Doktoranci skarżą się na nierówne traktowanie. Jednym wydłużono czas na zrobienie doktoratu, drugim się tego prawa odmawia. Ale jest szansa na kompromis.

Przedstawiciele środowiska doktorantów studiów doktoranckich, w przypadku których wszczęto postępowanie o nadanie stopnia doktora (jedna z kilku opcji zdobycia tego tytułu naukowego), zwracają uwagę na pominięcie ich w poselskim projekcie ustawy o zmianie ustawy – Karta nauczyciela oraz niektórych innych ustaw (druk nr 3302). Projekt ten wydłuża o rok czas na obronę pracy doktorskiej doktorantom studiów doktoranckich rozpoczętych przed rokiem 2019/2020, którzy wszczęli przewody doktorskie do kwietnia 2019 r. Czyli na starych zasadach, gdy jeszcze nie było szkół doktorskich. Pomija zaś tych, którzy po wrześniu 2019 r. wszczęli na nowych zasadach postępowanie o nadanie stopnia doktora. Szczególnie pokrzywdzeni czują się doktoranci roku akademickiego 2018/2019. Oni na studiowanie, wykonanie badań, napisanie pracy i jej obronę mają cztery lata. A pozostali sześć lat.

Niesatysfakcjonująca odpowiedź

– Z powodu pandemii termin do wygaszenia przewodów doktorskich rozpoczętych przed rokiem 2019/2020 wydłużano już dwukrotnie, a procedowana nowelizacja robi to po raz trzeci, dając czas na uzyskanie tytułu doktora do końca 2024 r. Takiej możliwości nie daje się tym, którzy nie idą trybem wszczętych przewodów doktorskich, ale wszczętych postępowań o nadanie stopnia doktora. My na zakończenie studiów i obronę prac doktorskich mamy czas do końca 2023 r. – piszą doktoranci do posłów zasiadających w komisji edukacji, nauki i młodzieży (ENM), na której zaplanowano dzisiaj I czytanie projektu ustawy.

Doktoranci wysłali też skargi do Ministerstwa Edukacji i Nauki. Zapytaliśmy resort o opinię. W odpowiedzi MEiN wskazuje, że jeśli chodzi o przewody doktorskie, to przepisy prawa powszechnie obowiązującego, tj. ustawa z 3 lipca 2018 r. przepisy wprowadzające ustawę – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce (Dz.U. poz. 1669 ze zm.), określają w art. 179 ust. 4 pkt 2 obligatoryjny i ostateczny termin ich zakończenia (31 grudnia 2023 r.). Przez przewody doktorskie należy rozumieć postępowania wszczęte najpóźniej do 30 kwietnia 2019 r. i procedowane jeszcze na podstawie poprzedniej ustawy z 14 marca 2003 r. o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1789).

– Wspomniany poselski projekt ustawy przewiduje wydłużenie tego terminu o rok. Należy mieć na uwadze, że termin ten dotyczy nie tylko doktorantów, lecz także osób, które wszczęły przewody z tzw. wolnej stopy. Natomiast w przypadku postępowań w sprawie nadania stopnia doktora, tj. postępowań wszczynanych po 30 września 2019 r. już na podstawie aktualnie obowiązującej ustawy z 20 lipca 2018 r. – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, nie przewiduje się analogicznego ograniczenia czasowego. Postępowania w sprawie nadania stopnia doktora – w przeciwieństwie do przewodów doktorskich – będą mogły być kontynuowane po 31 grudnia 2023 r. (zgodnie z obecnym stanem prawnym) lub po 31 grudnia 2024 r. (w przypadku wejścia w życie art. 9 zawartego w poselskim projekcie ustawy o zmianie ustawy – Karta nauczyciela oraz niektórych innych ustaw). Zasada ta dotyczy również doktorantów studiów doktoranckich, którzy wszczęli postępowania już na nowych zasadach – wyjaśnia Adrianna Całus-Polak, rzecznik prasowy MEiN.

Doktorantów to nie satysfakcjonuje.

– Możemy po 2023 r. prowadzić dalsze postępowanie o nadanie stopnia doktora, ale już poza wygaszonymi studiami, w trybie eksternistycznym. Ten tryb daje uczelniom furtkę do pobierania opłat za przeprowadzenie postępowania, a są to kwoty zaczynające się od 20 tys. zł. Szczególnie dotkliwe będzie to dla uczestników studiów doktoranckich trybu niestacjonarnego, którzy za programowe cztery lata nauczania musieli jak dotąd zapłacić czesne sięgające 40 tys. zł – wyjaśnia Krzysztof Kabaj, doktorant na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego, który znalazł się w grupie pominiętej w projekcie nowelizacji.

Tych obaw nie podziela Wojciech Kiełbasiński, rzecznik praw doktoranta (RPD).

– W naszej ocenie opłaty za przeprowadzenie postępowania w sprawie nadania stopnia doktora nie pobiera się od osoby ubiegającej się o jego nadanie, która rozpoczęła studia doktoranckie przed rokiem akademickim 2019/2020 i ukończyła tok studiów bez względu na termin wszczęcia postępowania i obrony rozprawy doktorskiej – wyjaśnia RPD.

Zapewnia, że dla Krajowej Reprezentacji Doktorantów respektowanie praw wszystkich grup doktorantów jest równie ważne i że „podejmuje działania mające na celu rozwiązanie problemów związanych z wygaszaniem studiów doktoranckich”.

Młodych naukowców martwią też konsekwencje utraty statusu doktoranta, co wiąże się z brakiem możliwości otrzymywania stypendium, grantów na działalność naukową, a także zniżek na komunikację publiczną.

Światełko w tunelu

Racje doktorantów przekonują RPO, który postanowił ponowić swoją interwencję w ich sprawie u ministra edukacji Przemysława Czarnka.

„W odniesieniu do zamykania przewodów doktorskich zaznaczenia wymaga także i to, że doktorant z chwilą złożenia rozprawy doktorskiej w zasadzie nie ma wpływu na dalszy przebieg postępowania, w szczególności zaś na jego terminowość. Dostrzec także należy, że w związku z obecnie obowiązującymi przepisami dotyczącymi zamykania przewodów doktorskich, jak również faktem, że o stopień (…) doktora ubiegają się w tym roku także osoby, które ukończyły kształcenie w szkole doktorskiej, może dojść do niespotykanej wcześniej kumulacji liczby osób ubiegających się o uzyskanie stopnia doktora, co także wpłynie na wydłużenie procedur awansowych. W tym stanie uczelnie mogą nie mieć technicznych możliwości pozwalających na zakończenie postępowań w terminie. Ostatecznie więc to doktoranci będą ponosić ryzyko niezakończenia postępowania awansowego do 31 grudnia 2023 r.” – pisze do ministra Marcin Wiącek.

Szczególnie pokrzywdzeni czują się doktoranci roku akademickiego 2018/2019. Oni na studiowanie, wykonanie badań, napisanie pracy i jej obronę mają cztery lata. A pozostali sześć lat

Trudno ustalić, ilu osób dotyczy opisany problem. MEiN informuje, że dane liczbowe są zbierane po obronach prac doktorskich. Natomiast RPO na podstawie analizy napływających do niego wniosków wskazuje, że terminy wygaszenia studiów doktoranckich i zamykania niezakończonych przewodów doktorskich uniemożliwią wielu doktorantom spokojne ukończenie badań i obronienie rozpraw doktorskich.

„Obecnie doktoranci muszą mierzyć się z rosnącą presją, która przekłada się na jakość ich pracy naukowej, i świadomością, że nawet złożenie rozprawy doktorskiej w terminie sugerowanym przez uczelnię nie gwarantuje obrony doktoratu przed 31 grudnia 2023 r.” – zauważa RPO.

Poseł PiS Tomasz Zieliński, członek ENM reprezentujący wnioskodawców w pracach nad projektem ustawy, uspokaja doktorantów. – Problemem jest kwestia opłat i różnych interpretacji regulujących to przepisów, a nie nowelizacja ustawy. Wiem, że toczą się na ten temat rozmowy w resorcie. Nikt nie chce nikogo skrzywdzić. Zaprosiliśmy na posiedzenie komisji przedstawicieli ministerstwa i stronę społeczną. Jest światełko w tunelu – mówi Zieliński. ©℗