- Wyższe płace nauczycieli wynikają przede wszystkim z dużej liczby godzin ponadwymiarowych w przeliczeniu na etat. Ci zarabiają więc więcej, niż wynika to z minimów określonych w Karcie, ale też pracują z dziećmi dłużej - mówi Grzegorz Pochopień, Centrum Doradztwa i Szkoleń OMNIA, były dyrektor departamentu współpracy samorządowej MEN
Część samorządów twierdzi, że będzie im brakować pieniędzy na pensje
nauczycieli. Czy rzeczywiście subwencja może być niewystarczająca na ten cel?
Łączna wartość subwencji oświatowej dla całego kraju jest z całą pewnością wyższa niż łączna wartość wynagrodzeń nauczycieli objętych subwencją wraz z pochodnymi od wynagrodzeń. Nawet jak doliczymy nauczycieli przedszkolnych, a więc w większości nieobjętych subwencją, to i tak w skali kraju wysokość subwencji będzie nieco wyższa niż łączna wartość wynagrodzeń wszystkich nauczycieli zatrudnionych w jednostkach oświatowych prowadzonych przez
samorządy. Można to sprawdzić, analizując sprawozdania budżetowe lub sprawozdania regionalnych izb obrachunkowych dotyczące wynagrodzeń nauczycieli.
Czy mam rozumieć, że samorządowcy kłamią?
Nie. Problem pojawia się jednak na poziomie konkretnych samorządów. Subwencja oświatowa dzielona jest między nie według liczby uczniów i niektórych ich cech. Taki sposób podziału powoduje, że w niektórych samorządach rzeczywiście wartość subwencji oświatowej jest niższa niż wartość wynagrodzeń nauczycieli, szczególnie jeśli doliczymy przedszkola. Dzieje się tak w przypadku samorządów, w których jest mało uczniów i tworzone są oddziały mało liczne. Na poziomie oddziału klasowego czy przedszkolnego liczba godzin zajęć jest określona w większości przez przepisy rozporządzeń. Wynagrodzenia nauczycieli i pensum są regulowane przez Kartę nauczyciela. Powoduje to, że co do zasady wydatki na
wynagrodzenia nauczycieli w małym oddziale klasowym są porównywalne do wydatków dużego oddziału. Subwencja jednak na duży oddział jest większa niż na mały, pomimo istnienia dodatkowego wsparcia dla małych szkół.
Grzegorz Pochopień, Centrum Doradztwa i Szkoleń OMNIA, były dyrektor departamentu współpracy samorządowej MEN
/
nieznane
/
fot. Materiały Prasowe
Czy wyobraża pan sobie taką sytuację, że wójt nie wypłaca nauczycielom pensji lub podwyżek?
To trudne do wyobrażenia, choć incydenty tego typu zdarzały się w przeszłości.
W Polsce jest wiele tzw. bogatych gmin, które mogłyby płacić nauczycielom więcej, niż przewidują na ten cel minimalne stawki. Dlaczego tego nie robią?
Jest wiele samorządów, które to robi. Sprawozdania z wykonania średnich wynagrodzeń nauczycieli tworzone przez regionalne izby obrachunkowe wskazują, że samorządy, średnio rzecz biorąc, wypłacają
wynagrodzenia wyższe o ok. 7 proc., niż wynika to ze stawek określonych w art. 30 ust. 3 ustawy - Karta Nauczyciela. Tak było za 2021 r. Sprawozdań za 2022 r. jeszcze nie ma.
Bardziej miałem na myśli podwyższanie przez samorządy stawek wynagrodzenia zasadniczego dla nauczycieli…
Faktem jest jednak, że wyższe średnie od tych ustawowych wynikają raczej z obecnego systemu wynagrodzeń nauczycieli i jednoczesnych braków kadrowych. Wyższe wynagrodzenia to efekt przede wszystkim dużej liczby godzin ponadwymiarowych w przeliczeniu na etat
nauczyciela. Ci zarabiają więc powyżej minimów określonych w Karcie, ale też pracują z dziećmi dłużej, niż wynika to z określonych pensów.
A jak wygląda wsparcie budżetowe na samorządowe przedszkola?
Przedszkola są finansowane przede wszystkim z dochodów własnych gmin. Wsparcie z budżetu centralnego dotyczy przede wszystkim kształcenia dzieci z niepełnosprawnościami. Tutaj stawki na zadania związane z kształceniem specjalnym są, z jednym wyjątkiem, identyczne jak dla szkoły. Wsparcie subwencyjne dotyczy również dzieci sześcioletnich. Średnia stawka jest jednak niższa niż dla szkół. Od września 2022 r. na każde dziecko w przedszkolu naliczana jest subwencja w związku z obowiązkiem zatrudniania nauczycieli specjalistów. W przypadku przedszkoli samodzielnych stawki te są w mojej ocenie dość atrakcyjne. Ponadto dzieci do lat pięciu objęte są wsparciem poprzez dotację celową. Na 2023 r. powinna ona wynosić 1654 zł na dziecko. Nie licząc dzieci z niepełnosprawnościami, w przypadku typowego przedszkola miejskiego liczącego do sześciu oddziałów, wsparcie z budżetu państwa poprzez subwencję i dotację przedszkolną to ok. 3,5 tys. zł na dziecko (przy założeniu, że sześciolatki stanowią 25 proc. wszystkich dzieci). Problem w tym, że średnia wartość wydatków ponoszonych na dziecko w przedszkolach gminnych rzadko jest mniejsza niż 10 tys. zł; średnio to dobre kilkanaście tysięcy złotych, a w niektórych gminach zbliża się już do 20 tys. zł.
Nie brakuje też opinii wśród lokalnych włodarzy, że subwencja oświatowa jest zaniżana, zwłaszcza przy kolejnych podwyżkach dla nauczycieli.
Rzeczywiście te opinie są dość częste. Wynika to z obiektywnego spostrzeżenia, że w ostatnich latach udział subwencji oświatowej w wydatkach na oświatę maleje. Subwencja wystarcza więc na coraz mniej. Analizy i moje doświadczenie potwierdzają jednak, że koszty wynagrodzeń nauczycieli, szczególnie związane z podwyżkami ich wynagrodzeń, to akurat najlepiej wyliczana część subwencji przez ministerstwo. Samorządowcy szukają tutaj przyczyny pogorszenia swojej sytuacji ekonomicznej, bo to największa część budżetu oświaty.
Czy w tym roku będzie podobnie?
Spójrzmy na proste rachunki. Subwencja na 2023 r. rośnie o ponad 20 proc. w stosunku do pierwotnej wysokości subwencji na 2022 r. Jeśli uwzględnimy efekty zwiększenia się subwencji w trakcie roku 2022 wraz z ich całorocznymi skutkami, to można oszacować, że subwencja rośnie o ok. 11 proc. w stosunku do 2022 r. Wynagrodzenia nauczycieli wzrastają o 7,8 proc. od stycznia 2023 r. W 2022 r. wzrosły one jednak od maja o 4,4 proc. Średni wzrost wynagrodzeń w 2023 r. w stosunku do średniego wynagrodzenia w całym 2022 r. to ok. 9,3 proc. Widać zatem, że nie o kalkulację kwot na podwyżki tu chodzi. Szukałbym problemu bardziej w kalkulacjach na pozostałe zadania, takie jak wzrost wynagrodzeń administracji i obsługi, wzrost dotacji dla szkół niepublicznych oraz wydatków rzeczowych.
Z czego podwyższane są pensje dla pracowników samorządowych zatrudnionych w szkołach?
Z dochodów samorządów, w tym w ramach części oświatowej subwencji ogólnej. Warto przy tej okazji położyć kres błędnym mniemaniom, jakoby pracownicy administracji i obsługi w szkołach i placówkach nie byli objęci finansowaniem w ramach subwencji oświatowej. Trudno powiedzieć skąd ten, skądinąd częsty, pogląd się bierze. Administracja i obsługa w szkole i placówce to niewątpliwie element prowadzenia tych jednostek, a więc część zadania oświatowego. Jako takie jest, zgodnie z art. 28 ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, zadaniem uwzględnionym w podziale subwencji oświatowej. Ponadto wynika to z zapisów corocznego rozporządzenia w sprawie sposobu podziału części oświatowej subwencji ogólnej dla jednostek samorządu terytorialnego. Mówią o tym zapisy par. 2 pkt 1 tego rozporządzenia oraz wprost opis tzw. wskaźnika Wr w załączniku tego rozporządzenia. Inną sprawą jest, że łączne wynagrodzenia nauczycieli oraz pracowników administracji i obsługi wraz z pochodnymi, jeśli uwzględnimy przedszkola, są wyższe niż wysokość subwencji oświatowej. Bez uwzględniania przedszkoli, subwencja jest porównywalna do wynagrodzeń wszystkich pracowników (w tym nauczycieli) zatrudnionych w szkołach i placówkach.
Czy często może dochodzić do takiego paradoksu, że nauczyciel początkujący zarabia znacznie mniej od np. sprzątaczki z 20-letnim stażem?
Licząc po stronie nauczyciela początkującego tylko wynagrodzenie zasadnicze, a po stronie osoby zatrudnionej do sprzątania szkoły wynagrodzenie wraz do 20-letnim dodatkiem stażowym, będzie tak zawsze. Wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela początkującego z tytułem magistra i przygotowaniem pedagogicznym to 3690 zł brutto. Minimalne wynagrodzenie za pracę od stycznia to 3490 zł brutto plus 20 proc. dodatku stażowego, czyli 692 zł, to razem 4188 zł. Od lipca zwiększy się do 4320 zł. Licząc jednak według średniego wynagrodzenia określonego w art. 30 ust. 3 Karty nauczyciela, już tak być nie musi.
Powoli na przełomie lutego i marca samorządy i dyrektorzy szkół zaczną planować nowy rok szkolny 2023/2024. Na co powinni zwrócić uwagę?
Przede wszystkim na duże zmiany w liczbie uczniów od września 2023 r. W gminach liczba uczniów zmniejszy się ze względu na odejście licznych klas VIII. Ich zwiększona liczebność wynika z dawnej reformy ustanawiającej obowiązek szkolny dla sześciolatków (jak wiemy, została ona ostatecznie wycofana). Nabór do I klas szkół podstawowych będzie o wiele mniejszy. W większości gmin oznacza to zmniejszenie się liczby oddziałów klasowych. Dzieci te będą rekrutowały się do klas I szkół ponadpodstawowych, co oznacza dla powiatów zwiększone zapotrzebowanie na nauczycieli.
Co powinni robić, aby w ramach obowiązującego prawa nadmiernie nie wydawać pieniędzy na oświatę?
Możliwości samorządów są dość ograniczone. System finansowania oparty na uczniu jest dość brutalny i wymusza tworzenie dużych oddziałów. Taka możliwość pojawia się w szkołach ponadpodstawowych ze względu na zwiększoną liczbę uczniów od września 2023 r. Z całą pewnością należy dbać o odpowiednio dużą liczbę godzin ponadwymiarowych w przeliczeniu na etat nauczyciela. Dobrze mieć co najmniej trzy godziny na etat. W powiatach takie poziomy są często osiągane. W gminach bywa już gorzej. Warto rozważyć wdrażanie zajęć z języka obcego w grupach międzyoddziałowych. Taką możliwość mają jedynie duże szkoły. Jest to trudne do wdrożenia ze względów organizacyjnych, ale przynosi dobre efekty finansowe bez strat dla uczniów. Podobną strategię należy stosować przy podziale na grupy na zajęciach wychowania fizycznego. Analizując arkusze organizacji szkół i przedszkoli, zauważam, że czasy, w których można było znacząco zmniejszyć wymiar godzin nauczycieli, minęły. Większość samorządów już to zrobiła tam, gdzie to było możliwe. Nie powinno się też ogałacać szkół z ostatnich zajęć potrzebnych uczniom, których teoretycznie być nie musi. Lepiej jest wdrażać politykę większych oddziałów (tam, gdzie demografia na to pozwala). Jeśli mamy większe oddziały, stać nas na dodatkowe zajęcia dla uczniów czy wyposażenie szkoły. Mając małe oddziały, nie mamy środków na nic ponadstandardowego. Mając małe oddziały, w istocie nie mamy nawet na wydatki standardowe. Taka jest rzeczywistość, niestety.
Jak prowadzić politykę oświatową, aby wywiązywać się ze wszystkich zobowiązań, w tym z zapewnienia średnich płac dla nauczycieli?
Jak wspomniałem wcześniej, obecny system finansowania premiuje duże oddziały klasowe. Trudno jest zauważalnie polepszyć swoją pozycję ekonomiczną bez zauważenia roli sieci szkół i wielkości oddziałów klasowych. W przypadku wynagrodzeń nauczycieli rozwiązanie jest dość proste. Należy dbać, aby średnia liczba godzin ponadwymiarowych nie spadała na żadnym ze stopni awansu zawodowego (oraz dla nauczycieli początkujących) poniżej dwóch. Jeszcze lepiej, aby wynosiła co najmniej trzy godziny. Wtedy nie będzie problemu z rozliczeniem średnich wynagrodzeń nauczycieli, a i realizacja zadań oświatowych będzie tańsza. Tę prostą zasadę trudniej się wdraża w małych szkołach. W średnich i dużych, szczególnie w obecnych czasach braku nauczycieli, jest to jak najbardziej do zrealizowania. ©℗
Ważne
Możliwości samorządów są dość ograniczone. System finansowania oparty na uczniu jest brutalny i wymusza tworzenie dużych oddziałów w szkołach