Oświatowa Solidarność grozi strajkiem nauczycieli. Związek w ten sposób chce bronić obecnych zapisów Karty Nauczyciela. Ostatnią szansą na powstrzymanie protestu będzie spotkanie z posłami 20 listopada.

Szef sekcji krajowej oświaty i wychowania NSZZ Solidarność Ryszard Proksa powiedział, że do tej pory nie odbyły się żadne spotkania między Solidarnością a ministerstwem w sprawie Karty Nauczyciela. Tymczasem rząd przyjął już projekt zmian. Zdaniem Proksy minister edukacji Krystyna Szumilas "mija się z prawdą" mówiąc, że odbyły się negocjacje ze związkiem. Solidarność przesłała jedynie swoje opinie na temat projektu zmian, ale nie zostały one uwzględnione. "Pani minister złamała prawo. Jest to podstawa do tego, żeby wszcząć procedurę strajkową" - twierdzi Proksa.

Solidarność zapowiada standardową procedurę: najpierw strajk ostrzegawczy, a potem referendum na temat długości właściwego protestu. Zastępca przewodniczącego Teresa Misiuk dodaje, że czas manifestacji ulicznych się skończył. "Nie ma już sensu wychodzenie na ulice" - powiedziała. Tłumaczyła, że po dwóch protestach ulicznych nadszedł czas przekonywania posłów, bo rząd już zakończył prace nad projektem zmiany Karty Nauczyciela.

Związkowcy Solidarności nie chcą mówić o zmianie ministra edukacji. Według Teresy Misiuk edukacja i tak jest zakładnikiem polityki, a powinna panować w tej sprawie ponadpartyjna zgoda. "Pytanie brzmi, czy sama zamiana na stanowisku ministra edukacji narodowej zmieni politykę rządu w dziedzinie edukacji. My nie jesteśmy zainteresowani wyłącznie zmianą osoby ministra" - dodała Misiuk.

Związkowcy oświatowej Solidarności zaprzeczają, że planowany na koniec listopada strajk będzie wspólnym protestem ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego. ZNP chce od 18 listopada oflagować szkoły, 23 listopada przeprowadzić ogólnopolską manifestację w Warszawie, a dwa dni później zbierze się prezydium Zarządu Związku, które podejmie decyzje w sprawie dalszych działań protestacyjnych.