Donald Tusk powinien się udać do jakiegoś specjalisty w tym zakresie, bo obsesja to jest bardzo poważna sprawa i jest groźna dla samej osoby, która tę obsesję ma – powiedział w poniedziałek na antenie Radia Gdańsk minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.

Minister Czarnek w poniedziałek na antenie Radia Gdańsk został zapytany o słowa Donalda Tuska, który dwa dni temu podczas spotkania z sympatykami w Sandomierzu powiedział m.in. że "minister Przemysław Czarnek zamówił i opłacił jakieś ankiety, w których pyta uczennice i uczniów o najbardziej intymne kwestie dotyczące ich ciała, ich seksualności". Po czym dodał, że "pana ministra interesuje, co oni robią pod kołdrą".

Minister odpowiedział, że "Donald Tusk powinien się udać do jakiegoś specjalisty w tym zakresie, bo obsesja to jest bardzo poważna sprawa i jest groźna dla samej osoby, która tę obsesję ma". Stwierdził, że "Tusk ewidentnie się mnie boi. I niech się boi".

Minister zapowiedział także, że skieruje sprawę do sądu. "Każda tego typu podłość ze strony frustrata, który nie ma nic do zaoferowania ludziom poza kłamstwem, pomyjami i bzdurami wygadywanymi na temat przedstawicieli opozycji (bo tylko to ma do zaoferowania pan Tusk na spotkaniach, które organizuje), jest absolutnie nie do zaakceptowania i w tym sensie musi spotkać się z właściwą reakcją" – zaznaczył.

Podkreślił, że chodzi o reakcję w postaci wezwania do zaprzestania naruszania dóbr osobistych. "Zastanowię się jeszcze nad innym kierunkiem, również prawno-karnym, bo uważam, że jest do tego podstawa: na pewno będzie pozew, być może będzie też prywatny akt oskarżenia przeciwko Tuskowi – hejterowi, frustratowi, który ma obsesję" – zaznaczył Czarnek.

W audycji Radia Gdańsk przytoczono również słowa Jarosława Kaczyńskiego, wypowiedziane dwa dni temu na spotkaniu z mieszkańcami Ełku, w których prezes PiS podkreślał, że najbliższe wybory parlamentarne będą "na miarę tych z 1989 roku".

Czarnek wieszczy upadek demokracji, wolności i praworządności

Minister Czarnek stwierdził, że "mamy do czynienia z sytuacją, gdy zwycięstwo opozycji – gdyby do niego doszło, ale jestem przekonany, że do tego nie dojdzie – oznaczałoby koniec demokracji, wolności i praworządności w Polsce".

"To będzie upadek demokracji oraz wolności słowa, bo nie będzie można powiedzieć nic. To byłby powrót do czasów komuny. I w tym sensie będą to najważniejsze wybory od 1989 roku" – ocenił minister.

Wskazał, że po 1989 r., mimo wszelkich problemów, trudności i złych rzeczy, które się działy, to jednak wywalczona została przestrzeń wolności, również wolności słowa. "Totalsi z opozycji, zwłaszcza tej lewackiej (ona jest i w PO, i w lewicy) zlikwidują demokrację i wolność słowa, to zupełnie oczywiste" – stwierdził minister Czarnek.

Dodał, że "demokracja, która miałaby polegać na tym, że lider opozycji jeździ po Polsce i jedyne co robi, to kłamie, kłamie, jeszcze raz kłamie, hejtuje, obrzuca błotem i obsesyjnymi wymysłami, nie jest żadną demokracją".

Jego zdaniem "demokracja to ustrój ścierania się opinii i poglądów, a nie kłamstw, bzdur i jakichś pomyj wylewanych seriami z ust przedstawicieli polityki".(PAP)

Autor: Piotr Mirowicz