Gminy przyznają, że jeśli przepisy ograniczające ich kompetencje wobec szkół i powoływanych dyrektorów wejdą w życie, zrobią wszystko, aby w ramach prawa blokować szkodliwe według nich rozwiązania. Prawnicy wskazują, że nie są na przegranej pozycji.

Zwiększenie uprawnień kuratorów dotyczących wyboru dyrektorów szkół i sposobu zarządzania przez nich placówkami, a także możliwość zwalniania ich za niewykonanie zaleceń kuratorium to główne założenia projektu nowelizacji ustawy – Prawo oświatowe (Dz.U. z 2021 r. poz. 1082), nazywanej lex Czarnek, od nazwiska ministra edukacji. Dziś w parlamencie miało się odbyć jego pierwsze czytanie, ale nagle dokument został zdjęty z porządku obrad.
Wyciszenie sprawy
– Dzięki wysłuchaniu społecznemu, które odbyło się w tym tygodniu i na które przybyło ponad 150 przedstawicieli organizacji pozarządowych, władza zdała sobie sprawę, jaki jest opór społeczny dotyczący tych regulacji – komentuje Krystyna Szumilas, poseł KO i była minister edukacji narodowej.
– Dlatego rządzący boją się o nim teraz dyskutować. Jeśli z naszej strony będzie jeszcze większa presja, może dokument trafi do sejmowej zamrażarki – dodaje.
Jej optymizmu nie podziela Sławomir Wittkowicz, przewodniczący WZZ „Forum-Oświata”. – Obstawiam uchwalenie nowelizacji tuż przed świętami, bo niewiele osób będzie miało wtedy czas na protesty i wyrażanie niezadowolenia – przewiduje.
Zapytany przez DGP resort edukacji deklaruje, że nie wycofuje się z proponowanych rozwiązań. – Zmiana terminu to decyzja Sejmu, o której zostaliśmy poinformowani. Projekt będzie procedowany w nowym terminie – zapewnia Anna Ostrowska, rzecznik MEiN.
Gminy nie zamierzają więc dać się zaskoczyć nowym przepisom i już szukają sposobów na ich obejście.
Działania wyprzedzające
Jeden z nich zakłada wykorzystanie projektowanego przepisu przejściowego nowelizacji. Zgodnie z nim nowe regulacje – dotyczące zwiększenia z trzech do pięciu liczby głosów kuratorium w komisji wybierającej dyrektora szkoły – nie będą miały zastosowania do konkursów ogłoszonych przed wejściem w życie lex Czarnek.
– Po ogłoszeniu ustawy w Dzienniku Ustaw trzeba będzie rozpisać nabór na stanowiska dyrektorów, którym kończą się kadencje w najbliższym czasie. Wtedy zyskamy możliwość stosowania starych przepisów – podpowiada Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich RP.
– Konkursy na stanowiska dyrektorów placówek oświatowych, których kadencja upływa z końcem obecnego roku szkolnego, zostaną wkrótce przez miasto rozpisane z dłuższym terminem aplikowania. Dotyczy to 38 jednostek – potwierdza Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Częstochowy.
Powrót odwołanego
Kontrowersje wywołuje też projektowany zwiększony nadzór kuratoriów nad dyrektorami szkół. Przypomnijmy, że nowelizacja przewiduje, że jeśli dyrektor nie zrealizuje w wyznaczonym terminie zaleceń kuratora, ten może wezwać go do wyjaśnień. Jeśli dyrektor nie zrobi tego w przewidzianym terminie, kurator może wystąpić do gminy z wnioskiem o odwołanie go bez wypowiedzenia. Na podjęcie tej decyzji samorząd ma dwa tygodnie. Dziś nie musi się przychylać do takiego wniosku. Po zmianach jeśli nie odwoła dyrektora, po upływie 14 dni od otrzymania wniosku kurator stwierdzi wygaśnięcie powierzenia mu stanowiska.
– Przepisy nie zabraniają jednak takiej odwołanej osobie ponownie przystąpić do konkursu na stanowisko dyrektorskie. Jeśli samorząd porozumie się z większością członków komisji, czyli przedstawicielami rady rodziców, pedagogicznej, związków zawodowych, może się zdarzyć, że po kilku miesiącach dyrektor wróci na stanowisko – wskazuje Łukasz Łuczak, adwokat i ekspert ds. prawa oświatowego.
Samorządowcy przyznają, że można próbować walczyć z nowymi regulacjami, ale wszystko zależy od postawy i determinacji organu prowadzącego.
– Niektóre samorządy będą w ten sposób przywracać na stanowisko osoby, które z powodu wymysłów kuratora zostały zwolnione w niesłuszny sposób. Będą jednak i tacy włodarze, którzy dla świętego spokoju nie będą walczyć z organem nadzoru pedagogicznego i przychylą się do zmiany osoby na tym stanowisku – mówi Jacek Rudnik, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach.
Łamanie kręgosłupów
Według niego projektowane regulacje to nic innego jak zastraszanie i łamanie kręgosłupów szefom placówek oświatowych, którzy do tej pory mieli namiastkę autonomii. Zgadza się z nim Mariusz Banach, zastępca prezydenta miasta Lublin ds. oświaty i wychowania, który wyraża zdziwienie, że pierwszym podmiotem poddanym reformie oświaty mają być dyrektorzy szkół. Przekonuje, że w proponowanych zmianach chodzi tak naprawdę o przejęcie kontroli nad placówkami oświatowymi. – To fundamentalne zagrożenie tego projektu – podkreśla.
– Nie ma żadnych merytorycznych powodów, żeby wprowadzać tak drastyczne zapisy. Zapytaliśmy MEN, ile w ciągu ostatnich 5 lat było w Polsce przypadków, że kurator oświaty wnioskował do organu prowadzącego o odwołanie dyrektora z powodu nierealizowania zaleceń, a organy prowadzące to zlekceważyły. Okazało się, że były tylko cztery takie przypadki, które zresztą i tak zakończyły się odwołaniem tych dyrektorów – mówi Marta Stachowiak, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Bydgoszczy.
Według niej po zmianach szkoła nie będzie już otwartą, demokratyczną i samodzielną jednostką, ale podporządkowaną lokalnie działającej administracji rządowej.
Samorządy przyznają, że mogą bronić dyrektorów i nauczycieli, ale pojawia się pytanie, czy sami zainteresowani będą chcieli sprzeciwiać się kuratorowi oświaty.
– Żeby nie mieć problemów, wielu nauczycieli i dyrektorów będzie stosować autocenzurę. Będą starać się spełniać oczekiwania władzy – i te wyartykułowane, i te, których się domyślają. Ograniczenie kompetencji samorządu, dyrektorów, rad pedagogicznych i rad rodziców (np. ograniczenie wpływu na program profilaktyczno-wychowawczy) zbuduje szkoły spełniające oczekiwania władzy, a nie przygotowujące ucznia do życia w społeczeństwie przyszłości – podsumowuje Witold Stefański, naczelnik wydziału oświaty i kultury Urzędu Miejskiego w Policach.
W oświacie (i resorcie edukacji ) bez zmian
Na wczorajszym spotkaniu ze związkowcami resort edukacji podtrzymał swoje propozycje dotyczące nauczycieli i systemu edukacji.
1. Przeciętne wynagrodzenie zamiast średniego. Będzie ono wynosiło (brutto) dla nauczyciela:
• nieposiadającego stopnia awansu zawodowego – 4950 zł,
• mianowanego – 6400 zł,
• dyplomowanego – 7750 zł.
2. Minimalne stawki wynagrodzenia zasadniczego dla nauczyciela z tytułem magistra i przygotowaniem pedagogicznym:
• bez stopnia awansu zawodowego – 4010 zł,
• mianowanego – 4540 zł,
• dyplomowanego – 5040 zł.
3. Pensum wyższe o 4 godz. (z wyjątkiem nauczycieli wychowania przedszkolnego). Nauczyciel tablicowy zatrudniony w pełnym wymiarze czasu pracy będzie zobowiązany do bycia dostępnym w szkole w wymiarze 8 godz. tygodniowo.
4. Zmniejszenie liczby stopni awansu zawodowego. Likwidacja stopnia stażysty i nauczyciela kontraktowego. Nauczyciel wchodzący do zawodu będzie przechodził następującą ścieżkę rozwoju:
• okres wprowadzenia do zawodu nauczyciela (co najmniej cztery lata),
• nauczyciel mianowany,
• nauczyciel dyplomowany.
5. Wystandaryzowany zewnętrzny praktyczny i teoretyczny egzamin na mianowanie.
6. 50 dni urlopu wypoczynkowego dla nauczycieli – udzielanego zgodnie z planem urlopów, w dni wolne od zajęć dydaktyczno-wychowawczych. Nauczyciel będzie mógł korzystać z urlopu wypoczynkowego w trakcie ferii, wakacji, zimowej i wiosennej przerwy świątecznej, a także dni wolnych od zajęć dydaktyczno-wychowawczych.