Tymczasem egzaminy zawodowe, których częścią są zadania praktyczne, to jedyne, które odbędą się zgodnie z planem, w czerwcu.
– Wysyłamy uczniom na skrzynki pocztowe różne zadania. Na przykład mają wymienić w samochodzie świece, a potem oni piszą, czy mieli jakieś problemy – opowiada dyrektor jednego z Centrów Kształcenia Zawodowego w woj. mazowieckim. Co, jeśli nie mają na czym ćwiczyć? – Na to nie mamy wpływu. Jakoś kombinują – odpowiada dyrektor. W szkołach branżowych uczniowie mogą stracić ok. 150 godzin, jeżeli normalne zajęcia nie wrócą do końca roku szkolnego. – Mają po 12 godzin praktyki zawodowej tygodniowo. Na przykład na kierunku mechanika pojazdów samochodowych trudno je nadrobić online – przyznaje. I dodaje, że czasami wspomagają się, szukając filmików instruktażowych w sieci.
W technikach też nie jest łatwo – tam jest po sześć godzin praktyk tygodniowo. Jeżeli zajęć nie będzie do końca roku, stracą zapewne ok. 70–80 godzin.
– Nauka online nie zastąpi kontaktu z nauczycielem – podkreśla dyrektorka szkoły branżowej i technikum w Warszawie. – Trudno polecić uczniowi, żeby wybudował murek albo coś otynkował w domu i wysłał zdjęcia. To prowadzący może powiedzieć, czy ktoś dobrze trzyma narzędzia – dodaje.
Dyrektorzy szkół branżowych i techników uważają, że należałoby zmienić przynajmniej zakres wymagań. Uczniowie i nauczyciele nie wiedzą, jak mają wyglądać egzaminy. – Oprócz daty, która pozostała niezmieniona, nie ma nic pewnego. Gdybyśmy wiedzieli od początku, że nie będzie zajęć do końca roku, ułożylibyśmy jakiś plan działania. A tak, nawet teraz nie wiadomo, czy po 24 maja uczniowie wrócą do szkół czy nie – narzeka nasza rozmówczyni. Podobne opinie słuchać od dyrektorów innych szkół. – Niby ostatnie tygodnie powinny upływać na powtórce tego, czego uczniowie nauczyli się w poprzednich miesiącach i latach. Prawda jest jednak taka, że wielu do ostatniej chwili zdobywa nowe umiejętności. Tak jest na przykład we fryzjerstwie. Nowe techniki cięcia czy upięcia wymagają powtórzeń. Najlepiej pod okiem fachowca. Teraz to jednak jest możliwe tylko online – mówi dyrektorka jednej ze szkół branżowych w woj. mazowieckim. Martwi się, że młodzież padnie ofiarą tej sytuacji, bo czy ktoś będzie chciał zatrudnić absolwenta bez minimum praktyki? Na kierunkach fryzjerskich rozwiązaniem są sztuczne głowy, na których można ćwiczyć i konsultując się online – jako tako kontynuować zajęcia. Ale już nauka masażu była niemożliwa. W czasie największych ograniczeń nie można było się nawet spotkać się i potrenować z koleżanką czy kolegą z klasy.
Dyrektorzy szkół sygnalizują też, że nie mają podstaw do wystawienia ocen za praktyczną naukę zawodu. Podstawa programowa nie jest bowiem realizowana od połowy marca. – Dlatego wystąpiliśmy z pismem do MEN o to, by ocena z egzaminu praktycznego, który odbędzie się niebawem, była też oceną wystawioną z przedmiotu na koniec roku. Czekamy na odpowiedź resortu w tej sprawie – mówi Jolanta Kosakowska, dyrektor zespołu oświaty zawodowej i problematyki społecznej w Związku Rzemiosła Polskiego. Jej zdaniem innym rozwiązaniem jest przywrócenie zajęć. Ale na razie nic nie wskazuje, żeby to miało nastąpić. Zatem potrzebne jest szybkie znalezienie rozwiązania. Inaczej wiele osób może nie przystąpić do egzaminu zawodowego. MEN na razie się do tego nie ustosunkowało.
Nie wiadomo, co zrobić z praktykami, które są obowiązkowe dla uczniów techników. Powinny trwać cztery tygodnie, ale zostały na czas pandemii zawieszone. Dyrektor jednej z warszawskich placówek uważa, że jeżeli nie zostaną odblokowane przed końcem roku szkolnego, to będzie kłopot. Jednym z rozwiązań byłoby przesunięcie na wakacje. – Wtedy trzeba by dać wolne uczniom w przyszłym roku. W czwartej klasie wyjęcie czterech tygodni z cyklu nauczania to jest dużo. To nierealne – dodaje dyrektor. MEN uważa, że uczniowie, którzy będą mieli praktyki w wakacje, nie mogą „odebrać” wolnego w następnym roku szkolnym.
Nie jest też powiedziane, że w kolejnym roku uda się zorganizować praktyki bez przeszkód. Może się znowu okazać, że konieczne jest zdalne nauczanie. Poza tym, jeśli chętnych na praktyki będzie więcej, znalezienie dogodnego terminu może nie być łatwe. Dyrektorzy szkół czekają na wytyczne z resortu edukacji. Ten wydał na razie jedynie komunikat na początku kwietnia, w którym wskazuje, że tam, gdzie realizacja programu będzie niemożliwa, trzeba przenieść go na kolejne lata i ceduje organizację zajęć na dyrektorów szkół.
Według naszych rozmówców, weryfikacji – i to jak najszybciej – wymaga lista zawodów deficytowych, którą na początku tego roku już po raz drugi opublikowało MEN. Na jej podstawie są bowiem tworzone nowe klasy w szkołach branżowych. W sytuacji, w której zamykane są hotele i lokale gastronomiczne, popyt na specjalistów w tych branżach może być znacznie mniejszy.