Rząd zmienia reguły odpłatności za naukę na kolejny fakultet. Bo z jej podejmowania zrezygnowało 2/3 zainteresowanych osób.
Obecnie zaledwie 1,7 proc. osób studiuje dziennie na drugim fakultecie w publicznej szkole wyższej. Przed wprowadzeniem odpłatności za dodatkowy kierunek decydowało się na niego 5–7 proc. studiujących. Niejasne przepisy dotyczące ponoszenia kosztów spowodowały, że zainteresowani zaczęli masowo się z tego wycofywać.
Sejm pracuje właśnie nad nowymi zasadami studiowania za darmo na kolejnym fakultecie. O zmiany walczyli zwłaszcza humaniści. Dla nich nie przewiduje się jednak dodatkowych przywilejów w tym zakresie.
Z troską o portfel
Jeszcze w 2011 r. ponad 80 tys. osób studiowało na co najmniej dwóch kierunkach. Teraz jest ich zaledwie 28 tys. Tylko od września 2013 r. ubyło około 20 tys. takich studentów.
Do podejmowania kolejnych kierunków zniechęciło wprowadzenie za nie odpłatności. Był to pomysł Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW). Wdrożyła go nowelizacja ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym z 18 marca 2011 r. (Dz.U. nr 84, poz. 455 z późn. zm.).
Zgodnie z przepisami trzeba płacić za naukę na drugim kierunku na studiach stacjonarnych w publicznej szkole wyższej. Zainteresowany zostanie zwolniony z takich kosztów, tylko jeśli spełni kryteria do otrzymywania stypendium rektora dla najlepszych studentów. Jest ono przyznawane maksymalnie 10 proc. uczących się, za osiągnięcia naukowe, artystyczne lub sportowe.
– Uchwalone regulacje są tak niejasne, że ministerstwo kilkakrotnie wydawało interpretację dla szkół wyższych w sprawie tego, jak powinny je stosować – mówi Adam Szot, rzecznik praw studenta.
Nieprecyzyjne przepisy przejściowe spowodowały, że zmieniał się sam termin obowiązywania odpłatności za drugie studia. Początkowo miały za nie płacić już te osoby, które rozpoczną drugie kierunki w roku akademickim 2011/2012. Później resort stwierdził, że odpłatność będzie obowiązywała zaczynających naukę rok później. Ostatecznie jednak wydał stanowisko, że do odpłatności za drugie studia będą się liczyły tylko te studia, które zostały rozpoczęte w roku akademickim 2012/2013 i to z decyzją o przyjęciu wydaną po 30 września 2012 r.
– Studenci nie mieli jasności, kiedy faktycznie będą musieli za nie zapłacić. Przepisy są po prostu źle sformułowane – przyznaje Piotr Müller, przewodniczący Parlamentu Studentów Rzeczypospolitej Polskiej (PSRP).
Na przykład na wydziale biologii Uniwersytetu Szczecińskiego za każdy semestr student nieobjęty zwolnieniem z kosztów musiałby płacić 1,8 tys. zł. Kształcący się nie chcą ryzykować kilku tysięcy złotych, więc po prostu nie wybierają kolejnych kierunków.
– Zwłaszcza że o tym, czy mają zapłacić, dowiadują się dopiero po roku od ich rozpoczęcia – dodaje Müller.
Tracą szkoły
Wprowadzenie odpłatności zaszkodziło nie tylko ambitnym studentom, lecz także uczelniom. W związku ze zmianami terminu, od kiedy obowiązuje odpłatność, większość z nich nie pobiera jeszcze żadnych opłat od osób, którzy studiują na kolejnym fakultecie. Jednocześnie szkoły odnotowały wyraźny spadek zainteresowania podejmowaniem drugiego kierunku i straciły kilka tysięcy kandydatów.
Tak jest na przykład na Politechnice Śląskiej. Tam drugi fakultet studiuje 168 osób. Żadna z nich za naukę nie płaci. Podobnie na Uniwersytecie Zielonogórskim, gdzie więcej niż na jednym kierunku studiuje 287 osób. Na razie od nikogo uczelnia nie ściąga czesnego.
– Resort nauki nie potrafił odpowiedzieć, jakie faktycznie korzyści przyniosło wprowadzenie odpłatności oraz ile budżet na tym zarobił. Pewne jest natomiast to, że straciły wydziały, które do tej pory były oblegane przez osoby chcące studiować kolejny fakultet, a także ci, którzy ze studiów się wycofali, ponieważ myśleli, że będą musieli za nie zapłacić. Tymczasem przepisy faktycznie by ich nie objęły – mówi Aleksander Temkin z Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej.
Będą zmiany
Po protestach uczelni i studentów rząd zdecydował się zmienić zasady płacenia za kolejny fakultet. Wczoraj nad modyfikacjami w sprawie drugiego kierunku studiów debatowała sejmowa podkomisja do spraw nauki i szkolnictwa wyższego. Zajmowała się nowelizacją ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym.
Posłowie zgodzili się na zasugerowaną przez MNiSW poprawkę zgłoszoną przez Urszulę Augustyn, posłankę PO. Przewiduje ona, że zwolnieniem z opłat może zostać objętych 20 proc. osób podejmujących kolejny fakultet (a nie 10 proc. – jak obecnie). Będzie to uzależnione od wyników rekrutacji na studia.
– Student nie będzie też musiał czekać rok na to, aby dowiedzieć się, czy za kolejne studia zapłaci. Otrzyma taką informację w momencie ich podejmowania. Zwolnienie obejmie cały cykl kształcenia – zaznacza prof. Lena Kolarska-Bobińska, minister nauki i szkolnictwa wyższego.
Akademicy są podzieleni, czy ta zmiana rzeczywiście odwróci obecny trend wśród studentów.
– Samo zwiększenie limitu nie zwiększy liczby osób podejmujących drugie studia – przekonuje Adam Szot.
Z tej propozycji nie są zadowoleni humaniści.
– Nie rozwiązuje ona naszych problemów. Do spadku zainteresowania naukami humanistycznymi doprowadziło m.in. wprowadzenie odpłatności za drugie studia. To właśnie kierunki humanistyczne najbardziej straciły na jej uchwaleniu. Jeśli rząd nie podejmie dalej idących działań, grozi nam likwidacja całych dyscyplin naukowych – ostrzega Aleksander Temkin.
Humaniści wnioskowali o to, aby osoby, które podejmują drugi fakultet m.in. na filozofii, filologii klasycznej czy kulturoznawstwie, w ogóle nie musiały płacić za naukę, bez względu na to, czy zakwalifikują się do grupy najlepszych, której dotyczy 20-proc. limit. Do tego rozwiązania nie przychylił się jednak minister nauki.
Wprowadzane w nowelizacji zmiany chwalą wprawdzie przedstawiciele studentów, liczą jednak na kolejne.
– Te poprawki mogą okazać się niewystarczające, ponieważ już niebawem Trybunał Konstytucyjny może uznać, że ograniczanie prawa do bezpłatnego studiowania jest niezgodne z konstytucją. Taki wniosek czeka na rozpatrzenie. Z zadowoleniem przyjęliśmy jednak proponowane rozwiązania, bo chociaż trochę porządkują obecne przepisy – uważa Piotr Müller.
Etap legislacyjny
Po I czytaniu w Sejmie
Komentarze (12)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeNadal zbyt wiele niejasności :/
Najpierw cytat:
"Posłowie zgodzili się na zasugerowaną przez MNiSW poprawkę zgłoszoną przez Urszulę Augustyn, posłankę PO. Przewiduje ona, że zwolnieniem z opłat może zostać objętych 20 proc. osób podejmujących kolejny fakultet (a nie 10 proc. – jak obecnie). Będzie to uzależnione od wyników rekrutacji na studia.
– Student nie będzie też musiał czekać rok na to, aby dowiedzieć się, czy za kolejne studia zapłaci. Otrzyma taką informację w momencie ich podejmowania. Zwolnienie obejmie cały cykl kształcenia – zaznacza prof. Lena Kolarska-Bobińska, minister nauki i szkolnictwa wyższego."
Jak mam rozumieć ten cytat? Chodzi o to, że już podczas rekrutacji na studia będę wiedział czy płacę za drugi kierunek czy nie? Będzie to uzależnione od wyników matur ? Będzie lista rankingowa, a osoby które znajdą się w tych 20% po prostu nie płacą ?
Gdzie mogę poczytać więcej na temat tej poprawki ? Prosiłbym o jakiś link.
Pozdrawiam,
Bartek
Poza tym, nie możesz się burzyć, że akurat na Ciebie trafiła zmiana/reforma. Na kogoś musi trafić! Gdyby każdy miał wtedy się wściekać, czy robić strajki to nigdy byśmy nie doszli do żadnej zmiany. Nie patrz na to tak jakby Ci coś zabrano, Tobie po prostu tego nie dano. Ale to nie jest tak, że Ci się to należy.
Jeśli nie chcesz łapać setek srok za ogon, to raczej się skup na pracy bo piątki na studiach nie przyniosą Ci nic więcej niż zmarnowany czas. Na studia idzie się raczej po to, żeby mieć papierek, bo wszyscy już i tak mają więc nie można za bardzo odstawać. A wiesz dlaczego? Dlatego, że dostęp do studiów jest zbyt prosty. Co z tego że będę miał mgr (nawet z samymi piątkami - na uczelniach oceny nie znaczą kompletnie nic) jeśli ten tytuł może zdobyć absolutnie każdy... Radzę raczej skupić się mna rozwoju we własnym zakresie niż liczyć na to że drugi darmowy kierunek załatwi sprawę.
Jeśli tak bardzo chcą niech zrobią 3ci kierunek płatny ale dwa POWINNY być za darmo bo często jedne studia są cennym uzupełnieniem drugich, i nie tylko moi drodzy na studiach humanistycznych działa ta zasada. Uważam, że obecni studenci których ustawa objęła są po prostu nierówno traktowani z tymi, którzy mogli studiować dwa kierunki a tym samym nie jest przestrzegana Konstytucja Rzeczypospolitej Polski.
Rynek pracy zyskuje, jeśli jest dużo doświadczonych ludzi, a nie obkutych tylko teorią.
Jeśli ktoś sobie nie wyobraża kariery bez dodatkowego kierunku to niech sobie na niego zarobi, a nie żebra.
"Studenci, którzy rozpoczęli kształcenie w "starym" stanie prawnym (2011/2012), nie rozpoczęli kształcenia na "pierwszym kierunku". Rozpoczęli kształcenie na kierunku, który nie jest brany pod uwagę przy ewentualnym w - przyszłości - określaniu odpłatności za studia stacjonarne. Powyższe dotyczy również studentów, którzy otrzymali decyzję o przyjęciu na studia przed 30 września 2012 r."
Zaczęłam studia 1 października 2011 roku, w tym roku mam obronę pracy licencjackiej. Od przyszłego roku chciałam zacząć naukę na kolejnym kierunku studiów I stopnia oraz na studiach magisterskich. Czy będę rozliczana z tych kolejnych studiów I stopnia? Czy skoro w powyższym zapisie jest napisane, że studenci, którzy zaczęli studia na starym stanie prawnym (2011/2012) nie rozpoczęli kształcenia na "pierwszym kierunku" tzn. że dopiero ten kierunek który zacznę od nowa będzie tym "pierwszym"? będę wdzięczna za odpowiedź