Jest za wcześnie, by podjąć decyzję o powrocie uczniów do szkół. Wszystko będzie zależeć od tego, co się będzie działo w te pierwsze trzy dni przyszłego tygodnia – poinformował w piątek minister zdrowia Adam Niedzielski. Mówił, że chodzi m.in. o dzienny wskaźnik zakażeń i sytuację w Europie.

Szef resortu zdrowia pytany był w piątek w TVN 24 o to, czy 18 stycznia, czyli po zakończeniu ferii zimowych, uczniowie wrócą do szkół.

"Jestem tuż po posiedzeniu rady medycznej przy panu premierze, na której dyskutowaliśmy co będziemy robili po 18 stycznia i niestety nie mamy rozstrzygnięcia. Na razie jedyną odpowiedzią, jaką mamy, jest to, że w przyszłym tygodniu rozpoczniemy proces testowania nauczycieli, którzy zajmują się nauczaniem w klasach I-III, ale to w żaden sposób nie przesądza, że ta decyzja zostanie podjęta, bo musimy mieć jeszcze co najmniej kilka dni, by obserwować, jaki będzie epidemiczny skutek świąt i sylwestra" – odpowiedział minister.

"Dzisiejszy dzień jest bardzo dobrym przykładem, że pandemia cały czas nas zaskakuje. Ja dzisiaj spodziewałem się, że w stosunku do dnia poprzedniego będziemy mieli przyrost zakażeń, bo przypomnę, że wczoraj było to 12 tys., a dziś mamy 8,7 tys., czyli mniej niż po dniu, który był wolny" – zauważył. "Jest za wcześnie, by podjąć tę decyzję" – ocenił.

Jednocześnie wskazał na sytuację epidemiczną w Europie. "Wieści, które napływają z Wielkiej Brytanii, są bardzo niepokojące. Tam dzienna liczba zakażeń wynosi blisko 60 tys. W Czechach mamy problemy. W Niemczech również poszczególne landy podejmują decyzje o zaostrzaniu swoich restrykcji, m.in. o niepuszczaniu dzieci do szkoły" – wskazał.

"My oczywiście zdajemy sobie sprawę, jakim kosztem jest nieprzywracanie tradycyjnej formy nauki. Dlatego w gruncie rzeczy robimy wszystko, żeby tak się stało, ale to musi być decyzja rozważna i dlatego dajemy sobie jeszcze kilka dni, ale przygotowujemy się do tego, żeby ewentualnie dzieci z klas I-III miały możliwość powrotu do szkoły, ale to wszystko będzie zależeć od tego, co się będzie działo w te pierwsze trzy dni przyszłego tygodnia" – poinformował Niedzielski.

Minister dopytywany był, co będzie brane przy podejmowaniu decyzji.

"Będzie rozważana liczba dziennych zakażeń na początku przyszłego tygodnia (...). Roboczo stawiamy sobie taką granicę, że na pewno, jeżeli będziemy mieli liczbę zakażeń powyżej 10 tys., to szkoły nie zostaną przywrócone, a co poniżej, to jeszcze zobaczymy, bo proszę pamiętać, że ta decyzja nie odnosi się tylko i wyłącznie do jednego parametru w postaci dziennej liczby zakażeń, ale mamy sytuację międzynarodową, którą inne kraje teraz bardziej odczuwają. Ryzyko, a nawet widmo trzeciej fali pandemii, bo to, co się dzieje w Wielkiej Brytanii, to chyba tylko w ten sposób można nazwać. Trzeba to obserwować" – zaznaczył.

Szef resortu zdrowia pytany był także o inne obostrzenia, które obowiązują do 17 stycznia, czy zostaną one przedłużone, zostaną złagodzone, czy zaostrzone.

Niedzielski odpowiedział, że bardzo nie lubi takiego gdybania. "Pandemia lubi nas zaskakiwać, ale według mnie mamy dwie zupełnie inne opcje na stole: jedną opcją jest utrzymanie tej sytuacji, czy tego poziomu reżimu, regulacji obostrzeniowych, z którym mamy do czynienia, a drugą opcją, która leży na stole, jest ewentualność puszczenia dzieci klas I-III do szkoły i to też raczej nie w skali całego kraju tylko w tych regionach, które będą się charakteryzować niskimi wskaźnikami wzrostu zakażeń tak, żeby nie podejmować być może tej decyzji w odniesieniu do całego kraju" – powiedział. Wskazał, że to raczej takie opcje leżą na stole.

Minister dopytywany, czy to oznacza, że rozważany jest podział na strefy czerwoną, żółtą i zieloną, jaki obowiązywał na jesieni.

"Po prostu widzimy, że mamy bardzo różną sytuację na północy i południu kraju. Przede wszystkim woj. warmińsko-mazurskie, kujawsko-pomorskie i zachodniopomorskie to są te trzy regiony, gdzie pandemia rozwija się najbardziej dynamicznie. Można powiedzieć, że południe Polski ma te momenty, przynajmniej ten moment, kiedy pojawia się spadek. Dlatego trudno powiedzieć, że dobrym rozwiązaniem jest rozwiązanie uniwersalne na poziomie całego kraju" – zaznaczył.