Kuratorzy nie widzą na razie jakichś akcji protestacyjnych, jest to akcja bezobjawowa, tzw. protest włoski jest niezauważalny - powiedział w czwartek minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.

"Sprawozdania dydaktyczne są sztuczną konstrukcją. Szczerze nie wiem, co to jest. Prosiłbym organizatorów protestów, aby wyjaśnili, co to jest i co nauczyciel pod tym hasłem ma robić" - powiedział w radiowej Jedynce szef MEN, odnosząc się do strajku włoskiego nauczycieli z ZNP, którzy mają nie wypełniać "sprawozdań dydaktycznych" oraz nie wyjeżdżać z uczniami na wycieczki i konkursy edukacyjne.

"To, że część nauczycieli nie chce wyjeżdżać na wycieczki, to nie jest coś nowego. Pamiętam ze swojej praktyki, bo ponad 20 lat uczyłem w szkole, że zawsze była grupa nauczycieli, która na wycieczki nie wyjeżdżała. Czy wtedy był to też tzw. protest włoski?" - pytał Pionktowski.

Powiedział, że każda grupa zawodowa, która ma powody do protestów, może wyrażać swoje niezadowolenie w różny sposób. Jak dodał - "nie widzę tutaj specjalnych powodów do protestu".

Piontkowski przypomniał, że w tym roku nauczyciele dostali łącznie 15 proc. podwyżki. "Nigdy żadna grupa zawodowa w ciągu roku nie otrzymała tak znaczącej podwyżki" - ocenił. Zapowiedział, że MEN jest otwarte na rozmowy ze związkami zawodowymi o płacach nauczycieli na przyszły rok.

Pytany o pomysł ZNP dotyczący gwarancji stałego wzrostu pensji nauczycieli, uzależnionego od wzrostu średniego wynagrodzenia ocenił, że aby zrealizować taki postulat należałoby przyznać ponad 30 proc. podwyżki. "To, według naszych wyliczeń, od kilkunastu do dwudziestu kilku miliardów złotych rocznie. To postulat na pewno nie do zrealizowania w tym roku. To są zbyt duże kwoty" - powiedział.

"Trzeba brać pod uwagę możliwości finansowe państwa i gdzieś po drodze wspólnie wypracować jakiś system i poziom wynagrodzeń, który przyniesie jakiś poziom satysfakcji" - podsumował.

Tzw. protest włoski formalnie rozpoczął się 23 października. Polega na wykonywaniu przez nauczycieli tylko tych czynności, które są opisane w przepisach prawa oświatowego, więc wyklucza np. bezpłatne prowadzenie kół zainteresowań, sobotnie wyjazdy na konkursy z uczniami, inwentaryzację bibliotek czy sprzedaż podręczników przez nauczycieli. Akcja protestacyjna jest efektem ankiety przeprowadzonej przez ZNP we wrześniu, w której za taką formą protestu opowiedziało się 55 proc. respondentów.