Wymóg dodatkowej pracy na terenie szkoły przez osiem godzin tygodniowo dla nauczyciela zatrudnionego na pełnym etacie może okazać się problematyczny – ostrzegają związkowcy. Ten czas miałby być m.in. przeznaczony na pracę i opiekę nad uczniami oraz spotkania z rodzicami. Dodatkowo ma być ewidencjonowany. Zdaniem nauczycieli będzie to oznaczać powrót godzin karcianych. Wskazują też, że wielu szkołach nie ma ku temu warunków.
Wymóg dodatkowej pracy na terenie szkoły przez osiem godzin tygodniowo dla nauczyciela zatrudnionego na pełnym etacie może okazać się problematyczny – ostrzegają związkowcy. Ten czas miałby być m.in. przeznaczony na pracę i opiekę nad uczniami oraz spotkania z rodzicami. Dodatkowo ma być ewidencjonowany. Zdaniem nauczycieli będzie to oznaczać powrót godzin karcianych. Wskazują też, że wielu szkołach nie ma ku temu warunków.
Ten warunek znalazł się wśród resortowych propozycji zmian statusu zawodowego nauczycieli, przedstawionych we wtorek związkowcom i samorządowcom (obejmują m.in. zmiany w wynagradzaniu i zwiększenie pensum; pisaliśmy o nich w DGP nr 184/2021 „Nauczyciele popracują więcej za wyższe wynagrodzenie i większą dyspozycyjność”). Spotkały się one z dość sceptycznym przyjęciem.
– Wszystko zależy od tego, jak ten dodatkowy czas w placówce będzie rozliczany. Można np. wyznaczyć, że nauczyciel będzie dostępny dla rodziców raz w tygodniu, choć lepszym rozwiązaniem byłoby, aby każdy pracował od-do, ale to jest możliwe tylko w przypadku pracujących w jednej szkole – mówi Jacek Rudnik, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach. – Niezależnie od tego, jeśli wzrośnie pensum, to z pracą będzie musiało się pożegnać od 20 do 30 proc. pracowników. W przypadku zajęć z WF jedna osoba z pięciu będzie musiała zostać zwolniona. Obecnie mają po 21 godzin, a jeśli wszystkim dojdą po cztery godziny, to redukcje są nieuniknione. Podobnie będzie z innymi przedmiotami. Już teraz bowiem nauczyciele pracują więcej, niż wynika z 18 godzin pensum. Przybędzie jedynie papierologii, bo trzeba będzie ten czas ewidencjonować – dodaje.
Dyrektorzy wskazują, że ten obowiązek będzie spoczywał na ich barkach. W efekcie, jeśli z ewidencji będzie wynikało, że nauczyciel pracuje więcej niż 40 godzin tygodniowo, za dodatkowe czynności będzie musiał dopłacić organ prowadzący.
– Każda podwyżka płac nauczycieli jest dla nas stresem. Obecnie borykamy się z brakami kadrowymi, a około 60 proc. szkół wkrótce będzie miało poniżej 100 uczniów. To są dla nas ogromne koszty i zwiększenie pensum oraz dodatkowa dyspozycja nauczycieli tego problemu nie rozwiążą – mówi Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol i przewodniczący zarządu Związku Gmin Wiejskich RP. Zastrzega przy tym, że jeśli te osiem godzin w szkole w ramach etatu będzie służyć uczniom i rodzicom, to jest na tak. – Warto, aby w tym czasie były dodatkowe zajęcia i kółka zainteresowań. Wszystko zależy od tego, jak to zorganizuje dyrektor. Nie zamierzamy jednak płacić dodatkowych nadgodzin, jeśli się pojawią w ewidencji – zapowiada.
Jednak zarówno samorządowcy, jak i oświatowe związki zawodowe podkreślają, że w szkołach nie ma warunków do stworzenia stanowisk pracy dla nauczycieli, którzy mieliby spędzać tam dodatkowe osiem godzin tygodniowo. – Obecnie w czasie pracy szkoły nie ma warunków, aby nauczyciel mógł porozmawiać z rodzicem, a po zmianach tym bardziej będzie to utrudnione. Wszystko wskazuje na to, że te dodatkowe godziny będą przeznaczone na bezpłatne zajęcia z uczniem. To są nowe godziny karciane według Czarnka – obawia się Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. Jak dodaje, zwiększenie pensum oznacza, że wielu nauczycieli będzie pracowało na niepełnym etacie i tym samym nie będą posiadać statusu mianowanego. – Również nauczyciele w klasach I–III przy obecnej siatce godzin pracują z klasą 18 godzin, a po zmianach nie będą mieli możliwości dorobić kolejnych czterech godzin, aby wypełnić etat – wskazuje.
Nauczyciele dodatkowo będą mogli skorzystać tylko z 50 dni urlopu do wykorzystania w każdym wolnym czasie od lekcji, a jeśli nie wypiszą wniosku, będą musieli się pojawiać w szkole w czasie ferii zimowych i wakacji. – To też będzie niepotrzebna biurokracja, bo nauczyciele będą musieli wypisywać wniosek urlopowy np. na 2 maja, a obecnie w tym dniu w szkole pełnione były dyżury, podczas gdy pozostali zatrudnieni w domu przygotowywali się formalnie do zajęć – zauważa Jacek Rudnik.
Samorządy i związkowcy na pisemne odniesienie się do propozycji resortu mają czas do 8 października 2021 r.©℗
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama