Samorządy otrzymały w zeszłym tygodniu metryczki subwencji oświatowej na 2020 r. Wysokość finansowego standardu A, który w uproszczeniu może być odczytany jako podstawowa kwota na ucznia szkoły dla dzieci i młodzieży, wynosi prawie 5918 zł. W stosunku do ubiegłego roku (po uwzględnieniu zwiększenia od września 2019 r.) wzrósł on o ok. 4 proc.
Nie jest to mało, ale pamiętajmy, że ostatnio wzrosły wynagrodzenia nauczycieli (9,6 proc. od września 2019 r.) i wzrosną o dalsze 6 proc. od września 2020 r. Średnio w zeszłym roku wynagrodzenie (roczne) przeciętnego nauczyciela wraz z pochodnymi wyniosło zgodnie z zapisami Karty nauczyciela w przeliczeniu na etat ok. 77,6 tys. zł. W 2020 r. będzie to ok. 83,7 tys. zł, czyli o prawie 8 proc. więcej.
Czy w takiej sytuacji wysokość finansowego standardu A jest wystarczająca, aby nie pogłębić i tak trudnej sytuacji finansowej w oświacie? Nie wchodząc w ocenę całości finansowania zadań oświatowych, przedstawię przykład.
Tak było
Gmina miejska prowadziła szkołę podstawową. W 2019 r. średnia wielkość oddziału klasowego wynosiła 18, więc średnio na każdy oddział przypadało 107,5 tys. zł subwencji. Czy to dużo? W szkole podstawowej mamy przeciętnie 27,9 godzin tygodniowo na oddział klasowy wynikających z ramowych planów nauczania (oczywiście w klasie VII jest ich więcej niż w klasach I–III, dlatego wyliczenia trzeba prowadzić na średnich, gdyż subwencja jest taka sama dla klas IV–VIII i tylko nieco wyższa dla klas I–III).
Jeśli przyjąć, że nauczyciele realizują pensum 18-godzinne i mają po dwie godziny ponadwymiarowe, to z tak otrzymanej subwencji można pokryć niezbędne wydatki na te 27,9 godzin tygodniowo na oddział. Mowa tu tylko o obowiązkowych zajęciach. Tymczasem życie szkoły to o wiele więcej, bo i świetlica, nauczyciele specjaliści, pomoc psychologiczno-pedagogiczna, biblioteka, administracja, obsługa, media, pomoce dydaktyczne itd.
A tak będzie
Jak taka szkoła będzie finansowo wyglądała przy obecnej wartości subwencji? Otrzyma wyższą kwotę, wynoszącą 111,8 tys. zł. Problem w tym, że wynagrodzenia wzrosły na tyle, że w tych samych warunkach pracy nauczycieli nie można już pokryć tych 27,9 godzin (średnio na oddział) wynikających z ramowych planów nauczania. Brakuje na ok. jednej godziny.
Pierwsze podejrzenia kierują się w stronę postulatu o konieczności wyższego finansowego standardu A. Można oszacować, że w naszym przykładzie standard powinien być wyższy o ok. 220 zł od obecnie ustalonego. Krótko mówiąc, dobrze byłoby, aby procentowo rósł w taki sam sposób jak wynagrodzenia nauczycieli. Tyle że subwencja oświatowa powinna uwzględniać wiele czynników, w tym zmiany liczby uczniów w oddziałach klasowych. Gdyby średnia liczba uczniów na oddział rosła, standard pełnoprawnie mógłby rosnąć wolniej od wynagrodzeń nauczycieli. Taki efekt prawdopodobnie zachodzi w szkołach ponadpodstawowych, wątpliwe jednak, abyśmy mieli z nim do czynienia w szkołach podstawowych. Pamiętajmy też, że subwencja to nie tylko wydatki na wynagrodzenia nauczycieli, ale także chociażby wynagrodzenia administracji i obsługi, które rosną dość dynamicznie.
Rozważania o wysokości finansowego standardu A można prowadzić, jednak nie zmienia to faktu, że został już ustalony i bez zwiększenia łącznej kwoty subwencji oświatowej są to rozważania akademickie. Tak czy inaczej, wydaje się, że poziom nieco przekraczający 6 tys. zł byłby bardzo wskazany.
Drogi ratunku
Ponieważ na poziom finansowego standardu A samorządy wpływu już nie mają, rozwiązaniem niewątpliwie mogłoby być zwiększenie liczby godzin pracy nauczycieli z dziećmi. Obecny system wynagradzania, który zresztą trudno uznać za racjonalny, umożliwia takie postępowanie przez zwiększenie godzin ponadwymiarowych. Poziom tego zwiększenia powinien wynosić ok. 0,75 dodatkowej godziny w przeliczeniu na etat nauczyciela.
Jest to rozwiązanie dające wymierne korzyści z punktu widzenia gmin, w których liczba godzin ponadwymiarowych nie jest duża. Dla powiatów, które często mają tych godzin dużo i tym samym przekraczają ustalane w Karcie nauczyciela poziomy średniego wynagrodzenia, taka operacja – jakkolwiek generalnie korzystna dla finansów – nie przyniesie tak znacznych efektów. Czy taka jednak była intencja przy ustalaniu łącznej kwoty subwencji na 2020 r.?
Można też rozważać zwiększenie liczby dzieci w oddziałach klasowych, tyle że tego nie da się zrobić z roku na rok. Pozostaje również – ale to już samorządy wiedzą aż nazbyt dobrze – szukanie w dochodach własnych. Czasy koronawirusa temu jednak nie sprzyjają.