"Nawet rząd PiS 10 lat temu przygotowywał ustawę mającą wprowadzić obowiązek szkolny sześciolatków. Nie mieliście wtedy wątpliwości, zastanawialiście się tylko, czy zrobić to w jednym czy w dwóch etapach. Dziś dzieci mają tyle bodźców rozwojowych, że posłanie ich do szkół wcześniej jest czymś właściwym" - mówiła b. minister edukacji.
Jak zauważyła, reforma się sprawdziła, bo sześcioklasową szkołę podstawową ukończyły już pierwsze sześciolatki, które do niej mogły pójść. "Szóstoklasiści napisali egzamin lepiej niż dzieci, które poszły do szkół jako siedmiolatki. Nie ma się czego bać!" - mówiła.
Zarazem oceniła, że "nie da się tak łatwo przeprowadzić" całej zmiany proponowanej przez PiS. "Nauczyciele wczesnoszkolni przez 3 lata mogą nie mieć pracy. Sześciolatek, który nie pójdzie do szkoły, zostanie na drugi rok w przedszkolu. Nie da się tego tak łatwo rozwiązać" - powiedziała.
Wcześniej w debacie wystąpił też b. szef MAC Andrzej Halicki (PO). Jak podkreślił, jego następczyni Anna Streżyńska współpracowała z nim resorcie jako członek rady ds. cyfryzacji - dlatego jej kibicuje.
"Pani premier Szydło mówiła, że cyfryzacja to priorytet, ale w expose na ten temat zdanie było jedno: cyfryzacja poprzez konsolidację. Świetnie. Ale jak to zrobić? Pani premier konsolidację chce budować poprzez podział - administracja idzie do ministra Błaszczaka - może z policją chce to realizować, a Poczta Polska - do infrastruktury. To jak to koordynować?" - pytał.
"Jak mówił tu niedawno Jarosław Kaczyński, nawet jedno słowo może zmienić sens ustawy i logikę dokumentu. Co do kompetencji ministra cyfryzacji w ustawie mowa jest o nadzorze nad Urzędem Komunikacji Elektronicznej. Jeśli tak ma wyglądać nadzór nad niezależnym regulatorem, to bójmy się, bo może być tak samo jak z Trybunałem Konstytucyjnym" - zakończył.