Naukowcy zarzucają ministerstwu zaniżenie ocen przyznanych za jakość badań i zapowiadają odwołania. Resort nauki zaprzecza.
Odwołania planują też placówki, które dostały ocenę bardzo dobrą – A. Uważają, że należy im się celująca, A+. Bo lepsza ocena to więcej pieniędzy.
Chodzi o wyniki parametryzacji przeprowadzonej przez Komitet Ewaluacja Jednostek Naukowych (KEJN) zgodnie z wytycznymi ministerstwa i zatwierdzone przez minister Barbarę Kudrycką. Komitet dokonał oceny ponad 960 uczelni, instytutów badawczych oraz jednostek Polskiej Akademii Nauk w czterech kategoriach: A+, A, B, C.
– Z informacji, które dotarły do KEJN, wynika, że 400 jednostek chce się odwoływać – mówi prof. Marek Mrówczyński z Instytutu Ochrony Roślin.
Placówki uważają, że nowe kryteria, którymi kierował się komitet, nie były sprawiedliwe, bo np. nie można było porównywać instytutów z uczelniami. – Przedstawiciele placówek naukowych chcą wnioskować o unieważnienie tegorocznej ewaluacji i przywrócenie kategorii sprzed czterech lat. Wnioski z prośbą o poparcie skierowane zostały do posłów – zdradza prof. Mrówczyński.
Odwoływać się chcą też instytuty z bardzo dobrym A. Chcą walczyć o A+.To może być trudne bo, jak wynika z informacji DGP, tak mała liczba jednostek z celującą (37) to efekt założenia przyjętego przez oceniających (tylko ok. 3 proc.). Nie otrzymały jej nawet te uczelnie, które mogą pochwalić się statusem krajowego naukowego ośrodka wiodącego.
Członkowie KEJN przyznają, że został ogłoszony pewien próg, co utrudniało decyzję przy wyborze. Jeden z naukowców tłumaczy, że to sprawiedliwe, bo w ten sposób mogła zostać utrzymana elitarność. – Takie były wytyczne Ministerstwa Nauki – dodaje osoba biorąca udział w ocenie.
Resort nauki zaprzecza. – Takich ustaleń nie było. Wiadomo było, że to ma być elitarna grupa, ale nikt nie wskazywał, ile uzyska najlepszą kategorię – zapewnia Kamil Melcer, rzecznik prasowy resortu. – To sposób na oszczędności budżetowe. Dzięki temu przez kilka kolejnych lat więcej placówek będzie otrzymywało niższą dotację – ripostuje prof. Mrówczyński.
Jednostki, które uzyskały A+, będą miały przelicznik dotacji w wysokości 1,5, z kolei A – 1, B – 0,75, oraz C – 0,4. Tym z najniższą kategorią C grozi pozbawienie wsparcia z budżetu.
W tym roku zastosowano nową metodologię oceny, nie da więc się wyników porównywać rok do roku. M.in. podzielono placówki ze względu na ich rodzaj: osobno były oceniane uczelnie, osobno instytuty badawcze etc.
Niezadowolenia z ocen nie kryją m.in. instytuty badawcze. I zapowiadają, że co trzeci ze 118 może się odwoływać. – Kilka instytutów, które miało w czasie ostatniej parametryzacji najlepszą ocenę, teraz przy nowej metodologii otrzymały C, czyli najgorszy wynik, co może oznaczać utratę środków statutowych. A ich poziom naukowy się nie pogorszył. To dziwne, że placówka najpierw jest dobrze oceniana, a potem nagle zyskuje najgorszą ocenę w kraju – mówi prof. Leszek Rafalski, przewodniczący Rady Głównej Instytutów Badawczych i dyrektor Instytutu Badawczego Dróg i Mostów. Chodzi także o to, że wcześniej nasze jednostki były porównywane ze wszystkimi jednostkami naukowymi w danej grupie, a teraz porównywano je jedynie z innymi instytutami.