Na wszystkich typach uczelni na studiach dziennych spada liczna studentów. Wyjątek stanowią AWF-y oraz szkoły pedagogiczne. Zwłaszcza te drugie dziwią, w kontekście niżu demograficznego i zwolnień w oświacie.

Minister Nauki Barbara Kudrycka myśli, że większa popularność takich uczelni może wynikać z otwierania nowych kierunków typu opieka nad osobami starszymi. Podejrzewa jednak, że na rynku pracy nie ma miejsca dla wszystkich pedagogów.

Tylko w tym roku pracę straciło 7 tysięcy nauczycieli. Blisko 20 tysiącom zmniejszono wymiar pracy. MEN pracuje nad ustawą, która pozwoli dyrektorom szkół podstawowych zatrudniać dodatkowe osoby do pomocy w nauczaniu wczesnoszkolnym.

Sławomir Broniarz uważa, że popularność uczelni pedagogicznych wynika z błędnego przekonania młodych ludzi, że są to łatwe studia. Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego zastanawia się czy nie trzeba systemowo ograniczyć liczby szkół, w których kształci się przyszłych pedagogów. Można na przykład na zasadzie kierunków zamawianych wskazać 5-10 uczelni pedagogicznych o najwyższym poziomie, które będą kształcić taką liczbę kadry, na którą według prognoz będzie zapotrzebowanie. Pozostałe szkoły będą mogły funkcjonować, ale nikt nie da ich studentom pewności, że znajdą potem pracę.

Opublikowane w tym tygodniu wyniki Międzynarodowego Badania Kompetencji Osób Dorosłych wykazały, że studenci uczelni pedagogicznych wypadają najgorzej jeśli chodzi o rozumienie tekstu i rozumowanie matematyczne. Z tekstami najlepiej radzą sobie słuchacze kierunków związanych ze zdrowiem, na przykład przyszli lekarze czy farmaceuci. Z matematyką najlepiej poradzili sobie studenci kierunków technicznych.