Część samorządów ma problem z zapewnieniem średnich płac dla nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu, część płaci znacznie więcej, niż wymagają przepisy . Jednak ich zdaniem mechanizm wyrównań jest krzywdzący dla najlepszych nauczycieli
Do regionalnych izb obrachunkowych wpłynęły już sprawozdania samorządów na temat zapewniania nauczycielom średniej płacy na poszczególnych stopniach awansu. Na ich przesłanie samorządy miały czas do poniedziałku, a na wypłatę ewentualnych wyrównań – do końca stycznia.
Gminy od 10 lat muszą się w ten sposób rozliczać i w razie niezapewnienia średniej płacy wynikającej z art. 30a Karty nauczyciela – wypłacać jednorazowy dodatek uzupełniający (określany potocznie przez samorządy czternastką). W ubiegłym roku na ten cel wydano 94 mln zł, a w poprzednich latach było to nawet 250 mln zł.
Coraz więcej godzin
Co ciekawe, część samorządów, które wypłacają wyrównanie np. stażystom, jednocześnie nadpłacają na innych stopniach awansu. Niektóre płacą więcej wszystkim nauczycielom. Przykładem jest Urząd Gminy i Miasta w Tuliszkowie, który czternastki za 2018 r. nie wpłacił żadnemu pedagogowi. W zamian na każdym stopniu awansu nadpłacono więcej, niż wymaga Karta nauczyciela (łącznie 68 tys. zł). Również w Giżycku nie wypłacono nauczycielom jednorazowego dodatku, ale za to nadpłacono ponad 1,1 mln zł.
Z kolei Witold Liszkowski, wójt gminy Puńsk, wyliczył, że na jednorazowy dodatek uzupełniający wydał 38 tys. zł – dla stażystów, kontraktowych i mianowanych. Natomiast dla 57 nauczycieli dyplomowanych nadpłacono ponad 68 tys. zł. W Białymstoku na wyrównanie wydano 87 tys. zł, a pozostałym nauczycielom nadpłacono 6,4 mln zł.
– Jedną z przyczyn zwiększenia wydatków na płace nauczycieli jest wzrastająca liczba godzin, m.in. przyznawanych na podstawie opinii i orzeczeń, na pomoc psychologiczno-pedagogiczną, na wczesne wspomaganie, nauczanie indywidualne i kształcenie specjalne – mówi Janina Śmiałkowska, naczelnik wydziału edukacji Urzędu Miasta Świnoujście, które nie wypłaciło wyrównań, ale odnotowało nadpłaty. – To, że gmina nie wypłaca dodatków uzupełniających za 2018 r., to też efekt zwiększonych dodatków motywacyjnych dla nauczycieli stażystów, a także liczba godzin ponadwymiarowych. Z tego powodu jednostki oświatowe często stają przed problemem braku nauczycieli – dodaje.
Niesprawiedliwy mechanizm
W Bydgoszczy (tak jak w większości miast) wszyscy nauczyciele otrzymują wyższe wynagrodzenie niż wymaga KN. Mimo to funkcjonujące rozwiązanie jest krytykowane. –Wynagrodzenie zasadnicze nauczyciela powinno być na tyle wysokie i sfinansowane z subwencji, aby bez względu na stopień awansu zarabiał godnie. Stażysta z wykształceniem wyższym magisterskim i przygotowaniem pedagogicznym obecnie otrzymuje płace zasadniczą w wysokości 2417 zł, czyli tylko o 167 zł więcej niż minimalne wynagrodzenie, które należy się każdemu pracownikowi, bez względu na wykształcenie i umiejętności – mówi Marta Stachowiak z Urzędu Miasta w Bydgoszczy.
Wśród nadpłacających miast jest też Szczecin, który wyliczył, że wydał na ten cel w ostatnim roku ponad 11,8 mln zł. Ale, podobnie jak inne samorządy, krytykuje obecne rozwiązania. – Mechanizm ten nie jest w żaden sposób motywujący dla pedagogów. W przypadku wyliczenia, iż na danym stopniu awansu zawodowego nauczyciele nie osiągnęli poziomu średniego wynagrodzenia, różnicę dzieli się równo między wszystkich. To powoduje, iż dodatek otrzyma zarówno ten, którego wynagrodzenie było wyższe od średniej, jak i ten, który jej nie osiągnął. To nie jest sprawiedliwe – ocenia Agata Baran, zastępca dyrektora Wydziału Oświaty Urzędu Miasta Szczecin. I dodaje, że w poszczególnych latach różne są np. wysokości odpraw dla zwalnianych, może być więcej nagród jubileuszowych czy odpraw emerytalnych. A takie wysokie, jednorazowe wypłaty wpływają na to, iż część nauczycieli, którzy zarabiają mniej, nie otrzymają wyrównania, ponieważ na ich szczeblu awansu średni poziom został osiągnięty.
Zablokowane reformy
– Samorządy nie musiałby jednocześnie wypłacać wyrównania i nadpłacać, jeśli średnie wynagrodzenie dla nauczycieli byłoby naliczane wspólnie dla wszystkich stopni awansu, a nie oddzielnie dla każdego – mówi Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich.
Takie plany przy okazji nowelizacji KN miał resort edukacji, ale pomysł został zablokowany przez związki, ponieważ nie był wcześniej z nimi uzgodniony.
MEN tłumaczy, że już dwukrotnie próbowało zlikwidować wymóg wypłaty jednorazowego dodatku uzupełniającego, ale plany te zablokował ZNP. Z kolei oświatowa Solidarność skłonna byłaby zlikwidować wymóg zapewniania średniej płacy pod warunkiem zwiększenia wynagrodzenia zasadniczego i włączenia do niego części dodatków.
Tymczasem samorządy obawiają się, że na wyrównania za 2019 r. konieczne będzie jeszcze więcej środków, bo trzeba ratować etaty nauczycieli, którzy stracą pracę w wygaszanych gimnazjach.
Część samorządów, które wypłacają wyrównanie np. stażystom, jednocześnie płacą więcej niż wymagane minimum nauczycielom na innych stopniach awansu