Dyrektorzy szkół i samorządy mają dość namawiania nauczycieli do przychodzenia do szkoły w czasie wakacji lub ferii. Dlatego domagają się takiej zmiany przepisów w Karcie nauczyciela, która ich do tego zobliguje.
– Blisko 80 dni urlopu w ciągu roku przysługujące nauczycielom jest demoralizujące – tak mówią wprost przedstawiciele gmin i szefowie placówek oświatowych. Tym bardziej że w przypadku innych pracowników normą jest co najwyżej 26 dni urlopu wypoczynkowego. Dlatego domagają się ograniczenia przywileju. Oświatowe związki zawodowe propozycje te uważają za absurdalne i nie zamierzają rezygnować z uprawnienia.
Samorządy jednak się nie poddają i swój pomysł zamierzają forsować na dzisiejszym spotkaniu w resorcie edukacji w sprawie zmian w Karcie nauczyciela (KN). O kompromis w sprawie obniżenia wymiaru urlopu będzie jednak bardzo trudno. Działacze związkowi i samorządy są zgodni tylko w jednym. Wspólnie domagają się jasnego stanowiska resortu edukacji w sprawie kierunku nowelizacji przepisów. Ten jak na razie nie przedstawia autorskich rozwiązań.
ikona lupy />
Zatrudnianie i wynagradzanie nauczycieli / DGP

Do siedmiu dni

Nauczyciele zatrudnieni w szkołach samorządowych mają prawo do urlopu w czasie wakacji, ferii i przerw świątecznych. Muszą się liczyć jednak z tym, że dyrektor może ich wtedy wezwać do pracy. W tym okresie prowadzone są bowiem często rady pedagogiczne, planowany jest nowy rok szkolny, przeprowadzane są egzaminy poprawkowe oraz rekrutacja. Czas poświęcony na te czynności nie może być jednak dłuższy niż 7 dni. Takie prawo dyrektorom szkół przyznaje art. 64 ust. 2 ustawy z 26 stycznia 1982 r. – Karta nauczyciela (t.j. Dz.U. z 2006 r. nr 97, poz. 674 z późn. zm). To jednak według nich zbyt mało.
– Domagamy się, aby nauczyciele mieli 40 dni urlopu z prawem do wykorzystania go w ciągu roku. Tydzień na wezwanie nauczyciela do szkoły jest zbyt krótki przy takim ogromie pracy – alarmuje Marek Pleśniar, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Uczciwie przyznaje, że części nauczycieli nie trzeba mówić, że są potrzebni na przykład przy rekrutacji czy egzaminie poprawkowym. Nie brakuje jednak takich, którzy zasłaniają się przepisami i do szkoły w czasie wakacji nie chcą przychodzić.
Propozycja zmian w zakresie udzielania urlopów już została ostro skrytykowana przez oświatowe związki.
– To jest jakiś wynaturzony pomysł. Wprowadzenie takich rozwiązań pomogłoby tylko szefom placówek oświatowych, którzy nieudolnie nimi zarządzają – twierdzi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego (ZNP).
Jego zdaniem propozycja dyrektorów jest mało poważna i nieprzemyślana.

Zdeterminowane gminy

Samorządy również domagają się zmian w karcie. W swoich propozycjach są jednak mniej radykalne niż szefowie szkół. Gminy chcą, aby nauczyciele mieli zredukowaną liczbę dni wolnych, ale do 52. Proponują jednak utrzymanie dotychczasowych zasad korzystania z nich, czyli w czasie przerwy od nauki.
– Wtedy jednak część nauczycieli mogłaby w szkołach przebywać na dyżurach w świetlicach i zajmować się uczniami, których rodzice nie mają z kim zostawić, gdy idą do pracy – przekonuje Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP.
Podkreśla, że szkoła funkcjonuje cały rok dzięki temu, że przychodzą do niej dyrektorzy i pracownicy pomocniczy. Brakuje tylko nauczycieli.
– Są oni potrzebni szkole i uczniom nawet w czasie wakacji – potwierdza Krystyna Mikołajczuk-Bohowicz, wójt gminy Repki.

MEN bez stanowiska

W rozmowie z DGP Maciej Jakubowski, wiceminister edukacji narodowej oraz szef kolejnego zespołu do spraw związanych m.in. ze zmianami w Karcie nauczyciela, przyznał, że propozycje samorządów i szefów szkół są sensowne, pod warunkiem że nauczyciele mieliby faktycznie co robić w szkołach w czasie letnich miesięcy.
Związki, dyrektorzy szkół i samorządy chcą, aby na dzisiejszym spotkaniu resort edukacji określił swoje stanowisko wobec proponowanych zmian.



– Aby cokolwiek się poprawiło w zarządzaniu szkołami, konieczne są odważne działania po stronie rządu, a tych wciąż brakuje – mówi Marek Pleśniar.
Jeszcze mocniej atakują samorządy.
– Przestańmy kolejny raz dyskutować, tylko zacznijmy wprowadzać konkretne rozwiązania, póki nie będzie za późno dla gminnych budżetów – argumentuje Krystyna Mikołajczuk-Bohowicz.
Uzyskanie porozumienia może być jednak trudne, bo związki nieufnie podchodzą do wysuwanych propozycji zmian. ZNP ma jednak inne wytłumaczenie swojej pozycji negocjacyjnej.
– Wciąż czekamy na konkretne stanowisko ze strony samorządów, bo to, co przedstawiły, to tylko wzajemnie wykluczające się rozwiązania – wskazuje Sławomir Broniarz.
Zgadza się jednak, że resort edukacji musi się wreszcie określić, po której stronie się opowiada.

Zgoda w drobiazgach

ZNP wskazuje, że obecnie może się tylko zgodzić na uszczelnienie sytemu udzielania urlopu dla poratowania zdrowia. Ten jest przyznawany nauczycielom po siedmiu latach pracy na rok. Maksymalnie w ciągu kariery można skorzystać z niego trzykrotnie.
– Na pewno nie zgodzimy się, aby ZUS, a nie jak obecnie samorządy, go finansował. Można dyskutować o ograniczeniu liczby lekarzy kierujących na taki urlop – twierdzi szef ZNP.
Taka propozycja nie satysfakcjonuje gmin. I tłumaczą, że nie dość, że z własnego budżetu wypłacają pensje nieobecnym nauczycielom, to dodatkowo muszą zadbać o zorganizowanie zastępstw. Tylko w ostatnim roku szkolnym liczba pracowników szkół, którzy przebywali na urlopie zdrowotnym, zwiększyła się aż o 2 tys. w porównaniu z rokiem poprzednim. W efekcie blisko 15 tys. nauczycieli korzysta z takiego wolnego. Samorządy płacą za to co roku około 600 mln zł.
Niektóre gminy już próbują walczyć z nadużywaniem przez nauczycieli prawa do urlopu. Na przykład prezydent Częstochowy wydał zarządzenie, w którym zobligował wszystkich dyrektorów szkół, aby za każdym razem, kiedy przyjdzie nauczyciel z orzeczeniem od lekarza o przyznaniu urlopu, odwoływali się od niego do wojewódzkiego ośrodka medycyny pracy. Mogą od tego odstąpić tylko wtedy, gdy przyznanie wolnego jest efektem urazu ciała lub operacji.
– Dyrektorzy nie chcieli tego robić z własnej inicjatywy, więc konieczna była interwencja prezydenta – wyjaśnia dr Ryszard Stefaniak, naczelnik wydziału edukacji Urzędu Miasta w Częstochowie.
O ile w 2010 r. na urlopie dla poratowania zdrowia przybywało w Częstochowie 156 nauczycieli, o tyle obecnie jest ich zaledwie 73. W 2011 r. 30 nauczycielom odmówiono urlopu, a 10 skrócono go do 3 – 6 miesięcy.
Samorządy, które denerwuje brak stanowiska w sprawie zmian w karcie, zapowiadają, że jeżeli do września rząd nie przedstawi konkretów, to w czasie trwania Samorządowego Kongresu Edukacji zaprezentują własny projekt nowelizacji karty i zasad finansowania oświaty.