Tak złej sytuacji finansowej na uczelniach jeszcze nie było – wynika z najnowszej analizy Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich

– Już na początku tego roku poinformowaliśmy Ministerstwo Edukacji i Nauki o rosnących kosztach funkcjonowania publicznych instytucji szkolnictwa wyższego i nauki, które nie znajdują pokrycia w przychodach uczelni – mówi prof. Arkadiusz Mężyk, rektor Politechniki Śląskiej i przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP).
Teraz informacje przekazane do resortu zostały uzupełnione o porównanie wykonania planów rzeczowo-finansowych szkół wyższych zrzeszonych w KRASP w 2021 r. i ich nowo zatwierdzonych planów na 2022 r.

Mniej pieniędzy dla uczelni. "Tak źle nie było"

Zdaniem autorów dane pokazują jasno rosnące koszty funkcjonowania uczelni i nieproporcjonalne do nich nakłady ze środków publicznych. Jak słyszymy, dysproporcje są niepokojące. Ich skutkiem będzie zmniejszenie pokrycia kosztów operacyjnych subwencją średnio z 66,7 proc. w 2021 r. do 59,1 proc. w 2022 r.
Pokrycie kosztów pracy zmniejszy się z 90,7 proc. w 2021 r. do 85,1 proc. w 2022 r.
Profesor Jerzy Wilkin, kierownik Zakładu Integracji Europejskiej w PAN Instytut Rozwoju Wsi i Rolnictwa, przyznaje, że problemy finansowe placówek są widoczne od 30 lat. – Nigdy jednak nie było tak źle jak teraz – twierdzi. Dodaje, że subwencja pozwala na przetrwanie. A to za mało, ponieważ celem placówek są też badania i rozwój. Zwłaszcza teraz, gdy m.in. trzeba realizować założenia Zielonego Ładu i nauka powinna odpowiadać na związane z tym wyzwania.
Subwencja to główna składowa przychodów uczelni. Zebrane dane pokazują, że jej udział maleje: z 76,2 proc. w 2021 r. do 72,8 proc. w 2022 r. Rosną natomiast koszty funkcjonowania placówek. Z raportu KRASP wynika, że w 2022 r. jest spodziewany wzrost kosztów mediów o ponad 50 proc. Energia elektryczna zdrożeje o 97,3 proc., gaz o 47 proc., woda i ścieki o 23,7 proc., odbiór odpadów o 19,1 proc., centralne ogrzewanie o 12,4 proc. W sumie na tego rodzaju wydatki trzeba będzie wydać w całym roku o 424,1 mln zł więcej niż w 2021 r.
W 2023 r. rachunek może się zwiększyć o dalsze 228,7 mln zł – wynika z analizy, do której dotarł DGP. – Nowe ceny energii elektrycznej są wielokrotnie wyższe od cen obwiązujących w chwili ustalania budżetu na szkolnictwo wyższe i naukę w 2022 r., a nawet w momencie podziału subwencji, co w bieżącym roku może spowodować wzrost kosztów w największych naszych uczelniach o kilkanaście milionów złotych. Wydatki te są kosztami stałymi funkcjonowania uczelni i muszą być poniesione, co realizowane jest często ze skromnych środków własnych planowanych na rozwój – dodaje prof. Arkadiusz Mężyk.

Pracownicy uczelni żądają podwyżek. "Płace dramatyczne"

Raport zwraca też uwagę na wzrost kosztów pracy. W 2022 r. będzie to 7,1 proc., zdecydowanie mniej, niż będą rosły inne wydatki, co oznacza spadek udziału wynagrodzeń w ogóle kosztów operacyjnych. – „Biorąc pod uwagę kilkuletni brak powszechnej regulacji wynagrodzeń oraz wysoką i wzrastającą inflację, pojawi się silna presja ze strony pracowników i związków zawodowych” – czytamy w raporcie.
Profesor Jacek Raciborski, kierownik Katedry Socjologii Polityki w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, podkreśla, że sytuacja płacowa w szkolnictwie wyższym jest dramatyczna i nie zmienią tego zapowiedzi ministra, że od 1 października pensje wzrosną o 4,4 proc. – Przez inflację nie będzie to w ogóle odczuwalne. Dziś młody człowiek, który chce rozpocząć karierę naukową startuje z poziomu niemal równego z płacą minimalną, a profesor belwederski dostaje ok. 6,9 tys. zł brutto plus 20 proc. dodatku stażowego. Wyjątek stanowi wąska grupa kierownicza uczelni, od dyrektorów instytutów przez dziekanów po rektorów, którzy zarabiają lepiej – mówi. Podaje przykład adiunkta, który uzyskuje habilitację i przechodzi wielomiesięczną procedurę awansu na profesora uczelnianego. Musi mieć m.in. publikacje na światowym poziomie. Wraz z nowym stanowiskiem dostaje podwyżkę, 300–400 zł na rękę. – To działa demobilizująco. Owszem, do pensji podstawowej dochodzą środki pozyskiwane m.in. z grantów, recenzji. Ale o nie jest też coraz trudniej.
Jak słyszymy, ważnym aspektem kształtowania systemu płac w szkolnictwie wyższym jest minimalne wynagrodzenie zasadnicze profesora, które nie było zmienione od 2018 r., a które zgodnie z ustawą – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce wpływa m.in. na minimalne wynagrodzenia zasadnicze pozostałych nauczycieli akademickich, stypendia w szkołach doktorskich.
Zdaniem KRASP konieczne jest zainwestowanie dodatkowych środków z budżetu państwa w finansowanie szkół wyższych, jeszcze w tym roku, a w szczególności wzrost subwencji.

Pieniądze na badania niezbędne

Profesor Jerzy Wilkin dodaje, że subwencja to pieniądze na egzystencję. W przypadku badań i rozwoju ważne są granty. Dlatego środki na nie powinny zostać zwiększone w Narodowym Centrum Nauki kilkukrotnie.
Wsparciem dla uczelni byłoby zwiększenie zakresu ich współpracy z biznesem, ale obecnie wydaje się to mało prawdopodobne, bo firmy same borykają się z problemami finansowymi i ograniczają inwestycje. – Wskaźnik inwestycji w firmach wynosi 16 proc. Jest najniższy od kilku lat. Trudno więc oczekiwać, że biznes będzie skory do zwiększania współpracy – dodaje prof. Wilkin.
„Uwzględniając wpływające do Ministerstwa informacje o odnotowywanych przez uczelnie wzrostach kosztów funkcjonowania, MEiN podejmuje działania mające na celu zwiększenie nakładów na szkolnictwo wyższe i naukę, w tym subwencję dla uczelni publicznych” – odpowiedział resort na nasze pytania o raport. – W ramach prac nad budżetem państwa na rok 2023 zostało skierowane m.in. pismo do ministra finansów, w którym minister edukacji i nauki wnioskuje o zwiększenie limitu środków na finansowanie sektora – mówi Adrianna Całus, rzecznik resortu.
MEiN przyznaje, że skokowy wzrost cen – w szczególności nośników energii – odbija się negatywnie na podmiotach funkcjonujących w przestrzeni gospodarczej, w tym uczelniach. O ile jeszcze do końca ubiegłego roku sytuacja finansowa uczelni była stabilna, to analizy wskazują, że obserwowane zawirowania przełożą się na brak możliwości utrzymania dotychczasowych wyników. ©℗