Szkoły wyższe nie otrzymają w tym roku funduszy na zachęcenie maturzystów do wyboru kierunków ścisłych. Rząd wycofał się z zamawiania studiów. W zamian za to będzie płacił np. za dodatkowe zajęcia, które pozwolą uzyskać studentom potrzebne na rynku pracy kompetencje.
Dzisiaj Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR) ogłosi Program Rozwoju Kompetencji. W jego ramach uczelnie będą mogły starać się o uzyskanie funduszy na prowadzenie nadprogramowych zajęć. Rząd na pilotażową edycję przeznaczy 50 mln zł jeszcze ze środków Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki. Będzie on realizowany także w nowej pespektywie finansowej UE do 2020 r. Jego koszt to 1,2 mld zł.
– Zmieniamy filozofię programu kierunków zamawianych, który był prowadzony w latach 2007–2013 – tłumaczy prof. Lena Kolarska-Bobińska, minister nauki i szkolnictwa wyższego. Jej zdaniem dotychczasowy program spełnił swoją rolę. – Doprowadził do zwiększenia liczby osób, które decydują się na kierunki przyrodnicze, matematyczne i techniczne. Był on przez nas monitorowany i chcemy go teraz zmodyfikować – dodaje prof. Lena Kolarska-Bobińska.
Nowy Program Rozwoju Kompetencji nie będzie zawężony tylko do ścisłych fakultetów. Dofinasowanie będzie mogło objąć też inne kierunki, np. humanistyczne, społeczne czy medyczne.
– Pracodawcy potrzebują nie tylko absolwentów, którzy mają wiedzę z danego zakresu, ale potrafią też np. pracować w grupie czy rozwiązywać konflikty, zarządzać zespołem – mówi prof. Lena Kolarska-Bobińska.
Na dofinansowanie mogą liczyć staże, praktyki, wyjazdy studyjne i zajęcia, które pozwolą na uzyskanie kompetencji zawodowych i praktycznych oraz uczące przedsiębiorczości. Szkoła będzie mogła pozyskać dodatkowe środki na zatrudnienie fachowców. Dofinansowywane będą tylko zajęcia na ostatnim roku studiów pierwszego stopnia (np. licencjackich czy inżynierskich) czy drugiego stopnia (magisterskich).
– Uczelnia nie dostanie pieniędzy na ćwiczenia, które już ma w swoim programie studiów, tylko na nadwyżkowe, np. takie, które wymagają spotkań z ekspertami – wyjaśnia prof. Lena Kolarska-Bobińska.
Eksperci popierają zmiany zaproponowane przez rząd.
– To krok w dobrym kierunku. Zamiast prorokować, jakich absolwentów będzie potrzebował rynek pracy za pięć lat, uczelnia pozyska środki na zwiększenie szans absolwentów na znalezienie zatrudnienia dzięki zainwestowaniu już na ostatnim etapie nauki w kompetencje, których wymagają firmy od kandydatów – mówi prof. Lesław Piecuch z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.
W ramach pilotażu zostanie sfinansowanych ok. 25–30 projektów. Na składanie wniosków szkoły mają cztery tygodnie. O pieniadze będą się mogły starać tylko te uczelnie, które kształcą minimum 100 studentów na studiach dziennych i na żadnym z prowadzonych kierunków nie otrzymały negatywnej oceny Polskiej Komisji Akredytacyjnej.