Wizytatorzy muszą zmienić sposób swojej pracy i skupić się na kontroli jakości kształcenia. Resort przygotowuje zmiany prawa w tym zakresie - mówi Krystyna Szumilas, minister edukacji narodowej.
Czy zlikwiduje pani kuratoria?
Nie pracuję w tej chwili nad rozwiązaniami instytucjonalnymi. Dla mnie jest ważne, aby nadzór pedagogiczny funkcjonował dobrze. Informacje o tym, jak pracują szkoły, są niezbędne dla nauczycieli, samorządów i rodziców. Są również ważne dla systemu doskonalenia nauczycieli, bo wskazują, jak wspierać nauczycieli w ich pracy. Dlatego będę kontynuować zmiany polegające na nowym sposobie prowadzenia badania jakości pracy szkoły, czyli prowadzeniu ewaluacji i kontroli prawnej.
Ewaluacja jest kopalnią wiedzy o szkole. Kuratoria, które je prowadzą, skarżą się DGP, że nie wyrabiają się z nałożonymi na nich zadaniami. Czy dostrzega pani te problemy?
Mamy już ponad 5 tysięcy raportów ewaluacyjnych, bardzo szczegółowo opisujących pracę szkół. Chciałabym, aby pracownicy kuratorium oświaty zajmowali się przede wszystkim nadzorem pedagogicznym. Przyznaję, że poza tym obowiązkiem, kuratorzy wciąż przydzielają im też inne, na przykład prowadzenie awansów zawodowych, programów rządowych. Namawiam do tego, aby ci, którzy zajmują się ewaluacją, skupili się tylko na tym zadaniu. Dlatego przygotowywana jest zmiana rozporządzenia w tym zakresie.
A może pracowników kuratorium jest zbyt mało do nałożonych przez MEN kontroli?
Według naszych wyliczeń do prowadzenia ewaluacji – tak, aby raz na 5 lat przeszła ją każda szkoła – potrzeba około 800 osób. W kuratoriach zatrudnionych jest prawie dwa tysiące. Faktem jest, że pracownicy kuratoriów wykonują jeszcze inne zadania, ale ewaluacja wymaga zmiany sposobu pracy i roli wizytatora w szkołach.
Jeśli wizytatorzy przeprowadzą kontrole w szkole w formie ewaluacji i gdy okaże się, że ta placówka ma słabe oceny, to musi sobie z tym problemem sama poradzić. Czy tak?
Nie. Przede wszystkim w systemie edukacji funkcjonują ośrodki odpowiedzialne za wspomaganie szkół – choćby placówki doskonalenia nauczycieli. To bardzo ważne, żeby pracowały nowocześniej, odpowiadały na rzeczywiste potrzeby szkół i te wynikające z polityki oświatowej państwa. Projektujemy zmianę rozporządzeń umożliwiającą taką ich pracę. Dodatkowo 167 mln zł z UE będzie przeznaczone na wsparcie szkół, m.in. w obszarach, które słabo wypadły w badaniu. Szkoły będą mogły skorzystać z nowego sposobu prowadzenia doskonalenia świadczonego, np. przez ośrodki doskonalenia nauczycieli, finansowanego z projektu.
Ale trudno jest korzystać z pomocy takich ośrodków, jeśli część z nich również słabo wypadła podczas ewaluacji.
Z tych pieniędzy unijnych będziemy też szkolić pracowników ośrodków doskonalenia zawodowego. Dodatkowo Ośrodek Rozwoju Edukacji uruchomił program „Nowa rola placówek doskonalenia”, aby przygotować ich do nowego sposobu pracy.
Wspomniała pani, że na doskonalenie nauczycieli i wsparcie szkół ma trafić z PO KL 167 mln zł. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego na początku roku wskazało, że projekt ten będzie realizowało Centrum Rozwoju Edukacji. To jednak nie powstało. Czy pieniądze trzeba będzie zwracać?
Nie. Projektem zajmuje się Ośrodek Rozwoju Edukacji, a realizować go będą funkcjonujące w systemie instytucje wspierające rozwój szkół, np. placówki doskonalenia nauczycieli czy poradnie psychologiczno-pedagogiczne. Zależy mi bardzo, aby te pieniądze zostały wykorzystane na organizowane w nowoczesny sposób doskonalenie zawodowe nauczycieli.
Część gmin uważa, że w ciągu dwóch lat nic się w szkołach nie zmieni, jeśli z budżetu nie trafią do nich konkretne pieniądze. Czy poza przesunięciem obowiązku szkolnego rząd nie powinien w tym czasie wesprzeć finansowo gmin?
Wsparciem jest chociażby pozostawienie subwencji w wysokości naliczonej na wszystkie dzieci sześcioletnie. Z tego tytułu do gmin trafi 600 mln zł. Gminy mogą dodatkowo korzystać z programu „Radosna szkoła” czy też ze środków z projektu unijnego „Indywidualizacja procesu nauczania i wychowania uczniów klas I – III szkół podstawowych”.