Sposób, w jaki władze zmieniają organizację nauczania indywidualnego, z którego korzystają dzieci z niepełnosprawnościami, może być dodatkowym problemem dla nich i dla ich rodzin – uważa rzecznik praw obywatelskich.



Do RPO docierają skargi rodziców, którzy są zaniepokojeni zmianami w organizacji nauczania indywidualnego, wprowadzonymi rozporządzeniem ministra edukacji narodowej w sprawie warunków organizowania kształcenia, wychowania i opieki dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnych, niedostosowanych społecznie i zagrożonych niedostosowaniem społecznym (Dz.U. z 2017 r. poz.1578). Wątpliwości opiekunów dotyczą rezygnacji z organizowania indywidualnego obowiązkowego rocznego przygotowania przedszkolnego oraz indywidualnego nauczania na terenie przedszkola lub szkoły.
W wyniku zmiany uczniowie z niepełnosprawnościami mogą korzystać z tej formy edukacji jedynie w miejscu swojego zamieszkania.
RPO zauważa, że w skargach rodziców na główny plan wysuwają się dwa problemy. Pierwszy z nich to obawa o izolację dzieci kształconych w trybie indywidualnym w domu.
Jako drugi problem opiekunowie wskazują dezorientację co do możliwych form wsparcia uczniów z niepełnosprawnościami w ramach edukacji włączającej.
Rodzice dzieci mających orzeczenie o potrzebie nauczania indywidualnego wskazują, że byli zaskoczeni nowelizacją przepisów. Twierdzą też, że dyrektorzy szkół nie informowali ich z odpowiednim wyprzedzeniem o konieczności zmiany miejsca nauki ze szkoły na dom. Ze skarg wynika, że rodzice nie otrzymywali na bieżąco informacji o innych rozwiązaniach dotyczących wsparcia uczniów z niepełnosprawnościami, które pozwoliłyby im nadal uczyć się w szkołach.
W ocenie Adama Bodnara obawy opiekunów mogą wynikać z braku powszechnie dostępnej i szczegółowej informacji o przewidzianych przez prawo formach wsparcia, w tym tych, które umożliwiają wdrożenie edukacji włączającej na każdym etapie nauki.
Rodzice zwracają ponadto uwagę, że przepisy dotyczące nowej formy pomocy, jaką jest zindywidualizowana ścieżka kształcenia, są na tyle nieprecyzyjne, że nie zabezpieczają dostatecznie potrzeb uczniów, którzy chcieliby z niej skorzystać.
W szczególności problemem jest brak jasnych wytycznych co do liczby godzin indywidualnych, które uczeń może realizować w ramach tej formy pomocy na każdym etapie edukacji.
Rodzi to z kolei obawę, że ustalona liczba godzin będzie niewystarczająca w stosunku do potrzeb ucznia. RPO przypomina też, że dyrektor przedszkola czy szkoły będzie musiał uzgadniać zakres oferowanych uczniowi godzin z organem prowadzącym w związku z ich finansowaniem z subwencji oświatowej.
Dlatego, w ocenie RPO, niedoprecyzowanie tej kwestii sprawi, że dzieci w rezultacie nie otrzymają takiego wsparcia, jakiego potrzebują. W opinii rzecznika niewskazanie minimalnej liczby godzin zajęć indywidualnych spowoduje, że sytuacja uczniów objętych tą formą pomocy będzie niepewna.
RPO w swoim wystąpieniu prosi MEN o ustosunkowanie się do tych zarzutów i wątpliwości.