Rząd przypomina, że daje ekstra 5 proc. podwyżki we wrześniu. Dokłada do tego antybiurokratyczny pakiet.
Wciąż nie wiadomo, ile spośród ok. 40 tys. placówek oświatowych, w tym szkół i przedszkoli, rozpocznie strajk 8 kwietnia. Wszystko przez sprzeczne informacje, jakie płyną od związkowców i strony rządowej. Wczoraj w Radzie Dialogu Społecznego Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego, ogłosił, że do sporu zbiorowego przystąpiło ponad 85 proc. placówek oświatowych. Według niego za strajkiem opowiedziało się 85–90 proc. pracowników.
– Do sporów przystępują wciąż i prowadzą procedury szkoły i przedszkola, w których nie działają związki. Nauczyciele w ogromnej większości chcą protestować – przekonywał.
Resort edukacji narodowej powołuje się na dane zebrane przez kuratorów bezpośrednio od dyrektorów szkół i przedszkoli. – Dane potwierdzają, że w ok. 71 proc. publicznych przedszkoli, 52 proc. szkół podstawowych, gimnazjów oraz szkół ponadgimnazjalnych i ponadpodstawowych nie przeprowadzono referendów strajkowych. Biorąc pod uwagę jedynie szkoły ponadgimnazjalne i ponadpodstawowe, odsetek ten wynosi 62 proc. – przekonuje Anna Ostrowska z MEN.
– Oznacza to, że większość placówek w całym kraju będzie pracowała bez problemów. To ważna informacja dla rodziców i uczniów, którzy przygotowują się do egzaminów ósmoklasistów, gimnazjalnych oraz maturalnych – dodaje.
Minister edukacji Anna Zalewska w poniedziałkowej rozmowie z DGP przyznała, że placówek, w których ma miejsce spór zbiorowy, jest ok. 10 tys. Tyle powiadomień otrzymała od dyrektorów Państwowej Inspekcji Pracy.
Szansą na przełamanie impasu w konflikcie na linii nauczyciele – rząd miało być nadzwyczajne posiedzenie prezydium Rady Dialogu Społecznego, które odbyło się wczoraj w warszawskim Centrum Partnerstwa Społecznego „Dialog”, dotyczące kryzysu w oświacie. Ze strony rządu udział wzięły m.in. wicepremier Beata Szydło, Elżbieta Rafalska, minister rodziny, pracy i polityki społecznej, oraz Anna Zalewska. Towarzyszył im Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera. O to, by na czele zespołu negocjacyjnego stanęła Szydło, a nie Zalewska, wnioskowała Henryka Bochniarz, szefowa Konfederacji Lewiatan, organizacji przedsiębiorców. Chodzi o to, że minister Zalewska jest niepopularna wśród nauczycieli.
– Podczas spotkania prezentowała głównie pasmo swoich sukcesów, jakie odniosła przez ponad trzy lata – relacjonował potem Sławomir Wittkowicz, przewodniczący branży nauki i oświaty Forum Związków Zawodowych. A Sławomir Broniarz dodał, że od rządu nic nie ma na stole poza ciasteczkami i kawą.
Posiedzenie prezydium było zamknięte dla mediów. Ale jeszcze przed spotkaniem wszystko wskazywało na to, że przełomu nie będzie. Powód? Zwołano je na wniosek ZNP i Forum Związków Zawodowych. Ze strony rządu nie mogły więc paść zadowalające nauczycieli propozycje płacowe, gdyż w tym przypadku to właśnie te dwie centrale przypisałyby sobie sukces.
Wcześniej Piotr Duda, szef Solidarności, zapowiedział, że nie będzie siadał do rozmówi z ZNP. Domagał się odrębnych negocjacji. Ale na radzie pojawił się Ryszard Proksa, szef oświatowej Solidarności, i choć nie obyło się bez pewnych napięć, to nie doszło ostatecznie do zerwania rozmów.
Żądania ZNP to wzrost kwoty bazowej dla nauczycieli o 1 tys. zł, a dla pozostałych pracowników oświaty wzrost wynagrodzenia o 1 tys. zł z wyrównaniem od stycznia. Solidarność domaga się 15 proc. podwyżki w tym roku z wyrównaniem od stycznia. Wiadomo, że w negocjacjach z Solidarnością został zaproponowany kompromis zakładający, że podwyżka nastąpiłaby w oczekiwanej wysokości, ale nie od stycznia, lecz od września. Rząd proponuje także „pakiet antybiurokratyczny”, czyli mniej formalności i papierów do wypełnienia przy np. awansie zawodowym.
Wszystkie centrale pracodawców twierdzą, że jest potrzeba dyskusji o systemie wynagradzania nauczycieli, ale też podkreślają, że dziś „mamy do czynienia z pożarem”.
Beata Szydło przekonywała, że prowadząc negocjacje, musi mieć pewność, że Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych, w skład którego wchodzi ZNP, nie będzie wychodziło z roszczeniami dla kolejnych grup zawodowych należących do budżetówki. A wśród takich są np. urzędnicy urzędów wojewódzkich.
Od stycznia rząd podniósł płace nauczycieli o 5 proc. Kolejne 5 proc. podwyżki ma zostać dane we wrześniu. Tak zakłada projekt nowelizacji Karty nauczyciela, który jest w konsultacjach. I o tej propozycji przypominali wczoraj przedstawiciele rządu. Związków to nie satysfakcjonuje. Do czwartku dały rządowi czas, aby przedstawił swoje propozycje na piśmie. Kolejne spotkanie RDS zaplanowano na przyszły poniedziałek.
Niewykluczone, że sprawy podwyżek mogą się rozstrzygnąć tuż przed planowaną datą strajku: rząd dogada się z Solidarnością. Wtedy to on i „S” odtrąbią sukces. Porozumienie mogłoby wtedy zostać podpisane w Małopolskim Kuratorium Oświaty, gdzie głodowali członkowie tego związku.
Związki chcą, by rząd do czwartku złożył propozycje na piśmie