Rośnie liczba nauczycieli na płatnych urlopach dla poratowania zdrowia. W ub. roku spośród 654 tys. czynnych pedagogów skorzystało z nich 15 tys. Samorządy kosztowało to 1 mld zł, podsumowuje "Gazeta Wyborcza".

Urlopy na poratowanie zdrowia przysługują nauczycielom na pełnym etacie, którzy przepracowali co najmniej 7 lat. Mogą je wziąć trzy razy w ciągu kariery zawodowej - za każdym razem nawet na rok.

Dla samorządów to ogromny koszt, bo nauczyciel otrzymuje wtedy wynagrodzenie zasadnicze, za wysługę lat i inne dodatki. I jeszcze trzeba płacić zastępcom.

Coraz częściej powodem korzystania z takich urlopów, czego wielu nauczycieli nie kryje, jest obawa przed utratą pracy czy obniżeniem wynagrodzenia.

Samorządowcy od lat wnioskują, by za urlopy dla poratowania zdrowia płacił ZUS, a o ich przydzieleniu zawsze decydowała komisja lekarska. To wymaga jednak zmian w Karcie nauczyciela. MEN wstrzymał prace nad Kartą do czasu ogłoszenia wyników badań pracy nauczycieli. A to nastąpi najwcześniej w 2013 r.