Kuratoria zmieniają front wobec samorządów i coraz częściej zgadzają się na zamykanie małych placówek oświatowych lub ich reorganizację.
Kuratoria zmieniają front wobec samorządów i coraz częściej zgadzają się na zamykanie małych placówek oświatowych lub ich reorganizację.
/>
Trudna sytuacja finansowa samorządów sprawia, że coraz więcej z nich zamierza likwidować lub przekształcać szkoły, aby obniżyć koszty związane z wydatkami na edukację. Przestrzegają, że zapowiedź kolejnej 6-procentowej podwyżki dla nauczycieli od września 2020 r. doprowadzi do tego, że zabraknie im pieniędzy na utrzymanie małych szkół z niewielką liczbą uczniów.
Wprawdzie rząd zgłosił autopoprawkę do budżetu i zagwarantował środki na wzrost płac (tym samym potwierdziły się wcześniejsze ustalenia DGP), jednak samorządowcy wskazują, że zabezpieczenie na ten cel tylko 100 mln zł jest w istocie przerzuceniem kosztów na gminy. Tym bardziej że według szacunków Związku Miast Polskich wrześniowe podwyżki powinny kosztować budżet centralny ok. 800 mln zł. Dlatego widmo cięcia kosztów – m.in. przez likwidowanie szkół – jest coraz bardziej realne.
Przypomnijmy, że obecna ekipa rządowa po przejęciu władzy postanowiła wprowadzić zasadę, że do likwidacji szkoły lub przedszkola niezbędna jest pozytywna opinia kuratora. W efekcie od 23 stycznia 2016 r. (wtedy weszła w życie nowelizacja przepisów oświatowych) wszystkie decyzje w takich sprawach muszą uzyskać zgodę kuratorium. W związku z tym tylko w pierwszym roku obowiązywania tego przepisu udało się samorządom zlikwidować zaledwie 27 placówek (dla porównania: w poprzednich latach liczba ta sięgała rocznie nawet pół tysiąca – patrz infografika).
Jednak w małych miejscowościach utrzymanie szkół z niewielką liczbą uczniów to nie lada wyzwanie.
– Po zapowiedzi kolejnej podwyżki dla nauczycieli, bez gwarancji subwencji oświatowej w odpowiedniej wysokości, samorządy nie będą w stanie utrzymać tych szkół, mogą mieć nawet problemy z wypłatą wynagrodzeń nauczycielom – przyznaje Krzysztof Iwaniuk, wójt gminy Terespol i przewodniczący Zarządu Związku Gmin Wiejskich RP. Jego zdaniem gminy będą zmuszone, by podejmować decyzje o likwidacji lub przekształcaniu szkół.
Mogą się spotkać ze zrozumieniem ze strony kuratorów. Z sondy DGP wynika bowiem, że już w ubiegłym roku złagodzili oni swoje stanowiska i częściej niż w poprzednich latach wydawali pozwolenia na takie kroki.
Takie niepopularne wśród mieszkańców decyzje samorządowcy ogłaszają zwykle na początku swojej kadencji. Dlatego to właśnie teraz można się spodziewać lawiny wniosków w tej sprawie. Szczególnie że radni najczęściej uchwały o zamiarze likwidacji podejmują w ostatnim możliwym terminie, czyli do 29 lutego 2020 r. (co najmniej sześć miesięcy przed formalnym zamknięciem placówki).
W ubiegłym roku na Podkarpaciu zlikwidowano 23 szkoły i inne placówki. Wszystko wskazuje na to, że w tym roku ta liczba może się co najmniej podwoić.
– Obecnie wpłynęło 21 wniosków dotyczących likwidacji i przekształceń, m.in. dziewięciu szkół podstawowych, dwóch liceów ogólnokształcących i trzech techników – potwierdza Mariola Kiełboń z Kuratorium Oświaty w Rzeszowie.
Do kuratorium w Lublinie w ubiegłym roku wpłynęło 80 wniosków, z czego 67 dotyczyło szkół. Kurator wydał 71 opinii pozytywnych i dziewięć negatywnych.
– Opinie pozytywne wydano w przypadkach uzasadnionych demografią – aż w 30 zlikwidowanych szkołach nie uczył się już żaden uczeń, w pozostałych mała ich liczba lub brak w danym roczniku nie pozwalały na właściwą organizację zajęć – zapewnia Jolanta Misiak, dyrektor wydziału pragmatyki zawodowej i analiz KO w Lublinie.
Jeśli samorządowcy argumentują swoje wnioski niżem demograficznym, kuratoria chętniej skłaniają się do wydania pozytywnej opinii.
Mazowiecki kurator oświaty w ubiegłym roku ostatecznie zgodził się na zamknięcie 20 placówek, w tym m.in. 10 szkół podstawowych i filialnych, dwóch liceów ogólnokształcących i trzech szkół policealnych. – Te uchwały były podejmowane w odniesieniu do placówek z zerową bądź bardzo małą liczbą uczniów oraz typów szkół, które nie funkcjonują obecnie w systemie oświaty (np. liceum profilowane). W jednym przypadku uchwała wynikała z bardzo złych warunków lokalowych – wyjaśnia Andrzej Kulmatycki z Biura Kuratora Oświaty w Warszawie.
Kuratorium w Poznaniu wydało w zeszłym roku 51 pozytywnych decyzji. – W tym wpłynęło 18 wniosków, z czego 16 dotyczy szkół – wyjaśnia Zbigniew Talaga, wicekurator oświaty w Poznaniu. Z kolei w ubiegłym roku w woj. łódzkim zlikwidowano 27 placówek. W tym roku siedmiu samorządowców skierowało do kuratorium wnioski w tej sprawie.
Kuratorzy wskazują, że przy podejmowaniu decyzji brane są pod uwagę – obok aspektów formalnych – przede wszystkim kwestie zapewnienia uczniom co najmniej równorzędnych warunków nauki. Analizowane są kwestie związane m.in. z bezpieczeństwem, liczebnością klas, zmianowością, organizacją pracy świetlicy, pomocą psychologiczno-pedagogiczną oraz zapewnieniem dowozu.
– Przekształcenie szkół w placówki stowarzyszeniowe jest dla samorządów pewną oszczędnością, a nauczycielom gwarantuje dalsze zatrudnienie, choć już wtedy nie na podstawie Karty nauczyciela, ale kodeksu pracy. W takiej sytuacji może się okazać, że nauczyciele mają większe pensum za podobne co wcześniej wynagrodzenie – mówi Grzegorz Pochopień z Centrum Doradztwa i Szkoleń OMNIA, były dyrektor departamentu współpracy samorządowej MEN.
Przypomina też, że samorządy o małych dochodach z nielicznymi klasami mogą liczyć na dodatkowe wsparcie z subwencji oświatowej. Jednak zdaniem samorządowców to nie wystarcza na ich utrzymanie. – Nawet jeśli rocznie, z tego tytułu, że są nieliczne klasy, na ucznia trafi 600 zł, to i tak jest to kropla w morzu potrzeb, bo utrzymanie małej szkoły kosztuje nawet 20 tys. zł na osobę, a subwencja docelowo nie pokrywa nawet połowy tej kwoty – mówi Krzysztof Iwaniuk.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama