Od stycznia część placówek oświatowych będzie mogła skorzystać ze wsparcia asystentów uczniów. Związkowcy obawiają się, że te osoby docelowo zastąpią nauczycieli wspomagających.

Zatrudnienie asystenta ze średnim wykształceniem na umowie zleceniu będzie dla samorządów tańszym rozwiązaniem niż nauczyciel wspomagający pracujący na podstawie Karty nauczyciela – przekonują oświatowe związki. Nowe rozwiązanie testowane ma być na razie w formie pilotażu. Eksperci wskazują jednak, że zbyt wiele w nim niewiadomych, brakuje też odpowiednich regulacji prawnych.
Granty dla samorządów
W ramach projektu „Asystent ucznia ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi – pilotaż” organy prowadzące szkoły i przedszkola mogą składać wnioski o pieniądze na sfinansowanie kosztów zatrudniania takich osób. Nabór rozpoczął się w połowie sierpnia i potrwa do 10 września, kolejny (uzupełniający) ma być jeszcze w listopadzie. Maksymalna kwota grantu może nawet wynieść blisko 300 tys. zł. Koszt pilotażu szacuje się na ok. 25 mln zł.
Resort edukacji zapewnia, że zainteresowanie jest duże. Z kolei z naszych informacji wynika, że wciąż są województwa, które nie przystąpiły do konkursu. Związkowcy i dyrektorzy mają wiele wątpliwości – zarówno prawnych, jak i praktycznych. – Kiedyś był asystent nauczyciela, zatrudniany na podstawie kodeksu pracy, który pracował po 40 godzin tygodniowo. Anna Zalewska, była już minister edukacji, pod naszym naciskiem wygasiła to rozwiązanie – przypomina Sławomir Wittkowicz, przewodniczący WZZ „Forum-Oświata”. Jego zdaniem zadania asystentów ucznia będą dublować się z zadaniami funkcjonujących obecnie nauczycieli wspomagających. – Aby zostać asystentem ucznia, wystarczy mieć ukończoną szkołę średnią i ukończyć odpowiedni, szybki kurs. Wiadomo, że takie osoby będą znacznie mniej zarabiać i pracować więcej niż nauczyciele wspomagający z odpowiednimi kompetencjami i określonym pensum – dodaje. Dlatego eksperci są zdania, że docelowo asystenci mają zastąpić nauczycieli wspomagających. – Taka osoba oczywiście może pomóc dziecku niepełnosprawnemu pójść do toalety, ale nie ma już kompetencji, aby wytłumaczyć mu, jak rozwiązać określone zadanie – podkreśla Ewa Tatarczak, przewodnicząca Związku Zawodowego „Rada Poradnictwa”. Według niej wprowadzenie asystenta ucznia jest sposobem na szukanie oszczędności.
Dyrektorzy nie mają wyjścia
Jednak dla szkół może być to korzystne rozwiązanie. Obecne przepisy zakładają bowiem, że uczeń, który posiada orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego, nie otrzymuje z automatu nauczyciela wspomagającego. Dyrektor musi wystąpić o zgodę i pieniądze na zatrudnienie takiej osoby. Tymczasem często samorządy nie mają funduszy na zwiększenie zatrudnienia. – W starszych klasach mamy uczniów, którzy potrzebują nauczyciela wspomagającego, ale nie otrzymaliśmy zgody na ich zatrudnienie. Dlatego zdecydowaliśmy przystąpić do konkursu i mamy nadzieję, że otrzymamy dwóch asystentów ucznia – mówi Jacek Rudnik, wicedyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Puławach. Jak dodaje, takie osoby byłyby zatrudnione od 1 stycznia 2022 r. na okres 10 miesięcy, na podstawie umowy zlecenia, z najniższą płacą krajową. – Skoro nie mamy możliwości skorzystać z nauczycieli wspomagających, to musimy posiłkować się takim rozwiązaniem – podkreśla.
Jednak zdaniem ekspertów wystarczyłoby zapisać w przepisach, że jeśli w szkole pojawia się dziecko z orzeczeniem, samorząd musi wyrazić zgodę na zatrudnienie nauczyciela wspomagającego. – Nie ma się co oszukiwać – asystenci uczniów to zastępcy nauczycieli wspomagających. Będziemy jednak postulować w resorcie edukacji, aby w każdej klasie było po dwóch nauczycieli, w tym jeden wspomagający. W każdym oddziale mamy obecnie do czynienia z problemami, których kilkadziesiąt lat wcześniej jeszcze nie mieliśmy – mówi Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Cechy stosunku pracy
Wątpliwości budzą też kwestie związane z formą zatrudnienia w szkole asystenta ucznia. Formalnie umowę zlecenia z taką osobą będzie zawierał organ prowadzący, który oddeleguje ją do pracy w szkole lub przedszkolu. Tymczasem może to być praca, która powinna być świadczona w oparciu o umowę o pracę z wszystkimi jej cechami, czyli określonym miejscem jej wykonywania, czasem, wyznaczonymi godzinami i podległością służbową. – Jeśli taki pracownik pójdzie do sądu, to pracodawca będzie musiał mu jeszcze wypłacić dodatek stażowy, który nie wlicza się do płacy minimalnej na etacie, a to mogą być kolejne tysiące złotych – podkreśla prof. Stefan Płażek, adwokat i adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, uważa, że w szkole bezpośrednio z uczniami powinny pracować wyłącznie osoby zatrudnione na podstawie Karty nauczyciela.
Związkowcy są zdania, że nie byłoby tylu wątpliwości, gdyby przy wdrożeniu pilotażu zostało znowelizowane rozporządzenie Rady Ministrów z 15 maja 2018 r. w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych (Dz.U. z 2018 r. poz. 936 ze zm.). – Wystarczyło wpisać, że wśród stanowisk samorządowych może być asystent ucznia. Wtedy można w ramach pilotażu zatrudnić w sposób prawidłowy i zgodny z kodeksem pracy pracownika na okres 10 miesięcy ze wszystkimi świadczeniami, a także z możliwością zwiększeniu stażu pracy i otrzymaniu świadectwa pracy. A tak mamy wiele wątpliwości i próbę ominięcia niektórych przepisów, aby tylko zrealizować grant ze środków UE – wskazuje Sławomir Wittkowicz.
Pomoc dla uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi