Od jutra na uczelniach zacznie obowiązywać tzw. pakiet wolności akademickiej. Skłócił on środowisko naukowe, które domaga się kolejnych reform.

Pakiet wprowadzi nowelizacja z 1 października 2021 r. ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce oraz ustawy o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-CoV-2 (Dz.U. poz. 2141). Znaczna część środowiska akademickiego - m.in. przedstawiciele Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich i Związku Nauczycielstwa Polskiego - była przeciwna tym zmianom.
- Wolność słowa już obecnie jest zagwarantowana konstytucją. Nie widzę więc potrzeby dodatkowego regulowania tej kwestii. To wkraczanie w autonomię uczelni - uważa prof. Jerzy Malec, pierwszy prorektor Krakowskiej Akademii Andrzeja Frycza Modrzewskiego.
Niektórzy jednak twierdzą, że pakiet wolności akademickiej to zdecydowanie za mało. - Cała procedura postępowania dyscyplinarnego wymaga gruntownej reformy. Autonomia uczelni nie jest równoznaczna z władzą absolutną rektora - mówi Marek Kisilowski z Krajowej Sekcji Nauki NSZZ „Solidarność”, która będzie zabiegać o zmiany w procedurach dyscyplinarnych przy okazji kolejnej nowelizacji.
(Nie)potrzebne regulacje
Wchodząca w życie ustawa nakłada na rektora dodatkowe obowiązki. Zobowiązuje go do zapewniania w uczelni poszanowania wolności słowa, nauczania, badań naukowych, ogłaszania ich wyników, a także debaty akademickiej organizowanej przez członków wspólnoty uczelni z zachowaniem zasad pluralizmu światopoglądowego i przepisów porządkowych.
DGP przeprowadził sondę, jak szkoły wyższe przygotowują się do wdrożenia nowych przepisów. Wynika z niej, że takie rozwiązania już obowiązują i to od dawna.
- Jeszcze na etapie dyskusji o projekcie podkreślaliśmy, że większość uczelni w Polsce ma już wypracowane mechanizmy zapewniające wolność akademicką i zapobiegające działaniom dyskryminacyjnym, w tym z powodów światopoglądowych. Te mechanizmy są doskonalone i rozbudowywane, także na naszym uniwersytecie - mówi prof. Bogumiła Kaniewska, rektor Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jej zdaniem potrzebne jest raczej propagowanie wiedzy na temat granic wolności akademickiej oraz dobrych praktyk w tym zakresie.
Również Małgorzata Syrda-Śliwa, rzeczniczka Politechniki Krakowskiej, zapewnia, że władze tej uczelni zapewniały już wcześniej poszanowanie wolności nauczania, badań naukowych, a także debaty akademickiej z zachowaniem zasad pluralizmu. - Przykładowo w minionych 10 latach nie mieliśmy żadnych spornych spraw w tym obszarze. Gdyby się w przyszłości pojawiły sprawy z obszaru, którego dotyczy nowelizacja, będziemy się kierować przepisami obowiązującego prawa powszechnego i przepisami wewnętrznymi uczelni, w tym szczególnie statutem i Kodeksem etycznym Politechniki Krakowskiej, w którym jako podstawowe wartości etyczne wspólnoty akademickiej wskazano: prawdę, godność, wolność i autonomię nauki, odpowiedzialność, sprawiedliwość, tolerancję, pracowitość - deklaruje.
Podzielone zdania
W trakcie prac legislacyjnych wiele kontrowersji wzbudzał przepis, zgodnie z którym nauczyciel akademicki nie będzie mógł zostać pociągnięty do odpowiedzialności dyscyplinarnej za wyrażanie przekonań religijnych, światopoglądowych lub filozoficznych. Jeżeli jednak takie postępowanie zostanie wszczęte, będzie mógł poskarżyć się komisji dyscyplinarnej przy ministrze nauki. Ta będzie mogła uchylić takie postanowienie (gdy uzna, iż rzeczywiście dotyczy wyrażania przekonań) albo też utrzymać je w mocy (w pozostałych przypadkach). Na postanowienie komisji rektorowi i osobie, której czyn dotyczy, przysługiwać będzie zażalenie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie - Sądu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Natomiast na postanowienie sądu nie będzie przysługiwała skarga kasacyjna. Ponadto z nowelizacji wynika, że rektor nie będzie mógł zawiesić nauczyciela akademickiego w trakcie postępowania wyjaśniającego. Decyzje o odsunięciu wykładowców od pracy, które zostały wydane do tej pory, stracą moc.
Ministerstwo Edukacji i Nauki, które jest autorem nowelizacji, mimo głosów krytyki przekonuje, że nowe przepisy są konieczne. - Mają na celu zapewnienie dodatkowej ochrony przed niesłusznym inicjowaniem postępowań wyjaśniających, a następnie dyscyplinarnych wobec nauczycieli akademickich, a ich wprowadzenie jest niezbędne, gdyż częstokroć postępowania te wszczyna się jedynie w celu wywarcia presji na osobę wyrażającą określone poglądy - uzasadnia resort. I przekonuje, że zmiany przyczynią się do zapewnienia pluralizmu światopoglądowego w całym środowisku akademickim i naukowym.
- Mam mieszane uczucia wobec tzw. pakietu wolności akademickiej. Oczywiście każdy ma prawo do wyrażania poglądów w granicach rozsądku, dobrych obyczajów, zgodnych z naukową wiedzą. Ale pakiet wolności akademickiej wprowadza dodatkowy nadzór ministra nauki. Jestem przeciwny, aby władza wykonawcza mieszała się w sprawy uczelni - komentuje prof. Jerzy Malec.
Z kolei Marek Kisilowski liczy, że nowela przyniesie pozytywne skutki. - Uczelnia to instytucja publiczna, a jej autonomia to nie autonomia organu jednoosobowego. W mojej ocenie obecnie rektor zarządzający samodzielnie publiczną szkołą wyższą nie jest właściwie i skutecznie nadzorowany. Dlatego możliwość odwołania do zewnętrznego podmiotu powinna dotyczyć nie tylko spraw światopoglądowych, ale także wszystkich innych, kiedy uruchamiane jest postępowanie dyscyplinarne. Teraz nauczycielowi akademickiemu pozostaje jedynie sąd pracy, a na rozpatrzenie sprawy czeka się latami - mówi.
ikona lupy />
Minister nauki ochroni karanych za poglądy / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Etap legislacyjny
Nowelizacja wchodzi w życie 10 grudnia 2021 r.