Podwyższenie pensji i subwencji oświatowej, odchudzenie podstawy programowej, likwidacja HiT, rewolucja w kuratoriach – to zdaniem partii, które przymierzają się do przejęcia władzy, najpilniejsze wyzwania w edukacji. W sprawie religii i przejęcia sterów w MEiN na razie jednomyślności nie ma.
W ostatniej kwestii ugrupowania przekonują, że mają swoich kandydatów. Wszyscy są zgodni, że musi to być osoba z silnym politycznym zapleczem i kredytem zaufania, bo skala zmian będzie ogromna. A to budzi niepokój.
Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, mówi, że OSKKO ma postulaty dla nowej władzy. To efekt debaty w gronie ponad tysiąca dyrektorów z całej Polski. – Przede wszystkim nie wprowadzać zmian biegiem, tylko doprowadzić do spotkania nowego ministra ze środowiskiem. By najpierw konsultować, zbijać nawzajem argumenty, czego brakowało w ostatnich latach – stwierdza.
Pensje
Agnieszka Dziemianowcz-Bąk (Lewica) podkreśla, że priorytetem jest wzrost wynagrodzeń dla nauczycieli. – W kampanii zgodzili się co do tego przedstawiciele wszystkich ugrupowań opozycji demokratycznej – mówi. – Mamy zapaść kadrową, która generuje kolejne problemy, jak pełzająca prywatyzacja edukacji. Dlatego trzeba odbudować publiczną szkołę. Postulat KO, podwyżki 1,5 tys. zł brutto i stała waloryzacja, jest słuszny. Do dogadania jest, czy za punkt wyjścia obrać obecne pensje, czy te, które miałyby wejść od przyszłego roku. Z pewnością powinny objąć wszystkich, niezależnie od stopnia awansu. Musimy jednak zobaczyć realny stan finansów państwa, bo wielu rzeczy dziś nie wiemy. Środki na wynagrodzenia dla nauczycieli powinny być wypłacane z budżetu centralnego lub z subwencji, ale jako znaczone, by samorządy nie musiały do pensji dopłacać.
Katarzyna Lubnauer (KO) wtóruje: – Podpisaliśmy, jeszcze jako opozycja demokratyczna, pakt dla edukacji, który mówi o wspólnej wizji polskiej szkoły. To m.in. 3 proc. z budżetu na subwencję oświatową – podkreśla.
Joanna Mucha (Polska 2050) w kwestii finansów przypomina też postulat swojego ugrupowania: większe PKB na edukację, docelowo 6 proc.
Psycholodzy i kuratorzy
Z Lewicy słyszymy, że kolejną kwestią jest zatrudnienie psychologów w szkołach, bo na razie ich liczba zwiększyła się głównie na papierze, a szkoły mają problem ze znalezieniem chętnych do pracy. W efekcie kuratoria wydawały zgody na zatrudnienie osób bez pełni uprawnień. – Tak być nie może. To wiąże się ze wspomnianymi podwyżkami, a także z koniecznością uchwalenia ustawy o zawodzie psychologa – mówi Dziemianowicz-Bąk. I dodaje, że wyzwaniem jest również odpartyjnienie kuratoriów oświaty. – Widzimy jednak potrzebę nadzoru pedagogicznego i koordynacji między województwami. Tak, by przeciwdziałać nierównościom edukacyjnym, społecznym. Koordynacja musi więc pozostać z poziomu centralnego.
Polska 2050 uważa inaczej i podtrzymuje deklarację likwidacji kuratoriów w obecnym kształcie. Jest też za wycofaniem HiT-u w obecnej formule. Tu Lewica wtóruje. KO także i zapowiada, że wróci WOS, ale zmieniony, uczący praktycznie tego, czym jest demokracja, także lokalna.
Religia
Posłanka Joanna Mucha mówi, że decyzja o tym, co dalej z lekcjami religii, powinna należeć do społeczności danej szkoły. To ona miałaby ustalać liczbę godzin w tygodniu i miejsca w planie lekcji. Dariusz Klimczak (PSL) ocenia z kolei, że ważniejszą kwestią są wyżywienie w szkołach i braki kadrowe, a nie to, gdzie jest miejsce religii. – Zachowajmy rozsądek, nie dzielmy przedmiotów na bardziej i mniej ważne – mówi i adresuje ten apel do Lewicy, która jest za tym, by te lekcje odbywały się w salkach katechetycznych.
Katarzyna Lubnauer uważa, że dla wygody rodziców religia w podstawówkach mogłaby pozostać w szkole. Ale po lekcjach, bez oceny na świadectwie. – Wiem, tu nie ma zgodności z koalicjantami. Jesteśmy jednak w stanie znaleźć wspólny język, jeśli chodzi o finansowanie tych lekcji. Nie ma powodu, by dalej odbywało się z budżetu państwa – mówi Dziemianowicz-Bąk.
Podstawa programowa
Temat wyżywienia w szkołach łączy wszystkich koalicjantów. Podobnie jak odchudzenie podstawy programowej i postawienie na naukę języków obcych. Zmiana, mówią politycy, musi iść od nauczania pamięciowego w kierunku krytycznego, analitycznego myślenia. To oznacza też szkolenia dla kadry. Inne pomysły, które podtrzymują, to m.in.: brak prac domowych, e-podręczniki, szafki w szkołach, nauka na jedną zmianę (KO), odejście od presji egzaminów, klasówek (Polska 2050). – Pomysłem na dużą liczbę wakatów jest skłonienie nauczycieli, którzy odeszli z zawodu, także na emeryturę, by rozważyli powrót do szkół. Zachętą powinny być oczywiście godne pensje – przekonuje Mucha.
A poseł Klimczak dodaje, że konieczne jest też rozliczenie afer, np. tzw. willa plus. – I nietracenie z oczu nauki, bo ustawa o nauce była nowelizowana 30 razy. To nie jest dobre prawo. Nauka musi być oparta na wynikach, a nie punktozie według niejasnych kryteriów – przekonuje.
Nauczyciel wspomagający i gimnazja
Marek Pleśniar podkreśla z kolei, że kolejne roczniki coraz gorzej radzą sobie w masowej edukacji, co widać po liczbie orzeczeń. Rozwiązaniem problemu mogłoby być zmniejszenie liczby dzieci w klasach do ok. 18 oraz wprowadzenie w klasach I–VI jako standard nauczyciela wspomagającego. – Postulujemy także, z tego samego powodu, powrót do rozmów o gimnazjach, bo inne są potrzeby edukacyjne dzieci, inne młodzieży – wylicza Pleśniar. Inne postulaty środowiska to m.in. większa autonomia szkół. – Jeśli państwo chce wiedzieć, jak działają poszczególne placówki, ma od tego CKE oraz Instytut Badań Edukacyjnych. Mogłyby przeprowadzać badania na wzór analiz PISA. Mamy edukację publiczną, nie państwową. Dlatego im mniej centralnego sterowania, tym lepiej – mówi Pleśniar. ©℗