– Młody nauczyciel po 5 latach studiów dostanie niewiele więcej niż minimalną krajową (4900 zł brutto) i przez 4 kolejne lata nie ma możliwości, by zarobki się zwiększyły. Po 4 latach wzrosną jedynie o 150 zł. Na kolejną podwyżkę musi czekać 6 lat – mówi Robert Górniak, wicedyrektor szkoły w Sosnowcu.
Jak wyglądają tegoroczne braki kadrowe w oświacie w porównaniu z wrześniem zeszłego roku?
Jest trochę lepiej w porównaniu z poprzednim wrześniem, liczby nieco się zmniejszyły. W ubiegłym roku we wrześniu na stronie MEN liczba ofert pracy dla nauczycieli oscylowała między 7 a 10 tys.
W tym roku w dniach 1-2.09 na stronie MEN pojawiło się ok. 4 tys. ogłoszeń, w tej chwili to 7600, a w ciągu kolejnych dni liczba ofert pewnie urośnie do 8-8,5 tys. Jest nieco lepiej, niż było, jednak wciąż widać, że braki kadrowe są bardzo duże.
Nauczycieli których specjalizacji najbardziej brakuje?
Najwięcej braków jest wśród współorganizujących nauczycieli udzielających pomocy psychologiczno-pedagogicznej, pedagogów, psychologów. To ponad 1/3 brakujących specjalizacji w oświacie.
Z czego mogą wynikać tak duże braki kadrowe?
Młodzi ludzie postrzegają pracę w szkole jako zawód bez perspektyw. Gdy ktoś kończy liceum i zastanawia się, czy zostać nauczycielem, dowiaduje się, że podjąć pracę będzie mógł dopiero po 5 latach, kiedy uzyska pełne kwalifikacje. Nie ma szans zacząć wcześniej, np. po trzech latach, i się stopniowo dokształcać.
Później okazuje się, że po 5 latach studiów dostanie niewiele więcej niż minimalną krajową (4900 zł brutto, a minimalna obecnie to 4300) i przez 4 kolejne lata nie ma możliwości, by zarobki się zwiększyły. Po 4 latach wzrosną jedynie o 150 zł. Na kolejną podwyżkę musi czekać 6 lat.
Tak naprawdę człowiek kończący liceum ma świadomość, że dopiero po 15 latach pracy w zawodzie nauczyciela jego pensja będzie przyzwoita. 15 lat – nie ma żadnego zawodu, gdzie trzeba tyle czekać na godne wynagrodzenie.
Na pewno nie pomaga również to, że wciąż pojawia się dużo odgórnych zmian w zasadach wychowania czy nauczania szkolnego, choćby częste wycofywanie czy dodawanie nowych przedmiotów.
Często do szkół wracają emeryci, aby sobie dorobić czy ratować zaprzyjaźnionych dyrektorów. Brakuje zachęty dla młodych ludzi, aby zaczynali studia pedagogiczne i podejmowali zawód nauczyciela. Nie widzą w pracy w szkole ani prestiżu społecznego, ani dobrych warunków finansowych.