Każdy minister ma prawo realizować własną politykę, a programy resortów to polityka w pigułce. Na przykładzie ogłoszonej niedawno listy beneficjentów programu „Inwestycje w oświacie” można się dowiedzieć, kogo minister Czarnek lubi bardzo, bardziej, a komu jest w stanie wiele wybaczyć.
„Program wsparcia edukacji”, a także program „Inwestycje w oświacie” to – jak podkreśla sam resort – autorska inicjatywa ministra. I nowa. Gdy przed rokiem DGP pytał Przemysława Czarnka o beneficjentów Inwestycji (przy okazji jego pierwszej edycji), ten odpowiadał pytaniem na pytanie: „Jaki stawiają mi panie zarzut?”. – Że mamy reprezentację instytucji związanych z Kościołem katolickim. Co w tym złego? Czy jeśli jakaś organizacja, stowarzyszenie czy placówka odwołuje się wprost do wartości chrześcijańskich, miałaby wsparcia finansowego nie dostać? Z tego, co pamiętam, w poprzednich latach ewidentnie faworyzowano w przydziale publicznych środków organizacje reprezentujące poglądy dalece liberalne, lewicowe. I wtedy nikt nie robił z tego zarzutu – mówił minister, a na pytanie, czy działa więc w duchu sprawiedliwości dziejowej, odpowiadał, że można to tak nazwać.
Program „Inwestycje w oświacie” ma pulę dla szkół niesamorządowych. I tam trafi ponad 103 mln zł (68 mln zł w tym roku, a 35 mln – w 2024 r.). Dofinansowanie otrzyma 145 projektów. Szczęściarzy, bo selekcja była znaczna – przyszło 1,3 tys. zgłoszeń.
Kto więc przeszedł sito? Niespełna 80 podmiotów to organizacje, jednostki bezpośrednio związane z Kościołem, takie jak zgromadzenia, archidiecezje, diecezje, parafie, zakony. Są tu także stowarzyszenia i fundacje, które wprost odwołują się do wartości chrześcijańskich i w tym duchu prowadzą młodzież. Z kolei przeszło 20 beneficjentów to osoby i podmioty z Lublina (gdzie pan minister jest wyborczą jedynką) lub z województwa lubelskiego. Ale warto też zauważyć, że kwoty, jakie zostały przekazane, są różne. Od skromnych 20 tys. zł łącznie na lata 2023 i 2024 do 4 mln zł.
Spójrzmy na największych wygranych. To m.in.: Stowarzyszenie Przyjaciół Szkół Katolickich (4 mln zł na zmianę sposobu użytkowania części budynku z funkcji usług domu noclegowego dla pielgrzymów na usługi szkolno-oświatowe), Towarzystwo Salezjańskie Dom Zakonny (2 mln zł na rozbudowę oratorium o budynek szkoły podstawowej), diecezja siedlecka reprezentowana przez biskupa siedleckiego (2 mln zł na halę sportową z kotłownią gazową), Stowarzyszenie Świętej Rodziny (2 mln zł na przedszkole i żłobek), Zgromadzenie Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu (2 mln zł na szkołę), Parafia Narodzenia Pańskiego w Warszawie (2 mln zł na nadbudowę piętra w budynku).
Jest też lista podmiotów, które otrzymały wsparcie rzędu 20–100 tys. zł, głównie z małych miejscowości, nierzadko zajmujących się wsparciem dla dzieci z niepełnosprawnościami.
Nie wchodząc w dyskusję, kto i ile wsparcia potrzebuje, warto przy tej okazji przypomnieć, że programy resortów (nie tylko MEiN) mają, owszem, własne kryteria i ekspertów do oceny wniosków. Jednak głos tych ostatnich jest jedynie rekomendacją dla ministra.
A ten jest konsekwentny. Bo np. diecezja siedlecka, jeden z największych beneficjentów w tym roku, to jednocześnie największy zwycięzca poprzedniej edycji. Jak pisaliśmy przed rokiem w DGP, wówczas uznanie zyskały jej dwa wnioski na łączną sumę 12 mln zł. Druga wówczas była diecezja gliwicka – ze wsparciem 5 mln zł na diecezjalną szkołę muzyczną. Teraz na ten sam cel minister przeznaczył 1 mln zł. Rok remu Stowarzyszenie Świętej Rodziny na centrum szermierki i kultury fizycznej dostało 4,5 mln zł. W tym roku, powtórzmy – 2 mln zł na przedszkole i żłobek. Weźmy jeszcze Zgromadzenie Sług Jezusa, które otrzymało poprzednio 4,5 mln zł na przedszkole, teraz na ten cel – 1 mln zł.
Zasady konkursu reguluje rozporządzenie. Jak już również pisaliśmy, kryteria tam przewidziane nie zawierają ścisłych przesłanek merytorycznych. Inwestycje miały być badane pod kątem założenia i celu z uwzględnieniem realizowania zadań publicznych w zakresie oświaty i wychowania.
I tak jak w ubiegłym roku, tak i w tym ze strony tych, którzy nie otrzymali środków, słyszymy o niezrozumiałych decyzjach. Ktoś powie, że to typowa argumentacja przegranych, którzy nie potrafią z honorem przyznać, że ich wnioski nie były dość dobre. Z pewnością nie dla pana ministra. ©℗