Od roku 2017/2018 w każdej szkole będzie obecna nauka programowania. Ale najpierw placówki trzeba podłączyć do internetu, co pochłonie 90 mln zł. Albo 4,2 mld zł.
Ponad tysiąc szkół zgłosiło się do pilotażu nauki programowania. Rozpocznie się on wraz z początkiem nowego roku szkolnego. – To będzie szansa, by ocenić, jak ta innowacja w edukacji się sprawdza i dowiedzieć się, nad czym trzeba popracować, by od 2017 r. kodowanie wprowadzić już obowiązkowo dla wszystkich klas – tłumaczy prof. Maciej M. Sysło z Rady ds. Informatyzacji przy MEN. I dodaje, że choć część szkół już jest gotowa na taką rewolucję, to dla sporej grupy będzie to duże wyzwanie, związane także z konkretnymi inwestycjami. Także w nauczycieli, których trzeba przygotować do nowych obowiązków. Resorty edukacji i cyfryzacji chcą wydać na szkolenia z kodowania dla pedagogów 120 mln zł.
W Polsce pracuje 24 tys. nauczycieli informatyki i technologii informacyjnej. To oni są naturalną grupą docelową szkoleń. Minister cyfryzacji Anna Streżyńska zapowiedziała jednak, że to pilotaż pokaże, czy przeszkolona zostanie właśnie ta grupa. Bo być może liderami lekcji programowania zostaną inni pedagodzy. Tak czy inaczej trening ma objąć co najmniej jedną osobę z każdej placówki. Oznacza to, że na jedno szkolenie będzie można przeznaczyć 5 tys. zł. Kto, kiedy i jak rozdzieli środki? Tego na razie nie wiadomo. Podobnie jak tego, kto będzie szkolenia przeprowadzał. Dyrektorzy nie mają jednak wątpliwości, że należałoby sięgnąć do doświadczeń z poprzedniego programu cyfryzacji, prowadzonego przez rząd Donalda Tuska.Tyle że – jak wynika z przeprowadzonej przez Instytut Badań Edukacyjnych ewaluacji programu „Cyfrowa szkoła” – kursy dla pedagogów były jego najsłabszym punktem.
– Niewiele jest firm prowadzących dobre, profesjonalne kursy dla nauczycieli – zwracał uwagę jeden z badanych dyrektorów. Były one nie tylko kiepskiej jakości, ale też organizowano je nie wtedy, kiedy się powinno. Ponieważ spieszono się, by zdążyć wydać pieniądze przeznaczone na „Cyfrową szkołę”, najpierw kupiono do szkół komputery, a dopiero potem myślano o tym, by oswoić z nimi pedagogów. Efekt? Sprzęt się zestarzał, zanim nauczono się go używać.
Także teraz priorytetem MC i MEN jest infrastruktura. A konkretnie podłączenie szkół do szerokopasmowego internetu. – Choć szybka sieć nie jest niezbędna do nauki kodowania, to jednak jest konieczna, by szkoła naprawdę przeszła cyfrową rewolucję – mówi profesor Sysło. I tu sytuacja wciąż nie jest jasna. Choć MC i MEN ogłosiły plan wprowadzenia programowania do szkół i ich cyfryzacji już kilka miesięcy temu, to nadal nie wiadomo, ile jego wprowadzenie będzie kosztować. Według najnowszych wyliczeń resortu cyfryzacji, do których dotarliśmy, rachunek za zdigitalizowanie szkół pochłonie nawet 920 mln zł. Mali operatorzy twierdzą, że będzie to 4,2 mld zł. Zrzeszająca ich Krajowa Izba Komunikacji Ethernetowej zaapelowała właśnie do resortu cyfryzacji o zmianę kryteriów drugiego konkursu Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa na budowę sieci szerokopasmowych w Polsce, w ramach którego internet ma być doprowadzony także do szkół.
KIKE podważa reprezentatywność pilotażu usieciowienia szkół przeprowadzonego przez Naukową i Akademicką Sieć Komputerową i wylicza, że spełnienie stawianego przez rząd warunku podłączenia wszystkich szkół do sieci gigabitowej oznaczałoby koszt przekraczający 4,2 mld zł. – Taką sumę daje samo podłączenie do sieci 1 GB/s w technologii naziemnej wszystkich placówek pozbawionych obecnie dostępu do internetu (jest ich 16,7 tys.). A program jest przecież zaplanowany nie tylko dla placówek edukacyjnych – mówi nam Piotr Marciniak z KIKE. Z jego wyliczeniami nie zgadzają się MC i zespół doradców przy resorcie. – Pierwotne wyliczenia kosztów podłączenia szkół do sieci trzeba było zweryfikować. One rzeczywiście wzrosły, ale w żadnym razie nie do takiego poziomu, o jakim mówią operatorzy – studzi emocje wiceminister cyfryzacji Piotr Woźny.
– A wzrosły, bo uznaliśmy, że aby szkołom zapewnić internet dobrej jakości, konieczne jest połączenie ostatniego fragmentu sieci z tzw. punktami w RSS, czyli Regionalnych Sieciach Szkieletowych, albo przynajmniej z takimi, którymi zarządza co najmniej dwóch operatorów. Wszystko po to, by nie było zagrożenia, że samorząd, chcący podłączyć tę „ostatnią milę”, trafi na punkt z jednym operatorem, który – wykorzystując swoją przewagę rynkową – zażąda wygórowanych opłat za skorzystanie z infrastruktury. Ale nawet po takiej weryfikacji mówimy o kwocie 920 mln zł, a nie 4 mld. Co więcej, pracujemy nad kilkoma rozwiązaniami, które pozwolą ją zmniejszyć, np. wspólnej budowie sieci dla domów i szkół – zapewnia wiceminister Woźny.
4,2 mld zł na tyle wyceniają operatorzy koszt budowy sieci szerokopasmowej do wszystkich szkół
90–270 mln zł na tyle koszt budowy sieci wyliczył NASK po pilotażu przeprowadzonym w 20 szkołach
16,7 tys. w tylu szkołach jest internet zbyt słaby albo doprowadzony tylko do sekretariatów lub gabinetu dyrektora