Nie ma zgody politycznej, by w prosty sposób podwyższać wynagrodzenie o bardzo duże kwoty bez jednoczesnej rozmowy o pragmatyce zawodowej, w tym o pensum nauczycieli – mówił po zakończeniu oświatowej części posiedzenia Rady Dialogu Społecznego wiceszef MEiN Dariusz Piontkowski.
Związek Nauczycielstwa Polskiego i Wolny Związek Zawodowy "Forum-Oświata" chcą wzrostu nakładów na edukację, w tym 20-procentowego wzrostu wynagrodzenia nauczycieli od 1 stycznia br. oraz podjęcia rozmów w sprawie wzrostów wynagrodzenia pracowników oświaty niebędących nauczycielami. Postulaty te związkowcy przedstawili w środę rani na konferencji prasowej, a następnie przedstawili na posiedzeniu plenarnym Rady Dialogu Społecznego.
Wiceminister edukacji i nauki Dariusz Piontkowski, który reprezentował MEiN, na posiedzeniu RDS, pytany był po nim przez dziennikarzy o komentarz do niej ocenił, że "gdyby budżet państwa było stać na 20-procentową podwyżkę wynagrodzenia nauczycieli bez żadnych zmian związanych z pragmatyką zawodową, to taka propozycja ze strony rządu by padła". Dodał, że MEiN proponowało podwyżkę o 30 proc., ale z jednoczesnymi innymi zmianami i na to nie zgodziły się związki zawodowe.
Przypomniał, że zgodnie z nowelizacją Karty nauczyciela, uchwaloną w ubiegłym tygodniu przez Sejm, tzw. średnie wynagrodzenie nauczycieli ma wzrosnąć od 1 maja br. o 4,4 proc. Projekt nowelizacji przygotowali posłowie PiS. Nowela będzie przedmiotem prac Senatu.
Na średnie wynagrodzenie nauczycieli składa się wynagrodzenie zasadnicze i dodatki do niego. Dodatków jest kilkanaście. Wysokość średniego wynagrodzenie nauczycieli jest podstawą do określenia w rozporządzeniu ministra edukacji i nauki wysokości minimalnego wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli.
Piontkowski zapytany w środę o to, czy możliwa jest większa podwyżka niż 4,4 proc., odpowiedział, że "w tej chwili nie widzi żadnej innej propozycji w tej sprawie".
"Do rozmów trzeba wrócić. Rozumiem, że ta propozycja poselska, która zwiększa wynagrodzenia o 4,4 proc. jest propozycją przejściową na najbliższe miesiące. Do rozmów na temat statusu nauczycieli i ich wynagrodzeń trzeba wrócić" – podkreślił.
W połowie września, w połowie października i na początku grudnia doszło do spotkań zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty, w którego skład wchodzą przedstawiciele resortu edukacji, związków zawodowych zrzeszających nauczycieli i korporacji samorządowych. Na pierwszym z nich minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek przedstawił propozycje zmian m.in. w czasie pracy i w wynagrodzeniu nauczycieli.
Zakładają one m.in. podwyższenie tygodniowego obowiązkowego wymiaru godzin zajęć nauczycieli o 4 godziny (z 18 do 22) z wyjątkiem nauczycieli przedszkoli, wprowadzenie zobowiązania nauczycieli zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu pracy "do bycia dostępnym" dla uczniów i rodziców w szkole (w wymiarze 8 godzin tygodniowo dla nauczycieli realizujących obowiązkowy wymiar zajęć do 25 godzin w tygodniu, 3 godzin dla realizujących powyżej 25 godzin, 2 godzin dla nauczycieli przedszkoli i praktycznej nauki zawodu), a także wprowadzenie przeciętnego wynagrodzenia nauczycieli zamiast średniego.
Podobnie jak w przypadku średniego wynagrodzenia nauczycieli, także przeciętne wynagrodzenie nauczycieli ma być ustalane na podstawie kwoty bazowej ogłaszanej corocznie w ustawie budżetowej. Ma ono wynosić: dla nauczyciela bez stopnia awansu zawodowego – 140 proc., nauczyciela mianowanego – 181 proc., nauczyciela dyplomowanego – 219 proc. kwoty bazowej. Minimalne stawki wynagrodzenia zasadniczego dla nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego będą ustalone jako określony procent przeciętnego wynagrodzenia nauczycieli. Minimalne stawki dodatków do wynagrodzenia – zgodnie z propozycją MEiN – określone będą kwotowo w rozporządzeniu ministra edukacji i nauki.
Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność", Związek Nauczycielstwa Polskiego i Wojny Związek Zawodowy "Forum-Oświata” odrzuciły wówczas propozycje resortu edukacji i nauki. Są przeciwne zwiększeniu pensum i wprowadzeniu godzin dostępności nauczyciela. Według nich zwiększenie pensum takie jak proponowało MEiN doprowadziłoby do zwolnienia 50 tys. nauczycieli.
Opowiadają się za to, za powiązaniem wysokości wynagrodzeń nauczycieli z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce narodowej. ZNP przygotowało projekt inicjatywy obywatelskiej w tej sprawie. Pierwsze czytanie projektu przeprowadzono w Sejmie na początku lutego tego roku.
Zgodnie z nim, wysokość średniego wynagrodzenia nauczycieli i wysokość zasadniczego wynagrodzenia nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu zawodowego mają stanowić określony procent kwoty przeciętnego wynagrodzenia obowiązującej w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego. Chodzi o kwotę przeciętnego wynagrodzenia ustalaną na podstawie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
Wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela dyplomowanego wynosić co najmniej 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego, a nauczyciela stażysty ma wynieść co najmniej 73 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Na pozostałych stopniach awansu minister edukacji ma ustalić wysokość wynagrodzenia zasadniczego proporcjonalnie.
Jednocześnie ma być zachowana formuła średniego wynagrodzenia nauczyciela na poszczególnych stopniach awansu zawodowego. Średnie wynagrodzenie nauczyciela stażysty ma być w wysokości 90 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego, nauczyciela kontraktowego – 100 proc. przeciętnego wynagrodzenia, nauczyciela mianowanego – 125 proc. przeciętnego wynagrodzenia, a w gospodarce narodowej w III kwartale poprzedzającego roku budżetowego, a nauczyciela dyplomowanego – 155 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
ZNP i WZZ "Forum-Oświata" chcą także przywrócenia możliwości przechodzenia przez nauczycieli na emeryturę bez względu na wiek po przepracowaniu 30 lat, w tym 20 lat przy tablicy. Przywrócenia tego chce również KSOiW NSZZ "Solidarność". (PAP)
Autorki: Danuta Starzyńska-Rosiecka, Aleksandra Kiełczykowska