Najpóźniej do 7 grudnia nauczyciele zatrudnieni m.in. w szkołach, poradniach psychologiczno-pedagogicznych oraz ośrodkach młodzieżowych powinni złożyć wniosek o wypłatę 500 zł za zakup sprzętu do nauki zdalnej. Z tego przywileju nie skorzystają jednak nauczyciele przedszkolni, a także pracujący w szkolnych zerówkach.
Takie przepisy znalazły się w projekcie nowelizacji rozporządzenia w sprawie szczególnych rozwiązań w okresie czasowego ograniczenia funkcjonowania jednostek systemu oświaty w związku z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 (Dz.U. poz . 493 ze zm.).
– Dla mnie niezrozumiałe jest, dlaczego osoby uczące w przedszkolach pozbawia się prawa do tego świadczenia. Przecież ci nauczyciele od marca do wakacji pracowali z dziećmi zdalnie, zarówno w zerówkach, jak też w pozostałych grupach przedszkolnych – mówi Krzysztof Baszczyński, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. Jak podkreśla, w tym roku szkolnym też wiele przedszkoli przez koronawirusa przechodzi czasowo na naukę zdalną lub mieszaną, nie jest też wykluczone, że mogą zostać ponownie zamknięte. – Niestety przez taką decyzję grupa około 80 tys. nauczycieli będzie dyskryminowana – dodaje.
Do wypłaty świadczeń za pośrednictwem szkół będą zobligowane samorządy jako organy prowadzące. Nauczyciele ubiegający się o nie muszą wykazać, że w okresie od 1 września do 7 grudnia kupili narzędzia niezbędne do prowadzenia nauki zdalnej. Jednak nie wystarczy zwykły paragon, do wniosku trzeba będzie dołączyć dowód zakupu wystawiony imiennie na nauczyciela. Dokumenty składać należy do dyrektora szkoły. Nauczyciele, którzy pracują w kilku placówkach, muszą dodatkowo złożyć oświadczenie, że tylko w jednej z nich ubiegają się o wsparcie. Z kolei dyrektorzy, po zweryfikowaniu tych wniosków, mają do 11 grudnia przekazać do organu prowadzącego zbiorczą listę uprawnionych do świadczenia. Pieniądze najpóźniej do końca grudnia br. muszą już trafić na ich konta bankowe.
Wzór wniosku nie został określony w załączniku do projektu, ale ma być opublikowany przez ministra edukacji i nauki na stronie internetowej.
Z oceny skutków regulacji do projektu wynika, że na tę formę wsparcia do nauczycieli przeznaczono 270 mln zł na ok. 531,2 tys. etatów (w tym 11 mln zł dla szkół resortowych). Te pieniądze trafią w formie zwiększonej subwencji oświatowej.
ZNP wytyka rządowi, że środki na zakup sprzętu pochodzą z przyszłorocznych oszczędności – z wyliczeń związku wynika bowiem, że do nauczycieli wpłynie o 496 mln zł mniej wskutek ograniczenia wydatków na zakładowy fundusz świadczeń społecznych, nagrody i doskonalenie zawodowe nauczycieli.
Związkowcy uważają też, że związana z uzyskiwaniem dofinasowania procedura to niepotrzebna biurokracja. – Z jednej strony minister Przemysław Czarnek obiecuje nauczycielom, że biurokrację ograniczy, a z drugiej ją mnoży, choćby narzucając konieczność udowadniania, że kupili odpowiedni sprzęt – mówi Sławomir Wittkowicz, przewodniczący branży nauki, oświaty i kultury w FZZ. Jego zdaniem wystarczyłoby zwiększyć pensję o tę kwotę, nauczyciele bowiem dobrze wiedzą, jak właściwie spożytkować swoje 500 plus.
Najwyraźniej jednak resort jest innego zdania, bowiem w projekcie enumeratywnie wymienione zostały usługi i sprzęt, na jakie można otrzymać zwrot kosztów. Są to m.in. komputer stacjonarny, monitor, laptop lub tablet, kamera internetowa, drukarka, skaner, oprogramowanie, a nawet smartfon. – W efekcie, jeśli nauczyciel kupi bezprzewodową myszkę, to już za baterię do niej musi zapłacić ze swoich pieniędzy – zwraca uwagę Krzysztof Baszczyński.
Etap legislacyjny
Konsultacje projektu rozporządzenia