Dwie trzecie innowacji na amerykańskim rynku to owoc współpracy uczelni i biznesu. Z kolei biznes z Wielkiej Brytanii i Niemiec sam szkoli i rekrutuje pracowników na wyższych uczelniach.
Stany Zjednoczone nie szczędzą pieniędzy na sektor badawczo-rozwojowy. Na ten cel rząd USA ma wydać w tym roku 125,6 mld dol. Dwa razy tyle przeznaczy tamtejszy prywatny biznes – wylicza agencja Bettelle. Większość tych środków trafi na konto amerykańskich uczelni, które biorą aktywny udział w zaopatrzeniu krajowej gospodarki w patenty technologiczne w ramach tzw. klasterów przemysłowych. Dziś aż 60 proc. środków na badania prowadzone w uniwersyteckich laboratoriach pochodzi z kieszeni przedsiębiorców. Podręcznikowym przykładem jest tu kalifornijska Dolina Krzemowa, której trzon stanowi Uniwersytet Stanford. Zaczęło się od tego, że w latach 50. kierownictwo uczelni w poszukiwaniu dodatkowego finansowania zdecydowało się na wynajem należącej do niej działki o wielkości 32 km kw. Szybko okazało się, że prócz pieniędzy za wynajem uczelnia zyskała miejsca pracy dla swoich absolwentów. Jako pierwszy na propozycję Stanford przystał Hewlett-Packard. Chwilę później dołączyły do niego m.in. Eastman Kodak, General Electric oraz Lockheed.
Dziś w Dolinie Krzemowej działa ok. 7 tys. firm – oprócz Strandforda korzystają z zaplecza naukowego i kadrowego trzydziestu innych uczelni. Firmy finansują im badania naukowe, zapewniając sobie dzięki temu dostęp do najnowocześniejszych rozwiązań.
Amerykańskie rozwiązania próbuje wdrażać też Unia Europejska, która na razie na badania naukowe wydaje równowartość 1,9 proc. PKB (dla porównania Japonia na ten cel przyznacza 3,5 proc. PKB). Jak szacuje Komisja Europejska, w Europie stałą współpracą z biznesem może pochwalić się jedynie 40 proc. uczelni. Rekordzistą pod tym względem są Niemcy. O pieniądze prywatnego biznesu duże niemieckie uniwersytety muszą konkurować z mniejszymi uczelniami, które powstają specjalnie na potrzeby firm. W tych szkołach program nauczania jest ustalany w porozumieniu z biznesem.
Podobne uczelnie powstają też w Wielkiej Brytanii (nazywa się je University Technical College). Ich studenci przygotowani są do pracy w budownictwie, mediach cyfrowych, a także we wszystkich dziedzinach wymagających umiejętności praktycznych i obsługi specjalistycznego sprzętu.