Rząd chce zlikwidować Akademię Kopernikańską powołaną za czasów Przemysława Czarnka. Instytucja twierdzi, że zaszkodzi to rozwojowi polskiej nauki.

Wczoraj informowaliśmy o porządkach w szkolnictwie wyższym, w których zabiera się Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego („Ministerstwo Nauki rozpoczęło wielkie sprzątanie po Czarnku”, DGP nr 128/2024). Resort planuje zlikwidowanie stworzonych przez Zjednoczoną Prawicę Akademii Kopernikańskiej i Szkoły Głównej Mikołaja Kopernika.

W założeniach do projektu ustawy MNiSW uzasadniał te kroki tym, że oba podmioty cechują się „wyraźnie ujemnym z perspektywy interesu publicznego bilansem kosztów ponoszonych ze środków publicznych i korzyści uzyskiwanych z działalności tych instytucji”. Wskazywał też, że Akademia dubluje zadania np. Polskiej Akademii Nauk i Polskiej Akademii Umiejętności.

W odpowiedzi na nasze pytania AK przysłała nam dwustronicowe pismo ze swoim stanowiskiem. Profesor Witold Mazurek, dyrektor biura programowego akademii, przekonuje, że w założeniach resortu można znaleźć „wiele stwierdzeń arbitralnych, nieprawdziwych i niestety motywowanych politycznie”.

Główny zarzut dotyczący „ujemnego bilansu kosztów” nazywa „określeniem publicystycznym, nieznajdującym poparcia w pogłębionych analizach, audytach ani wyliczeniach”. Zauważa też, że cały budżet AK na 2023 r. stanowił 25,3 mln zł, z czego ponad 13 mln zł zredukowano. Natomiast w 2024 r. budżet PAN ma wzrosnąć o ponad 180 mln zł.

Zastrzega, że Akademia realizuje wszystkie zadania nałożone na nią ustawą. Jako absurdalny odbiera też zarzut o podobieństwo zadań realizowanych przez AK i inne instytucje. Podkreśla, że w tym wypadku można mówić o podobieństwie, ale „w kontekście uzupełnienia, zapewnienia kompleksowości zadań wykonywanych przez inne instytucje”.

Na koniec przedstawiciel AK stwierdza, że likwidacja akademii zaszkodzi rozwojowi nauki. To przez fakt, że połowa kadry to naukowcy zagraniczni, którzy mają nie rozumieć obecnego konfliktu politycznego, a całą sytuację oceniać jako dyskredytującą. ©℗