Już w kilku gminach zabrakło pieniędzy na wypłaty nauczycielskich wynagrodzeń. MEN obiecało interwencję. Nowy system finansowania oświaty poprawi sytuację samorządów?
O 150 nauczycielach, którzy nie otrzymali wynagrodzeń w gminie Bodzentyn informował Zbigniew Błasiński, prezes ZNP Okręg Świętokrzyski podczas 43. Zjazdu ZNP. - Obawiamy się, że takich spraw w przyszłości i to już niedalekiej może być więcej. Chodzi o sprawę niewypłacenia wynagrodzeń dla nauczycieli w gminie Bodzentyn. W wyniku konfliktu między władzami gminy, burmistrzem, a radą doszło do patowej sytuacji gdzie ani nie przyjęto uchwały o zaciągnięciu kredytu na bieżącą działalność, ani nie przyjęto programu naprawczego, który jest warunkiem do uruchomienia środków na te wynagrodzenia - mówił w Katowicach, prosząc ministrę edukacji o interwencję w tej sprawie i przygotowanie rozwiązań legislacyjnych na przyszłość, które by zabezpieczały nauczycieli, którzy w ten sposób mogą być potraktowani.
Jak wyjaśniał Błasiński, w gminie będzie działał komisarz, ale stanie się to dopiero za kilka tygodni. Tymczasem nauczyciele nie otrzymali wynagrodzeń za listopad i najprawdopodobniej nie otrzymają ich także w grudniu. Problem dotyczy obecnie 150 osób, ale - jak wyjaśniał Błasiński - do ZNP napływają sygnały z kolejnych miejsc, w których może dojść do podobnej sytuacji.
Na Śląsku zabrakło 32 milionów
Pod koniec listopada NSZZ Solidarność z regionu śląsko-dąbrowskiego informowała o podobnej sytuacji w Bytomiu i Siemianowicach Śląskich. W Bytomiu na wypłatę nauczycielskich wynagrodzeń brakuje aż 32 mln zł. Włodarze miasta tłumaczą tę lukę budżetową zbyt niską subwencją oświatową. Wynosi ona ok. 350 mln zł w skali roku, w sytuacji, gdy potrzebne jest ok. 520 mln zł. W Siemianowicach Śląskich zabrakło 8 mln zł. - To jest subwencja wyrównawcza najniższa od lat. W zeszłym roku były to 53 mln zł, w tym natomiast tylko 25 mln zł, ale co najciekawsze ta kwota do dzisiaj na konta nie wpłynęła, a pensje wypłacamy nauczycielom 1 grudnia. Pierwszym problemem jest więc to, że jest to kwota zbyt niska, żeby do końca roku poradzić sobie z różnymi płatnościami, a po drugie to, że jej po prostu fizycznie nie ma - mówił na antenie TVP Katowice burmistrz Bytomia Mariusz Wołosz.
Oba miasta, aby wypłacić pensje, wstrzymały odprowadzanie składek do ZUS od zatrudnionych w podległych im instytucjach samorządowych. Problem może dotyczyć kilku tysięcy pracowników - informuje Solidarność.
– Część szkół opłaciła pracownikom składki do ZUS za październik, ale w listopadzie i grudniu już nie będą miały pieniędzy. Termin spłaty zaległości został odroczony przez ZUS do lutego przyszłego roku. Miasto twierdzi, że miało do wyboru, albo zapłacić składki, albo wypłacić wynagrodzenia, ale to nie jest loteria. Wynagrodzenie składa się z obu tych części. A co będzie po lutym? Rozkręci się spirala długu, bo miasto najprawdopodobniej nie dostanie dodatkowych środków na spłatę zaległych zobowiązań – mówi Janusz Vogtmann, przewodniczący oświatowej „Solidarności” w Siemianowicach Śląskich.
Problemy z wypłatami dla nauczycieli ma też Sztutowo. Władze zdecydowały się na przesunięcie pieniędzy z inwestycji na wypłaty, ale - jak informują lokalne media - kwoty te mogą być niewystarczające.
Nauczyciele nie otrzymali także na czas pensji w Kwileniu. Po tym jak nie otrzymali wynagrodzeń za październik, ogłosili, że przestają prowadzić lekcje. Na ten komunikat zareagowała burmistrz Chocza Magdalena Marciniak i zdecydowała o przekazaniu szkole ponad 115 tys. zł na pokrycie wynagrodzeń. Problemy finansowe szkoły ciągną się od 2023 roku, kiedy to placówka przez kilka miesięcy nie opłacała składek ZUS za pracowników i wygenerowała blisko stutysięczny dług w ZUS.
Zmiana finansowania oświaty
W 2025 roku samorządy nie będą już otrzymywały subwencji oświatowej. Na etapie konsultacji znajduje się projekt rozporządzenia Ministra Edukacji w sprawie sposobu podziału łącznej kwoty potrzeb oświatowych dla jednostek samorządu terytorialnego w roku 2025.
W uzasadnieniu do rozporządzenia czytamy, że „łączna kwota potrzeb oświatowych będzie ustalana – co do zasady – analogicznie jak obecna część oświatowa subwencji ogólnej, dlatego projektowane rozporządzenie powiela – co do zasady – rozwiązania obowiązujące w poprzednim roku budżetowym”.
Strona samorządowa czekała na zmiany w subwencji od dawna. Finansowanie zadań oświatowych coraz bardziej drenowało budżety. - Oceniamy to jako krok w dobrą stronę, natomiast podczas opiniowania musimy dokładnie przeliczyć zaproponowane wagi - ocenia Marek Wójcik, Pełnomocnik Zarządu Związku Miast Polskich i ekspert ds. legislacyjnych. - Wielokrotnie podkreślaliśmy, że rozmawianie o zmianach w finansowaniu oświaty powinno odbywać się przy udziale trzech stron: samorządów, Ministerstwa Edukacji Narodowej i Ministerstwa Finansów. Nie chcielibyśmy sytuacji, w której jedno ministerstwo odsyła nas do drugiego. Ponadto, reforma oświaty powinna być sprzężona z reformą jej finansowania, żebyśmy później nie byli skazani na dopasowywanie kształtu szkolnictwa do finansów - dodaje.