Zdalne konsultacje zamiast siedzenia w ławkach i wystawianie ocen na odległość – tak szkoły będą pracować do końca roku.
Zdalne konsultacje zamiast siedzenia w ławkach i wystawianie ocen na odległość – tak szkoły będą pracować do końca roku.
– Nie ma już potrzeby przywracania tradycyjnych zajęć w szkołach w tym roku szkolnym. Mamy nadzieję, że będzie to możliwe od września – ogłosił w poniedziałek minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski. Decyzję o wstrzymaniu pracy szkół miał podjąć premier. O tym, że innego końca roku nie będzie, nieoficjalnie było już jednak wiadomo od połowy maja.
Gdyby nie pandemia koronawirusa, 26 czerwca uczniowie powinni po raz ostatni przed wakacjami spotkać się z nauczycielami i odebrać świadectwa. W tym roku szkolnym dzieci nie wręczą jednak paniom tradycyjnych kwiatków. Przez kolejne trzy tygodnie w placówkach będzie obowiązywało zdalne kształcenie. Zajęcia stacjonarne łącznie nie będą się odbywać przez ponad trzy miesiące; MEN zawiesił je 12 marca. Od 25 marca szkoły mają obowiązek prowadzić kształcenie na odległość.
Resort pozostawia jednak furtkę dla tych uczniów, których sytuacja jest niepewna bądź potrzebują dodatkowego kontaktu z nauczycielem. Od wczoraj uczniowie ze wszystkich klas mogą przychodzić na konsultacje ze swoimi pedagogami. Wcześniej taką możliwość mieli maturzyści i uczniowie przystępujący w tym roku do egzaminu ósmoklasisty. – Zdajemy sobie sprawę, że osobistego kontaktu nauczyciela z uczniem nie da się zastąpić. Stąd ta możliwość – przekonywał Piontkowski.
O tym, że uczniowie do szkół do końca czerwca już nie wrócą, mówiono od połowy maja. Wówczas w wywiadzie dla Wp.pl ogłosił to wiceminister Maciej Kopeć. Informacja ta szybko jednak została zdementowana przez innych urzędników. Tym razem decyzję miał podjąć Mateusz Morawiecki, uwzględniając, że w czerwcu trwają egzaminy końcowe, a kilka dni wypada ze szkolnego kalendarza z powodu Bożego Ciała. Jak będzie wyglądał koniec roku? Takich wytycznych nie ma, a za organizację pracy będą odpowiadali dyrektorzy szkół. Nauczyciele mogą wystawić oceny zdalnie, a uczniowie odebrać świadectwa indywidualnie w sekretariacie.
Z zaskakującym apelem à propos świadectw wystąpił rzecznik praw dziecka. Mikołaj Pawlak chce, by stopnie po prostu naciągnąć. „Apeluję do nauczycieli i rad pedagogicznych, żeby każdy uczeń miał na świadectwie notę z danego przedmiotu o jeden stopień wyższą, niż to wynika ze sprawdzianów, testów czy jednostkowych ocen” – napisał w liście otwartym z okazji Dnia Dziecka. Zwrócił uwagę, że zdalna nauka i trudności związane z pandemią utrudniły dzieciom naukę, a w wielu przypadkach wręcz uniemożliwiły poprawę ocen. „Niech to będzie rekompensatą za trudy niezawinione przez dzieci, wsparciem przed powrotem do normalnej nauki, rodzajem promocji przy wystawianiu świadectw szkolnych. A dla uczniów, którym grozi powtarzanie tej samej klasy na następny rok, swoistą amnestią lub zachętą na przyszłość” – napisał Pawlak.
– Amnestia? To niesprawiedliwe – ocenia w rozmowie z DGP nauczycielka z warszawskiego Wilanowa. – Mam ucznia, który prawie nie chodził do szkoły w pierwszym semestrze. Od czasu pandemii nie robi dokładnie nic. Znamy jego sytuację rodzinną i wiemy, że to jedynie jego lenistwo i przyzwolenie rodziców. Gdybyśmy przepuścili tego chłopca, byłoby to absolutnie niewychowawcze dla reszty. W takiej sytuacji jednak zawsze będzie mówił, że nie zdał przez koronawirusa – dodaje.
Co się stanie z uczniami we wrześniu? Szef resortu edukacji tego nie zdradził. – Dziś nie wiemy, jak będzie rozwijała się epidemia – mówił. – Mamy nadzieję, że od września będzie możliwa tradycyjna forma nauki – dodawał. Nauczyciele obawiają się, że wraz z nadejściem jesieni sytuacja epidemiologiczna może się pogorszyć. Dlatego Związek Nauczycielstwa Polskiego apeluje do szefa resortu, by ten przedstawił rozwiązania, które pozwolą płynnie przechodzić na kształcenie na odległość, jeśli sytuacja będzie tego wymagała. Szef MEN przypomniał, że w obecnym porządku prawnym można je organizować, a MEN rozwija cały czas platformę ePodreczniki.pl.
Tymczasem w wakacje dzieci będą mogły wyjechać na obozy i kolonie. Minister w poniedziałek zaprezentował wytyczne dla ich organizatorów. Wakacyjne wyjazdy będą musiały się odbywać w zaostrzonym reżimie sanitarnym, np. przy ograniczeniu do jednego dziecka na 4 mkw. powierzchni sypialni. Zgodnie z obowiązującymi przepisami wyjazdy trzeba zgłaszać do centralnej bazy MEN na trzy tygodnie przed startem. Pierwsze obozy będą więc mogły się zacząć zaraz po zakończeniu roku szkolnego.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama