Podobnie jak w latach ubiegłych przed końcem roku szkolnego Związek Nauczycielstwa Polskiego przygotował dla minister edukacji Anny Zalewskiej "świadectwo szkolne" z informacją, że "nie otrzymała promocji do następnej klasy". Prezes ZNP przedstawił je w środę na konferencji prasowej w Warszawie.
Szefowa MEN proszona o komentarz w tej sprawie na antenie Radiowej Jedynki powiedziała, że oceny te są "nieprawdziwe". Przypomniała, że po raz pierwszy od 2012 r. nauczyciele otrzymują podwyżkę, która - jak mówiła - rozpoczyna cykl podwyżek. "W ciągu roku i dziewięciu miesięcy nauczyciele otrzymają 15,8 proc. podwyżki. To prawie tysiąc złotych. Długo i dawno takich dodatkowych pieniędzy nie było" - dodała.
Zalewska była również pytana o czwartkowy artykuł Dziennika Gazety Prawnej, w którym zwrócono uwagę, że w gminach, gdzie szkoła podstawowa i gimnazjum znajdowały się w dwóch różnych budynkach, uczniowie "zostali skazani na przenoszenie między placówkami". Zdaniem gazety nie jest to zgodne z założeniami ministerstwa, które przedstawiając w czerwcu 2016 r. plan reformy zapewniało, że samorządy nie poniosą kosztów jej przeprowadzenia, a same dzieci nie zauważą zmian w strukturze szkolnictwa.
"To też jest bardzo dyskusyjne. Nikt nie podaje konkretnych informacji, w którym mieście, i w której szkole taka sytuacja miała miejsce. Przypomnijmy - przed wejściem w życie reformy, szczególnie w dużych miastach, mamy dwuzmianowość. To nie jest wynik reformy, że szkoły są przepełnione, a efekt tego, że liczy się subwencję oświatową na ucznia, a nie na oddział. Przypominam, że rok temu chciałam samorządowcom zaproponować zmianę (sposobu) liczenia subwencji, wtedy powiedzieli, że nie są do tego przygotowani. Rozpoczęliśmy dyskusję teraz. Po drugie, liczba dzieci się nie zmieniła, a budynków jest tyle samo" - wskazała Zalewska.
Jej zdaniem, w większości miejscowości w Polsce "wszystko jest bardzo dobrze". Odnosząc się do kwestii ponoszonych przez samorządy kosztów podkreśliła, że ministerstwo dało "bardzo dużo pieniędzy, wprost prawie 1 mld zł na trzy lata na dodatkowe oddziały".
Pytana o raport Najwyższej Izby Kontroli, z którego wynika, że dzieci i młodzież w wieku szkolnym nie mają zapewnionej spójnej i kompleksowej opieki zdrowotnej odparła: "Do tego, żeby szkoła mogła funkcjonować właściwie, musi być opieka stomatologiczna, możliwość zjedzenia (...). Mam nadzieję, że razem z Ministerstwem Zdrowia i Ministerstwem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej przedstawimy rozwiązania organizacyjne na początku roku szkolnego" - mówiła.
Dopytywana o to, jak duża jest skala niedożywienia wśród uczniów, Zalewska powiedziała, że w 95 proc. nie ma ubóstwa wśród dzieci, dlatego - jak mówiła - "program ministerstwa rodziny na dożywianie musi zmienić swój charakter, w z związku z tym razem pracujemy, by to był wspólny program wsparcia stołówek szkolnych".