Po spotkaniu Kluzik-Rostkowska powiedziała dziennikarzom, że chodziło jej o to, by wspólnie spojrzeć na edukację z punktu widzenia ucznia, tymczasem - jak oceniła - związki zawodowe chciały rozmowy z punktu widzenia nauczycieli.
„Chcieliśmy zastanowić się, co robić, by uczniowie nie musieli korzystać z korepetycji; co zrobić, by w szkołach nie dochodziło do takich sytuacji, o jakich – niestety – musieliśmy ostatnio rozmawiać, jak samobójstwo Dominika (…), chcieliśmy się zastanowić, czy dyrektor szkoły powinien mieć mniejszą czy większą samodzielność (…) jak szkolić nauczycieli, by byli oni lepiej przygotowani” – wyliczała minister.
„Okazało się, że wszystkie trzy związki uznały, że są to ważne tematy, ale są ważniejsze, są nimi warunki pracy i płacy nauczycieli” – dodała.
„Jestem trochę smutna, że związki zawodowe nie przyjęły mojej propozycji. Wydaje się, że spojrzenie na edukację z punktu widzenia ucznia jest bezcenne i zawsze powinniśmy tak na edukację patrzeć” – powiedziała Kluzik-Rostkowska.
Minister zaproponowała związkowcom kolejne spotkanie w środę. Ci odmówili, zaproponowali spotkanie 20 sierpnia, by mogli się do niego przygotować. „Szkoda tracić czas” – tak Kluzik-Rostkowska oceniła kontrpropozycję związków.
Rozczarowania po spotkaniu nie kryli też związkowcy.
„ZNP przyszedł na spotkanie z nadzieją, że przyniesie ono owoce dotyczące ważnych spraw w oświacie (…) . Po 10 minutach okazało się, że celem tego spotkania jest pokazanie, że związki zawodowe nie chcą rozmawiać o sytuacji dziecka, ucznia, że nie są gotowe do rozmawiania o problemach szkoły. Przez cały czas spotkania w ustach pani minister pojawiła się ta teza” – powiedział dziennikarzom po spotkaniu prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz.
„Bazując na orzeczeniach Trybunału Konstytucyjnego trzeba rozmawiać o sprawach dotyczących ustroju szkolnego, organizacji i finansowania zadań edukacyjnych, w tym także płac nauczycieli (…), nadzoru pedagogicznego, a także tego, kto jest odpowiedzialny za kształt i prowadzenie polskiej oświaty” – zaznaczył. Ocenił, że minister "próbowała z tego wyłuskać tematy, dotyczące owszem spraw istotnych, ale nie najważniejszych, fundamentalnych kwestii”. „To dostrzeganie drzew, a nie lasu” – powiedział.
Jak mówił: "ZNP od dawna podkreśla, że jest nagminnie łamane prawo oświatowe (…), a pani minister przechodzi nad tym do porządku dziennego, natomiast zastanawia się jak skonstruować rozporządzenie w sprawie organizacji roku szkolnego w kontekście przerwy dla dzieci na Boże Narodzenie i Wielkanoc”.
W jego ocenie, minister próbowała obarczyć związkowców winą za niepowodzenie spotkania. „Dopiero na koniec poinformowała, że ma pewne propozycje dotyczące rozwiązań, dla których się dziś tutaj spotkaliśmy. Powtarzamy, jesteśmy gotowi do rozmów, ale nie chcemy brać udziału w medialnym show Ministerstwa Edukacji Narodowej” – podkreślił Broniarz.
W podobnym tonie wypowiadała się wiceprzewodnicząca Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” Teresa Misiuk. „Z przykrością powiem, że nie udało się pani minister nas zaskoczyć. Stało się dokładnie to, czego się spodziewaliśmy – było to spotkanie, które miało służyć li i wyłącznie podniesieniu notowań wyborczych” – oceniła.
„W taki sposób dialogu społecznego prowadzić się nie da. I my w takiej formule uczestniczyć nie będziemy” – podkreśliła Misiuk. „Stawianie nas pod ścianą w sytuacji takiej oto: minister edukacji jest gotowa do rozmów, a związki zawodowe tych rozmów nie chcą, bo takie zdanie dziś usłyszeliśmy z ust pani minister, jest absolutnie nieuprawnione” – zaznaczyła. Przypomniała, że o ponadpolityczną debatę oświatowa „S” zwróciła się do Kluzik-Rostkowskiej zaraz po objęciu przez nią urzędu ministra edukacji.
Krytycznie o spotkaniu wyraził się też Sławomir Wittkowicz z Forum Związków Zawodowych. „Niestety wypowiedzi pani minister i sposób prowadzenia dzisiejszego spotkania, sposób reakcji na postulaty i uwagi zgłaszane przez partnerów społecznych doskonale pokazuje, że cel dzisiejszego spotkania na pewno nie był merytoryczny, na pewno nie chodziło o to szumne dobro dziecka. Skwitowanie wypowiedzi trzech central związkowych: mnie zależy na dobru dziecka, a państwu zależy na pieniądzach i pensjach jest zwykłą bezczelnością ze strony minister edukacji narodowej” - powiedział.
„To nie do przyjęcia z naszej strony. My wychodzimy z złożenia, że jeśli mamy poważnie rozmawiać na ważne tematy, jakimi są ustawa o systemie oświaty i tematy zahaczające o Kartę Nauczyciela, to musimy rozmawiać o tych kwestiach, które są kluczowe. Tymi kwestiami są: pakiet zadań edukacyjnych, sposób rozdziału środków publicznych (…) i odpowiedzialność MEN za zakres zadań, jakie nakłada na nie ustawa o systemie oświaty” – zaznaczył Wittkowicz.
W ubiegłym tygodniu Kluzik-Rostkowska w piśmie do szefów związków zawodowych reprezentujących nauczycieli, zapraszając ich na czwartkowe spotkanie podkreśliła, że z jej licznych rozmów z przedstawicielami związków "wynika potrzeba stworzenia wspólnych zespołów tematycznych, które wypracowałyby propozycje zmian w systemie oświaty". "Moim celem jest, by zespoły w dyskusji o ewentualnych zmianach skupiły się na uczniach i ich potrzebach" – podkreśliła minister.
Zaproponowała sześć tematów do prac zespołów. Brzmią one: „Dyrektor szkoły – nauczyciel, urzędnik, menager, wykonawca poleceń? – autonomia i kompetencje dyrektora, sposób wyboru", "Kierunek: potrzeby dzieci. Kształcenie przyszłych nauczycieli. Co warto zmienić?", "Dlaczego uczniowie muszą brać korepetycje? Szkoła sprzyjająca rozwojowi ucznia – rola rodziców, nauczycieli, dyrektora", "Dni wolne od nauki, niewolne od opieki – jak szkoły radzą sobie z obowiązkiem zapewnienia opieki uczniom w trakcie m.in. przerw świątecznych" i "Nauczyciel – przyjaciel, mistrz, wychowawca, współczujący obserwator? Jak pomóc nauczycielom w wypełnianiu tej roli? Szkoła wolna od przemocy, przyjazna, bezpieczna, czyli jaka?”.
Rok szkolny 2014/2015 był rokiem, w którym kilkakrotnie swoje niezadowolenie z powodu polityki edukacyjnej rządu pokazały nauczycielskie związki zawodowe, m.in. organizując kilka demonstracji w Warszawie. Związkowcy chcą poszanowania zawodu nauczyciela, zwiększenia nakładów na edukację, w tym podwyżek wynagrodzeń nauczycieli oraz zahamowania likwidacji szkół przez samorządy.
Od kwietnia komisje zakładowe i międzyzakładowe oświatowej "Solidarności" działające w szkołach i przedszkolach wchodzą w spory zbiorowe z dyrektorami placówek. W czerwcu ZNP podjęło decyzję o wejściu 1 września w spór zbiorowy, jeśli do 24 sierpnia nie zostaną formalnie spełnione postulaty związku.
Z kolei minister edukacji wielokrotnie w ciągu kilku ostatnich miesięcy odpowiadała związkowcom, że nie przewidziano podwyżki dla nauczycieli w przyszłym roku. Przypomniała też, że nauczyciele to jedyna grupa w sferze budżetowej, która w latach 2008-2012 dostała podwyżki. Kilkakrotnie też zwróciła się do związkowców, by to oni przedstawili swoją propozycję, jak lepiej zagospodarować obecne środki na edukację. (PAP)