Od 2019 roku dwa kierunki lekarskie ocenione przez Państwową Komisję Akredytacyjną otrzymały oceny negatywne. Nigdy wcześniej żaden kierunek lekarski nie otrzymał takiej oceny. Pozostałe – mimo ocen pozytywnych, mają w większości problemy z kadrą kształcącą przyszłych lekarzy.

W roku akademickim 2022/2023 na polskich uczelniach będzie uczyła się rekordowa liczba studentów na kierunkach lekarskich. Lekarze podnoszą jednak, że zbyt mała liczba odpowiedniej kadry może doprowadzić do obniżenia standardów kształcenia. Sprawdziliśmy, jak kierunki lekarskie wypadają w kontrolach Polskiej Komisji Akredytacyjnej.

Kierunki lekarskie pod kontrolą

W 2022 roku Polska Komisja Akredytacyjna przeprowadziła kontrolę na czterech kierunkach lekarskich. Wśród sprawdzanych uczelni znalazły się: Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet Rzeszowski oraz Uczelnia Medyczna im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie. Wszystkie otrzymały ocenę pozytywną, ale tylko na Uniwersytecie Jagiellońskim nie wystąpił problem z doborem kadry kształcącej przyszłych lekarzy. W przypadku Uniwersytetu Rzeszowskiego PKA zwróciła uwagę na obsadę trzech przedmiotów (dwa zostały wyjaśnione przez uczelnię, w przypadku trzeciego chodziło o osoby zastępujące wykładowczynię, która przebywała na urlopie macierzyńskim, jeden z zastępców posiadał tytuł lekarza weterynarii), a w przypadku Uczelni Medycznej im. Marii Skłodowskiej-Curie zastrzeżenia dotyczyły zbyt małej obsady zajęć przez nauczycieli, dla których uniwersytet jest podstawowym miejscem pracy. PKA twierdzi także, że: „Uczelnia nie zapewnia obsady zajęć objętych pełnym cyklem kształcenia, co stanowi realne zagrożenie dla właściwej realizacji procesu nauczania i uczenia się na kierunku studiów objętych standardem kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu lekarza.”

W zeszłym roku PKA skontrolowała 9 kierunków lekarskich. W jednym przypadku, Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, została wydana ocena negatywna. W przeszłości taką ocenę uzyskał jeszcze jeden uniwersytet, Uniwersytet Technologiczno-Humanistyczny im. Kazimierza Pułaskiego w Radomiu i było to w 2019 roku (w 2021 roku kierunek oceniono już pozytywnie). Spośród kierunków ocenionych rok temu cztery całościowo spełniały wymogi dotyczące zatrudnianej kadry dydaktycznej. Zastrzeżeń nie było wobec kierunków lekarskich prowadzonych przez Uniwersytet Medyczny w Łodzi, Warszawski Uniwersytet Medyczny, U Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie oraz Uniwersytet Opolski.

Kto uczy przyszłych lekarzy

Zastrzeżenia kontrolerów z PKA budził najczęściej brak odpowiedniej obsady poszczególnych zajęć, co nie zapewnia ich prawidłowej realizacji i nie odpowiada wymogom określonym w standardzie kształcenia obowiązującym na kierunku lekarskim.

W przypadku Uczelni Łazarskiego było to 14 aż przedmiotów, a w przypadku Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego w Krakowie – 8 (jak wymienia PKA przedmioty: immunologia i alergologia oraz immunologia kliniczna powierzone zostały lekarzom chorób wewnętrznych i reumatologom, gastrologię prowadzili lekarze chorób wewnętrznych, zakaźnych i chirurg, a farmakologia z toksykologią, farmakologia kliniczna, farmakologia i ordynowanie produktów leczniczych oraz farmakologia ogólna powierzone lekarzom chorób wewnętrznych).

Jak tłumaczy Damian Patecki, przewodniczący Komisji ds. kształcenia medycznego Naczelnej Rady Lekarskiej, uczelnie mogą sobie radzić z brakami kadrowymi odwołując zajęcia lub łącząc grupy, ale nie ma sposobu na to, by takie zmiany odbywały się bez szkody dla studentów. - W medycynie ważna jest zarówno teoria jak i praktyka. Podręczniki są skonstruowane w ten sposób, żeby uwzględnić każdą chorobę i każdy objaw, ale dopiero kontakt z wykładowcą pozwala oddzielić te naprawdę ważne i powszechne od tych rzadkich. Nauczyciel może powiedzieć na co zwrócić uwagę, jaki lek można stosować mimo wskazań producenta i szereg innych rzeczy, których nabywa się w trakcie praktyki i których student nie nauczy się samemu – mówi Damian Patecki.

W 2020 z kolei komisja skontrolowała tylko dwie uczelnie: Uniwersytet Zielonogórski (14 nieprawidłowo obsadzonych przedmiotów, uniwersytet wdrożył zalecenia i w kolejnym roku PKA nie miała zastrzeżeń) oraz Wyższą Szkołę Techniczną w Katowicach, co do której zastrzeżenia budziło niezatrudnienie kadry wskazanej we wniosku o utworzenie kierunku lekarskiego. Jak czytamy w sprawozdaniu PKA: „Na etapie składania wniosku do utworzenia kierunku lekarskiego w kilku przypadkach Uczelnia wskazała innych nauczycieli niż ostatecznie zostali zatrudnieni do prowadzenia zajęć. Nie wskazano wszystkich osób planowanych do prowadzenia zajęć w latach późniejszych, natomiast we wniosku o uruchomienie kierunku zadeklarowano zatrudnienie kadry, która będzie prowadzić zajęcia w całym cyklu kształcenia”.

Psucie standardów w ochronie zdrowia

- W narzekaniach pacjentów na polską ochronę zdrowia nie pojawia się zarzut braku fachowości lekarzy. Pacjenci zwracają uwagę na to, że nie mają dostępu do lekarza, albo nie ma on dla nich wystarczającej ilości czasu. To, czego się obawiamy to psucie standardów w ochronie zdrowia. To nie minister zdrowia będzie miał kontakt z niedouczonymi lekarzami, ale my – pracownicy ochrony zdrowia i przede wszystkim, pacjenci. Na nasze argumenty minister odpowiada mówiąc, że bronimy korporacyjnego układu, w którym młodzi lekarze są dla nas konkurencją. Nie są, są naszymi młodszymi kolegami, z którymi współpracujemy, których będziemy uczyć, ale chcemy mieć pewność, że będą już dysponowali odpowiednią wiedzą teoretyczną, która na tą współpracę pozwoli – tłumaczy Patecki.

Jednocześnie podkreśla, że brak kadr w ochronie zdrowia jest dyskusyjny. - Lipcowe dane GUS pokazują, że w Polsce przypada już 3,3 lekarza na 1000 mieszkańców, co jest już bardzo blisko średniej unijnej. Problemem nie do końca jest brak kadr, ale ich niewłaściwe wykorzystanie – mówi i opowiada: „Przyjęcie pacjenta w stanie ciężkim to konieczność wypełnienia 15 formularzy, które są zbędne. Zamiast poświęcić ten czas na leczenie, poświęcamy go na biurokrację albo marnujemy go przez zawieszające się komputery czy systemy informatyczne”. - W kierownictwie polskiej ochrony zdrowia funkcjonuje przekonanie, że wdrażanie rozwiązań projakościowych musi wiązać się z dodatkową biurokracją, a jest to błędne przekonanie. Chcielibyśmy, aby obecne kierownictwo ministerstwa wróciło do dialogu ze środowiskiem jaki prowadził minister Szumowski czy minister Cieszyński – podsumowuje.