Po wakacjach ruszają obowiązkowe testy sprawnościowe dla uczniów. Resort edukacji uważa, że wyłowi w ten sposób sportowe talenty. Nauczyciele wychowania fizycznego – że to tylko dodatkowa biurokracja.

W resorcie edukacji zakończyły się właśnie ponowne konsultacje projektów dotyczących zmian w podstawie programowej wychowania fizycznego. Chodzi o przepisy wdrażające program „Sportowe Talenty”, które rząd próbował wcześniej wprowadzić w nadzwyczajnym trybie w ustawie o ograniczeniu dostępu do pornografii, o czym pisał DGP w numerze 128/2023. Teraz znalazły się w rozporządzeniach o podstawie programowej. Zakładają wprowadzenie testów sprawnościowych dla uczniów klas IV–VIII szkoły podstawowej i ponadpodstawowych oraz wpisywanie ich wyników do systemu teleinformatycznego Sportowe Talenty. Zaproponowane zmiany zaczną obowiązywać od razu po wakacjach. Testy sprawnościowe odbywałyby się raz w roku szkolnym. Resort twierdzi, że ich celem ma być m.in. poprawa kondycji fizycznej dzieci i młodzieży oraz wyłowienie przez kluby sportowe najlepszych z najlepszych. Jednak dyrektorzy placówek i nauczyciele mają wątpliwości, czy testy to dobry sposób na zbieranie informacji o sprawności uczniów.

Niesprawdzone dane

– Dzieci nie lubią testów z wychowania fizycznego, choć oczywiście i tak je robimy. Wolą jednak gry zespołowe, a nie np. bieg na 60 m. Dlatego obawiam się, że uczniowie mogą masowo nie przystępować do tych testów resortowych, a nikt ich przecież do tego nie zmusi. Testy mogą też być traktowane po macoszemu przez nauczycieli, którzy uznają, że to tylko dodatkowa biurokracja. A dyrektor nie ma fizycznie możliwości, aby nadzorować przebieg takich testów. Może tylko sprawdzić, czy zostały wykonane i wprowadzone do systemu – zauważa Jacek Rudnik, nauczyciel wychowania fizycznego i wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach.

Z tym że zagrożeniem może być rzetelność takich testów, zgadza się też Łukasz Miklusiak, nauczyciel wychowania fizycznego z I Liceum Ogólnokształcącego w Suchej Beskidzkiej. – Jeśli nauczyciel będzie chciał wykazać się przed dyrektorem, że jego uczniowie wypadają bardzo dobrze na resortowym teście, to będzie te wyniki naciągał. W rezultacie pojawi się pytanie o sens zbierania wyników z takich sprawdzianów. Być może warto się zastanowić, czy nie lepiej, żeby taka weryfikacja była prowadzona przez innego nauczyciela niż ten, który jest przypisany do danej klasy – dodaje.

Dodatkowa praca

Nauczyciele wychowania fizycznego często spotykają się z zarzutami, że mają mniej pracy niż inni pedagodzy. Ich pensum wynosi 18 godzin tygodniowo, jak w przypadku innych nauczycieli, ale nie muszą przygotowywać się do lekcji ani też sprawdzać prac klasowych. Za to teraz do ich obowiązków dojdzie przeprowadzanie testów i formalności z tym związane. Będą musieli się zalogować do specjalnego systemu i wprowadzić dane o wynikach uczniów biorących udział w teście. Często będzie to co najmniej ok. 100 podopiecznych.

– Nie cieszy nas, że będziemy musieli to robić, ale nie protestujemy, bo zaraz ktoś nam zarzuci, że mamy 40-godzinny tydzień pracy i takie zadania powinniśmy robić bez dodatkowego wynagrodzenia – mówi Łukasz Miklusiak.

Ministerstwo Edukacji i Nauki uważa, że testy sprawnościowe to narzędzie, które będzie stanowić wsparcie dla nauczyciela wychowania fizycznego. Jednak większość nauczycieli i tak ma wpracowany własny system promowania uczniów. Ci, którzy biorą udział w zawodach, otrzymują z wychowania fizycznego oceny celujące, ci, którzy przynoszą strój i przystępują do ćwiczeń, nawet bez większych sukcesów mogą liczyć na notę bardzo dobrą. Pozostali uczniowie, którzy nie są systematyczni, dostają zwykle oceny dobre lub dostateczne.

Łowienie talentów

Jacek Rudnik mówi, że nadał już nauczycielom wychowania fizycznego indywidualne konta.

– W systemie będą wyniki testów i inicjały ucznia. Te informacje mają być dostępne m.in. dla przedstawicieli organizacji sportowych. Jeśli będą oni zainteresowani wynikami określonego ucznia, mogą się skontaktować ze szkołą i, za zgodą rodziców, bezpośrednio z uczniem – wyjaśnia Rudnik.

Resort przekonuje, że zgromadzone w systemie Sportowe Talenty, w formie tzw. zagregowanych danych populacyjnych, będą analizowane przez Instytut Sportu – Państwowy Instytut Badawczy. Ta instytucja będzie operatorem tego systemu. Następnie Instytut Sportu udostępni zgromadzone dane zainteresowanym resortom, które na ich podstawie kształtują interwencję publiczną w tym zakresie. MEiN wskazuje, że dzięki danym obejmującym całą populację uczniów właściwe instytucje publiczne będą mogły uzyskać wiedzę na temat określonych deficytów aktywności fizycznej dzieci i młodzieży. Dzięki temu możliwe będzie zahamowanie negatywnych trendów dotyczących aktywności fizycznej polskich uczniów.

– Ta argumentacja mnie nie przekonuje. Moim zdaniem pokazuje jedynie, że nie ma systemowych rozwiązań służących wyławianiu talentów i przekazywaniu informacji o takich osobach między resortem edukacji a resortem sportu – mówi Sławomir Wittkowicz, członek prezydium Forum Związków Zawodowych, przewodniczący WZZ „Forum-Oświata”. – Namiastką takiej współpracy są klasy mistrzostwa sportowego czy oddziały o profilu sportowym – dodaje.

Można też mieć wątpliwości, czy do wyławiania talentów sportowych potrzebne są dodatkowe testy. – My już obecnie wiemy, którzy uczniowie mają talent – mówi Jacek Rudnik. – Widzimy to na zawodach i w szkolnym związku sportowym. Wygląda to podobnie jak z uczniami uzdolnionymi np. z matematyki, którzy sami przystępują do konkursów i olimpiad – podkreśla dyrektor.

Ocen nie będzie

Rodzice uczniów obawiają się, że testy sprawnościowe dla uczniów mogą wpłynąć na obniżenie ich ocen, a te są bardzo istotne w klasach na ostatnich etapach edukacji. Bardzo dobre wyniki w nauce decydują, do jakiego liceum lub na jakie studia trafi później uczeń.

Ministerstwo uspokaja, że wyniki przeprowadzonych testów nie będą miały wpływu na ocenę ucznia z wychowania fizycznego. I powołuje się przy tym na par. 9 rozporządzenia ministra edukacji narodowej z 22 lutego 2019 r. w sprawie oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych (Dz.U. poz. 373 ze zm.). Zgodnie z nim bowiem przy ustalaniu oceny z wychowania fizycznego, techniki, plastyki i muzyki należy przede wszystkim brać pod uwagę wysiłek wkładany przez ucznia w wywiązywanie się z obowiązków wynikających ze specyfiki tych zajęć, a w przypadku wychowania fizycznego – także systematyczność udziału ucznia w zajęciach oraz aktywność ucznia w działaniach podejmowanych przez szkołę na rzecz kultury fizycznej.

Problem w tym, jak nauczyciel potraktuje uczniów, którym nie będzie się chciało przystąpić do testu sprawnościowego lub wykonają go bez większego zaangażowania. Biorąc pod uwagę przepisy, taka postawa może mieć pośrednio wpływ na wynik oceny rocznej ucznia.

– Zgodnie z planami ministerstwa test nie będzie oceniany – uspokaja Łukasz Miklusiak. I podsumowuje: – Idea tego rozwiązania być może jest słuszna, bo taki test może pokazać, czy na przestrzeni lat sprawność uczniów rośnie, czy też maleje. Jednak abyśmy mogli cokolwiek powiedzieć o sprawności dzieci i młodzieży, takie testy powinny być przeprowadzane na początku i na końcu roku szkolnego. Ponadto zaproponowane rozwiązanie może określić skalę problemu z kondycją dzieci i młodzieży, ale nic więcej. Żeby sprawność uczniów się poprawiła, nie wystarczy zebranie danych, potrzebne są jakieś wnioski i decyzje, co dalej robić.©℗

ikona lupy />
Co będą obejmowały testy dla uczniów / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe