Chcemy, żeby 1 września dzieci poszły do szkoły w trybie stacjonarnym, przygotowujemy dodatkowe środki bezpieczeństwa zdrowotnego z tym związane – powiedział w czwartek minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek.

Szef MEiN był pytany w Polsat News, czy w związku z zapowiadaną czwartą falą epidemii koronawirusa szkoły będą otwarte od 1 września.

"Trwają pełne przygotowania na 1 września i również po wczorajszej rozmowie z ministrem zdrowia przygotowujemy się do trybu stacjonarnego. Przygotowujemy również dodatkowe wsparcie dla organów prowadzących, żeby to bezpieczeństwo dzieci w szkołach było na jak najwyższym poziomie" - zapewnił Czarnek.

Poinformował, że szczegóły w tym zakresie zostaną przedstawione w przyszłym tygodniu. "Jesteśmy przekonani, że jesteśmy w stanie zapewnić możliwość pójścia do szkoły dzieci w trybie stacjonarnym od 1 września. Chyba, że czwarta fala będzie tak samo groźna i tak samo szkodliwa jak trzecia fala, zapełnią się szpitale, zapełnią się szpitale dodatkowe. W takiej sytuacji będziemy reagować konkretnymi decyzjami. Na dziś tego nie przewidujemy. 1 września chcemy, aby dzieci poszły do szkoły w trybie stacjonarnym" - zadeklarował minister.

Pytany, czy jego zdaniem wszyscy nauczyciele powinni być zaszczepieni przeciw COVID-19, szef MEiN odparł, że jest "przeciwnikiem jakiejkolwiek segregacji". "Cieszę się, że nauczyciele w zdecydowanej większości zaszczepili się wówczas, kiedy mieli priorytet. 70 proc. wtedy się zaszczepiło, przez te kilka miesięcy kolejna grupa nauczycieli się zaszczepiła, więc jesteśmy przekonani, że akurat pod tym względem mamy duży stopień bezpieczeństwa" - powiedział Czarnek.

Dodał, że "szczepionek jest pod dostatkiem", więc każdy chętny nauczyciel może pójść się zaszczepić. Podkreślił, że stopień szczepień wśród nauczycieli jest bardzo duży i wszyscy pedagodzy wrócą do pracy od nowego roku szkolnego.

Minister edukacji zaprzeczył jednocześnie, by szkoły były "rozsadnikiem zakażeń". "Rozsadnikiem był ruch około szkolny. 5 milionów, czy 10 milionów ludzi w ruchu, kiedy mamy wszystkie dzieci w szkole rzeczywiście powoduje, że jest duży kontakt społeczny związany z przewozami, obsługą gospodarczą, gastronomiczną. Generalnie mamy kilka milionów ludzi w ruchu około oświatowym, nie tylko samych uczniów. Natomiast sami uczniowie, jak wiadomo nie chorowali ciężko, nie byli hospitalizowani w takiej skali jak osoby dorosłe i w tym sensie szkoły nie były jakimś głównym źródłem ognisk zakaźnych" - zaznaczył Czarnek.

Podkreślił, że szczepionka zwiększa bezpieczeństwo samego zaszczepionego i jego otoczenia.