nimi w miejsce obecnie istniejących szkół mają być: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja mają zostać zlikwidowane.