Prywatne szkoły wyższe obawiają się, że te publiczne odbiorą im kandydatów z zagranicy na studia. Ułatwi im to zmiana przepisów, którą planuje resort nauki.
Obecnie cudzoziemcy studiujący na uczelniach publicznych płacą minimum 2 tys. euro za rok nauki. W niepublicznych każda szkoła sama ustala opłaty. To jednak ma się zmienić. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego rezygnuje z określania minimalnej wysokość opłat za odbywanie studiów na uczelniach publicznych. Zapis, który to regulował, zniknie z rozporządzenia ministra nauki i szkolnictwa wyższego w sprawie podejmowania i odbywania przez cudzoziemców studiów i szkoleń.
– To naganianie kandydatów uczelniom publicznym. Rząd kolejny raz działa w ich interesie kosztem szkół niepublicznych. Sprzeciwiamy się takiemu postępowaniu państwa, które dyskryminuje niepubliczne podmioty – mówi prof. Jerzy Malec, rektor Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego.
Dodaje, że nie jest przeciwny zmniejszeniu czesnego na uczelniach publicznych dla cudzoziemców. Obecnie jest ono stosunkowo wysokie.
– Niepokoi jednak to, że w projekcie znajduje się jedynie ogólny zwrot, zgodnie z którym rektor uczelni publicznej, ustalając czesne, nie będzie mógł wyznaczyć niższej kwoty niż planowany koszt kształcenia – wyjaśnia prof. Jerzy Malec.
W jego ocenie ten zapis stanowi pole do nadużyć. I domaga się, aby w rozporządzeniu znajdowały się szczegółowe wytyczne określające, co trzeba wziąć pod uwagę, ustalając cenę dla obcokrajowców. Brak takiego doprecyzowania spowoduje, że publiczne szkoły wyższe będą mogły zaniżać czesne, aby ściągnąć jak najwięcej kandydatów. Resztę kosztów pokryją z pieniędzy, które otrzymują z budżetu państwa na studia dzienne. A tych nie dostają szkoły niepubliczne.
O tym, że niektóre państwowe szkoły wyższe korzystają ze środków niezgodnie z przeznaczeniem, świadczą m.in. raporty Najwyższej Izby Kontroli.
– Nie prowadzą osobnych rachunków bankowych dla studiów niestacjonarnych (za naukę na nich płacą studenci) oraz stacjonarnych (które opłaca budżet państwa). W efekcie nie wiadomo, kiedy środkami z budżetu przeznaczonymi na studia dzienne opłacają naukę na zaocznych – twierdzi prof. Jerzy Malec.
Rektorów prywatnych placówek irytuje również to, że zmiana zaproponowana przez resort nauki komentowana jest przez władze uczelni publicznych jako możliwość wyrównania szans w konkurencji z uczelniami niepublicznymi.
– To jest jakiś absurd. To uczelnie niepubliczne nie mają szans w starciu z konkurencją, ponieważ nie otrzymujemy zastrzyku z budżetu państwa na dydaktykę – uważa prof. Malec.
Uczelnie niepubliczne podjęły działania, aby zapobiec niekorzystnej dla nich zmianie przepisów. Pisma do MNiSW w tej sprawie przygotowują Konferencja Rektorów Zawodowych Szkół Polskich oraz Polski Związek Pracodawców Prywatnych Edukacji.
Etap legislacyjny
Projekt w trakcie konsultacji