Po wakacjach w szkołach obok pedagoga pojawi się też pedagog specjalny. Zajmie się on rozpoznawaniem indywidualnych potrzeb rozwojowych i edukacyjnych oraz możliwości psychofizycznych uczniów w celu określenia ich mocnych stron, predyspozycji, zainteresowań i uzdolnień. Zbada też przyczyny ich niepowodzeń edukacyjnych i trudności w funkcjonowaniu.

Rozwiązanie takie zostało wprowadzone ustawą z 12 maja 2022 r. o zmianie ustawy o systemie oświaty oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 116). Teraz do konsultacji trafił projekt nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji narodowej (Dz.U. z 2020 r. poz. 1552), który m.in. określa zadania pedagogów.
Ewa Tatarczak, szefowa Rady Poradnictwa, ogólnokrajowej organizacji zrzeszającej pracowników poradni psychologiczno-pedagogicznych, jest sceptyczna wobec tego, że nagle w szkołach zaroi się od pedagogów specjalnych. – Trzeba ukończyć pięcioletnie studia pedagogiki specjalnej lub co najmniej ukończyć dwuletnie studia podyplomowe – przypomina.
Dyrektorzy placówek oświatowych zastanawiają się nad sensem nowego stanowiska w oświacie. – Nie dostrzegam większych różnic między pedagogami szkolnymi a pedagogami specjalnymi, bo zakres obowiązków jest niemal identyczny. Nauczyciele wspomagający mają odpowiednie kwalifikacje, aby zajmować stanowiska pedagogów specjalnych – mówi Jacek Rudnik, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach.
Zastrzega, że jego placówka już wypełnia limity zatrudnienia specjalistów (są to pedagodzy, psychologowie, logopedzi, terapeuci pedagogiczni, a od 1 września pedagodzy specjalni), które mają obowiązywać od września 2022 r.
Od nowego roku w szkole lub przedszkolu, w którym jest od 100 do 200 uczniów będzie trzeba zatrudniać specjalistów łącznie 1,5 etatu. W większej szkole lub zespole, w których jest 501–600 uczniów, musi być 2,3 etatu specjalisty. Od września 2024 r. wymiar etatów wzrośnie o dodatkowe 0,5.
W obecnym roku szkolnym jest 22 tys. etatów specjalistów. Od września przybędzie ich 16 tys., a od września 2024 r. zatrudnienie ma wynosić co najmniej 51 tys. etatów. Docelowo zatem liczba etatów specjalistów zwiększy się o 130 proc.
Dziś standardy zatrudnienia specjalistów spełnia ok. 10 proc. jednostek oświatowych.
– Problem w tym, że w niektórych placówkach organy prowadzące chcą oszczędzać i ograniczają liczbę godzin do ustalonego limitu. W poniedziałek propozycje zmniejszenia godzin otrzymali nauczyciele specjaliści z Tomaszowa Mazowieckiego. Interweniowaliśmy już w tej sprawie w resorcie edukacji – relacjonuje Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Przypomina, że nowelizacja zapewnia dodatkowe 540 mln zł na nowe etaty.
Marzena Machałek, wiceminister edukacji i nauki, przygotowała komunikat dla organów prowadzących szkoły i przedszkola, z którego wynika, że tego typu oszczędności są niezgodne z nowymi regulacjami. Powołuje się w nim na art. 2 ust. 2 pkt 13 wspomnianej nowelizacji. Wynika z niego, że jeśli liczba uczniów nie zmniejszyła się w stosunku do średniej z poprzednich dwóch lat, nie ma możliwości zmniejszania liczby etatów nauczycieli specjalistów.
Grzegorz Pochopień z Centrum Doradztwa i Szkoleń OMNIA, były dyrektor departamentu współpracy samorządowej MEN, wyjaśnia, że jeśli liczba dzieci w ostatnich dwóch latach się zmniejszyła, to teoretycznie można ograniczyć liczbę etatów specjalistów. – Może też być taka sytuacja, że na terenie gminy w jednej szkole jest za dużo etatów psychologów, więc zmniejsza się ich liczbę, np. z dwóch do jednego, a w innej zwiększa o jeden, bo jest taka potrzeba. Wtedy wszystko jest w najlepszym porządku. Z nowej ustawy wynika, że w placówkach należących do organu prowadzącego nie może się pogorszyć pomoc psychologiczno-pedagogiczna. Nie oznacza to jednak, że nie można dokonywać przesunięć w ramach zarządzanych placówek – tłumaczy. ©℗
Etap legislacyjny
Projekt w trakcie konsultacji