Pracownik naukowy, który kwestionuje reguły uzyskiwania stopni naukowych i w wyznaczonym terminie nie uzyskał wyższego stopnia naukowego, może być zwolniony z pracy, nawet gdy jest w wieku przedemerytalnym – orzekł Sąd Najwyższy.
Adiunkt zatrudniony na jednym z wydziałów Uniwersytetu Warszawskiego w 2015 r. wystąpił o rozpoczęcie procedury habilitacyjnej. Nie zdobył jednak kolejnego stopnia naukowego, i to nie z powodów merytorycznych (np. negatywnej oceny dotychczasowej pracy jako wykładowcy na uczelni i dorobku naukowego), ale czysto formalnych – odmówił bowiem przygotowania autoreferatu habilitacyjnego w języku angielskim. Twierdził, że taki wymóg jest niezgodny z konstytucją i ustawą o języku polskim. Pikanterii sprawie dodawał fakt, że naukowiec miał w dorobku publikacje w zagranicznych periodykach, a także tłumaczenia obcojęzycznych publikacji ze swojej dziedziny (także z języka angielskiego). W efekcie habilitacja nie doszła do skutku.
Na to wszystko nałożyły się zmiany przepisów ograniczające możliwość zatrudniania pracowników naukowych, którzy w ustalonym czasie nie uzyskali kolejnych stopni naukowych. Zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami prawa o szkolnictwie wyższym pracownik na stanowisku adiunkta bez habilitacji mógł pracować tylko osiem lat. UW ustalił w statucie maksymalny okres zatrudnienia na stanowisku adiunkta pracowników naukowych mających stopień doktora na 11 lat. Jeżeli w tym czasie pracownik nie uzyskał kolejnego stopnia naukowego, uczelnia miała prawo rozwiązać z nim stosunek pracy.
Tak się też stało z opisywanym adiunktem, który po fiasku postępowania habilitacyjnego został zwolniony z pracy za wypowiedzeniem. Od tej decyzji władz uniwersyteckich odwołał się do sądu. W I instancji uzyskał korzystne orzeczenie. Sąd przywrócił go do pracy. Wskazał przy tym, że uniwersytet co prawda miał prawo rozwiązać z nim stosunek pracy, ale dopatrzył się naruszenia zasad współżycia społecznego. Chodziło głównie o to, że mężczyzna w momencie zwolnienia był w wieku przedemerytalnym, a jego dotychczasowy dorobek wskazywał, że jego habilitacja doszłaby do skutku.
Inaczej orzekł sąd II instancji, który uwzględnił apelację uczelni i powództwo oddalił w całości, uznając, że UW miał pełne prawo zrezygnować z usług adiunkta. Wyrok ten utrzymał Sąd Najwyższy, oddalając skargę kasacyjną pełnomocnika naukowca.
SN w uzasadnieniu wskazał, że pierwotna przyczyna zwolnienia – brak uzyskania habilitacji – była prawidłowa, przepisy wyznaczyły bowiem ramy czasowe zatrudnienia, a uczelnia jeszcze je złagodziła, przedłużając zatrudnienie adiunktów bez habilitacji do 11 lat. O naruszeniu zasad współżycia społecznego nie mogło być w tym wypadku mowy, gdyż tak naprawdę to naukowiec sam spowodował takie, a nie inne rozstrzygnięcie Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów, przed którą miało się toczyć postępowanie habilitacyjne. Sąd nie może oceniać tej decyzji przez pryzmat dorobku naukowego, gdyż postępowanie to zakończyło się na wstępnej fazie formalnej, i to z powodu działania samego zainteresowanego.
– Powód mógł oceniać reguły postępowania habilitacyjnego, tak jak to uczynił, ale są to procedury ustalone przez właściwy organ i musiał liczyć się z konsekwencjami. Brak przygotowania referatu w języku angielskim był uchybieniem formalnym i spowodował niemożność wszczęcia postępowania habilitacyjnego. Odmowa podporządkowania się regułom wskazuje też, że powód nie spełnił wymagań stawianych przed samodzielnymi pracownikami naukowymi. Nie można więc uznać postępowania uczelni, która zrezygnowała z jego zatrudniania, za naruszenie zasad współżycia społecznego. Gdyby tak przyjąć, to pracownik uczelni mógłby zanegować każdą regułę zdobywania stopni naukowych i nie można byłoby go zwolnić – powiedział sędzia Piotr Prusinowski.
ORZECZNICTWO
Wyrok Sądu Najwyższego z 22 października 2020 r., sygn. akt II PK 93/19 www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia