Studentów kierunków zamawianych kusi się obietnicami, że szybko znajdą dobrą pracę. Jednak praktyka pokazuje, że nie zawsze jest to takie proste
Studentów kierunków zamawianych kusi się obietnicami, że szybko znajdą dobrą pracę. Jednak praktyka pokazuje, że nie zawsze jest to takie proste
Z analiz Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego wynika, że w 2013 roku w przemyśle może zabraknąć nawet 46,8 tys. inżynierów, a w sektorze usług niedobór ten może wynieść ponad 22 tys. osób. Dlatego resort wprowadził program kierunków stworzonych z uwzględnieniem potrzeb rynku pracy. Obejmują one nauki matematyczne i przyrodnicze.
Na zamówienie można studiować np.: automatykę i robotykę, budownictwo, energetykę, informatykę, mechanikę i budowę maszyn, biotechnologię, ochronę środowiska, chemię, fizykę, mechatronikę czy inżynierię materiałową. I rzeczywiście wiele programów jest modyfikowanych pod potrzeby konkretnych pracodawców w regionie.
Jak na razie jednak trudno przeprowadzać analizę tego, czy absolwenci takich kierunków znajdują już zatrudnienie, ponieważ pierwsi na rynek pracy weszli zaledwie rok temu. Resort nauki zapewnia, że mają już etaty w swoim zawodzie, ale twardych danych nie podaje. – Warto jednak pamiętać, że kierunki zamawiane to kierunki perspektywiczne. Firmy coraz częściej patrzą przyszłościowo na potrzebne do ich dalszego rozwoju zasoby, przyczyniając się w ten sposób do nacisku na poszerzenie palety dostępnych kierunków studiów poprzez kierunki zamawiane – uważa Aneta Tyczyńska z biura karier Politechniki Warszawskiej.
Warto też pamiętać, że kierunek zamawiany ma mniejsze znacznie niż położenie i jakość uczelni, na której studenci zdecydują się go ukończyć. Jeżeli jest to dobra politechnika w metropolii, gdzie jest wiele firm, o pracę będzie znacznie łatwiej niż w regionie, gdzie nie ma popytu na daną specjalizację inżynierów. Jak wynika z badań prowadzonych przez AGH, aż 88 proc. absolwentów mechaniki budowy maszyn na tej uczelni uzyskuje pracę. W przypadku kierunków elektronika i telekomunikacja oraz energetyka odsetek ten wynosi 83 proc., a budownictwa – 82 proc. – Jednak te dane nie mogą być wyznacznikiem dla całej Polski – zastrzega Bartosz Dembiński, rzecznik AGH.
Potwierdza to Anna Mazur-Sokół z biura karier Politechniki Lubelskiej. Jej zdaniem na Lubelszczyźnie jest trudniej o pracę, także dla inżynierów po kierunkach zamawianych. – Znajdują raczej pracę w małych firmach i muszą sami się o to postarać. Nie czekać, aż ich znajdzie pracodawca, tylko osobiście chodzić do firm – mówi Mazur-Sokół. Często formą pierwszego zatrudnienia jest staż lub praktyka. Wiele firm oferuje je płatnie – tak robi np. Skanska.
Eksperci zwracają uwagę, że nieczęsto wystarczy tylko ukończenie kierunku zamawianego, aby otrzymać pracę. Nierzadko trzeba się jeszcze dokształcić, choćby uzupełniać na bieżąco wiedzę na temat najnowszych technologii. Albo ukończyć dodatkowe studia z zarządzania. Innym z kluczy do szybkiego znalezienia pracy jest zdobycie odpowiednich uprawnień, np. projektowych, które dają prawną podstawę do pełnienia samodzielnych funkcji technicznych. Uprawnienia takie nadawane są przez okręgowe izby inżynierów budownictwa.
Lista kierunków
Wybrane studia podyplomowe dla inżynierów
● Politechnika Gdańska kształcenie personelu spawalniczego. Międzynarodowy Inżynier Spawalnik: moduł IWE I, IWE II, IWE III. Szkolenie prowadzi autoryzowany ośrodek szkoleniowy międzynarodowego instytutu spawalniczego.
● Politechnika Śląska
Bezpieczeństwo i higiena pracy. Organizator: Wydział Inżynierii Materiałowej i Metalurgii Politechniki Śląskiej. Ukończenie studiów zostaje potwierdzone Świadectwem Ukończenia Studiów Podyplomowych „Bezpieczeństwo i Higiena Pracy”, a absolwenci uzyskują uprawnienia w zakresie służb bezpieczeństwa i higieny pracy.
● Politechnika Warszawska
Zarządzanie projektami. Organizator: Wydział Budownictwa, Mechaniki i Petrochemii.
● Uniwersytet Łódzki
Studia podyplomowe w zakresie zarządzania projektami badawczymi i komercjalizacji ich wyników. Projekt skierowany jest do pracowników instytutów badawczych i szkół wyższych z terenu całej Polski.
OPINIA
/>
Obecna struktura studiów nie sprzyja kształceniu kadry inżynierskiej
Marian Płachecki
Przewodniczący Krajowej Komisji Kwalifikacyjnej Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa
Szkoły wyższe kształcące przyszłych inżynierów w niewystarczającym stopniu przygotowują absolwentów do praktycznego wykonywania zawodu. Tak wynika z przeprowadzonej przez nas analizy programów kształcenia na kierunkach objętych specjalnościami uprawnień budowlanych oraz ankiety przeprowadzonej w 2010 roku wśród inżynierów przystępujących do egzaminu na uprawnienia budowlane.
W szczególności występują braki w programach kształcenia w zakresie przedmiotów zawodowych w wyższych szkołach zawodowych i wyższych szkołach niepublicznych. Wyższy poziom kształcenia na pewno prezentują politechniki. Jednak widać, że obecna struktura studiów (studia pierwszego i drugiego stopnia) nie sprzyja właściwemu kształceniu kadry inżynierskiej. Zwłaszcza jest to widoczne w przypadkach, gdy kierunek studiów drugiego stopnia nie pokrywa się z kierunkiem studiów pierwszego stopnia. W efekcie poziom przygotowania do zawodu kolejnych absolwentów z kolejnych roczników się obniża. Przede wszystkim w programach studiów ulega redukcji liczba godzin przeznaczonych na praktyczne przygotowanie do zawodu (prace projektowe, praktyki zawodowe w trakcie studiów). Zgodnie z opinią absolwentów i pracodawców absolwenci nie posiadają wystarczających umiejętności samodzielnego definiowania i rozwiązywania problemów technicznych.
Po uzyskaniu uprawnień budowlanych w trakcie wykonywania zawodu projektanta czy też kierownika budowy ważną rolę odgrywa ustawiczne dokształcanie, na co kładzie duży nacisk samorząd zawodowy inżynierów budownictwa. Jest to szczególnie ważne przy wdrażaniu nowych materiałów budowlanych, nowych technologii oraz nowych metod i zasad projektowania.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama